Recenzja EP World Fusion: „Ancient Echo (część 1) autorstwa Vellúa

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Wrażenia początkowe

Ancient Echo Vellúa to część projektu składającego się z dwóch EP. To muzyka, która wędruje po całym świecie i zawiera dźwięki z Iranu, Indii, Armenii i Afryki, żeby wymienić tylko kilka miejsc. Ma również silny komponent jazzowy i subtelne elektroniczne akcenty, które poprawiają ogólne brzmienie muzyki.

Łączenie ze sobą dźwięków world music może być trudną propozycją. Źle zrobione, kończy się to zamuleniem i brakiem poczucia spójności. Na szczęście w Starożytnym Echo Vellúa wykonuje dobrą robotę, równoważąc wszystkie różnorodne elementy, aby dobrze ze sobą współgrały. Szczególnie ujmuje mnie namiętny rezonans duduku (drewno morelowe, instrument z jednym stroikiem), na którym grają po mistrzowsku Ilia Mazya i setar (irański instrument smyczkowy) Hameda Torkamana.

Nawet mniej niezwykłe instrumenty mają w sobie smykałkę. Bardzo podoba mi się styl gry na skrzypcach na tym albumie, to taki, który powstał na Bliskim Wschodzie. Ma swobodniejsze, bardziej wędrowne uczucie niż bardziej zachodnie style. Jest w nim coś meandrującego i oddychającego, co lubię. Stein Bullhansen ma kilka smacznych solówek gitarowych, które są odmienione jazzowymi elementami, a delikatne, lśniące pianino również porusza się w utworach.

Ponownie balans między elementami akustycznymi i elektronicznymi jest na tym albumie solidny. Elektroniczne dźwięki są subtelne i nie wysuwają się na pierwszy plan. Nie znajdziemy tu przesadnych bitów drum n bass czy techno, które przytłaczają dźwiękowy krajobraz tworzony na albumie. Wszystko, co Vellúa dodaje, po prostu pogłębia i wzbogaca muzyczny gobelin EPki.

Istnieje uczucie głębokich emocji, które wypełniają Ancient Echo. Emocjonalny pejzaż tworzą eteryczne dźwięki, które przenikają każdy utwór. Jest tu przestrzeń wraz z wyrazistymi instrumentami, które wbijają się w serce słuchacza i wszystko wydaje się tylko trochę zamglone i zamglone. Sam dźwięk jest czysty, ale poczucie czegoś, co napływa w pole widzenia, jak wyspy wyłaniające się z mgły, wypełnia całą EPkę.

Podział według ścieżki

„Arran” jest dobrym przykładem tego, jak Vellúa podchodzi do fuzji wielu różnorodnych muzycznych wpływów. Słychać silne dudnienie perkusji, w tym bębnów ramowych i innych tradycyjnych instrumentów perkusyjnych. Skrzypce, które wkraczają, mają ten cudowny, żałosny dźwięk, który wywodzi się z tradycji grania na Bliskim Wschodzie. W przeciwieństwie do tego jazzowy saksofon Hugo Lee szybuje w muzyce, a delikatne nuty fortepianu przebijają się pod nim. Podobała mi się również atmosfera, jaką zapewniał francuski lektor. Jest to zwiewny, eteryczny utwór muzyczny z ukrytą głębią.

Od Spinditty

Perkusja na „Maali” uderza jak bicie serca, co mnie przekonuje. Zachwyciła mnie też żałosna siła głosu wokalisty, który jest głęboko emocjonalny i ekspresyjny. Sposób, w jaki gitara akustyczna Steina Bullhansena tańczy i wiruje wraz z emocjonalną ekspresją rezonującą z głosu Tatiany Shishkova, wciągnął mnie w muzykę. Byłem również poruszony sposobem, w jaki melodia skrzypiec drżała ze smutku i tęsknego uczucia, gdy wzdychała nad błyszczącymi dźwiękami fortepianu pod nią.

Niepowtarzalne, potężne brzmienie ormiańskiego oboju z drzewa morelowego zwanego dudukem, granego ekspresyjnie przez Ilyę Mazyę, nadaje „Dejah” wyjątkowego wrażenia. To instrument, który ma poruszający, prawie wokalny dźwięk. Utwór jest oparty na jednym z Gnossiennes Erika Satie na fortepian, ale ten duduk, jak również perkusja ramowa i jazzowy elektryczny saz kurdyjskiego saza Rogera nadają mu świeżego, nowego wrażenia. Często pociąga mnie muzyka, która czerpie z pięknego materiału źródłowego i gustownie go wzbogaca, tak jak to robi ta aranżacja.

Wzajemne oddziaływanie irańskiego setara i rzymskiego Lacrouta grającego na charango i ronroco jest tym, co definiuje „Orendę”. Setar ma „suche” brzmienie, a charango i ronroco dodają utworowi połyskujących tekstur. Wokal i setar w języku Farsi są dziełem Hameda Torkamana, dodając do utworu warstwy ekspresji i emocji. Jego głos ma żywą jakość i jest wytrącony przez złożoną grę dźwięków wokół i pod nim. Utwór ma otwartą, przewiewną atmosferę, w którą poruszają się dźwięki.

„Nira” to utwór pełen eterycznego unoszenia się i blasku. Niepowtarzalne brzmienie oudowej gry Mohanada Nassera nadaje temu utworowi charakterystyczną jakość, a elektroniczne dźwięki otaczają go i dodają muzyce uczucia lekkości. Jest też cudownie emocjonalna wiolonczela Carolina Treuel grająca melancholijną melodię, podczas gdy oud koziołkuje w skomplikowanych kaskadach nut. Ten utwór jest pełen spokoju i delikatnych dźwięków.

Werdykt

EP-ka Vellúa Ancient Echo (część 1) to podróżujący po całym świecie album pełen pięknych, różnych dźwięków oraz poczucia spokoju i ciepła. W czasach takich wyzwań dla świata, Ancient Echo jest doskonałym przykładem na to, jak wszyscy możemy się zjednoczyć dzięki sile muzyki i jej emocjonalnemu językowi.

Recenzja EP World Fusion: „Ancient Echo (część 1) autorstwa Vellúa