Recenzja albumu Overkill „The Wings of War”

Spisu treści:

Anonim

Byłem fanem i kolekcjonerem hard rocka/heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Overkill: Skrzydła Wojny

Grad Overkill, niezawodny jak fala! Podobnie jak ich duchowi ojcowie chrzestni w Motorhead i Ramones, Overkill to zespół, który wie, czego chce ich publiczność, a na swoim 19 (!) albumie studyjnym, The Wings of War, ponownie to dostarcza. The Wings of War to kolejny satysfakcjonujący kawałek ich znaku towarowego bez fanaberii, bez byków, czterech na podłodze oldschoolowego thrash metalu, świeżo parzonego na malowniczych bagnach New Jersey. Ci goście ostatnio się rozwijają (ich ostatnie kilka albumów studyjnych faktycznie przebiło listy przebojów Billboard), a dodanie nowego perkusisty Jasona Bittnera (wcześniej z Shadows Fall i Flotsam & Jetsam) dało im zastrzyk w ramię. Skrzydła wojny wyskakują z głośników i atakują słuchacza od samego początku, więc masz dwie możliwości: wskoczyć na pokład i trzymać się drogiego życia lub zejść z drogi!

„Witamy w stanie ogrodu”

Piosenki

Pierwsze dwa uderzenia „Last Man Standing” i „Believe in the Fight” to dźwiękowy odpowiednik dziecka, które zapala całą paczkę petard, rzuca je na twoje kolana, a następnie ucieka z maniakalnym rechotem. „Last Man Standing” rozpoczyna się złowieszczym, dudniącym intro, które eksploduje w klasyczny basher Overkill, wraz z piekło-breaks-luźnym nadużyciem perkusji i ścianami strzępów gitary z drutu kolczastego od zawsze niezawodnego zespołu Dave'a Linska i Dereka Krawiec. Charakterystyczny, żwirowy pisk Bobby'ego Blitza po prostu dodaje wisienki na torcie. Ten gość ma jeden z najbardziej charakterystycznych głosów w metalu i przysięgam, że z wiekiem stał się lepszy. Szacunek!

Zespół tylko nieznacznie zwalnia pedał przyspieszenia podczas „Head of a Pin”, który pędzi w przyjemnym, siniaczącym tempie, po czym otwiera świeżą puszkę oszałamiającego walenia „Batshitcrazy”, co z pewnością wywoła pog… szał pitu, jeśli doda go do zestawu na żywo. W środku jest krótka, łagodna przerwa w stylu Black Sabbath, która pozwala nawet Blitzowi popisać się w połowie przyzwoitym wrażeniem Ozzy'ego. Otwarcie „Distortion” daje D.D. Bas Verniego ma szansę zabłysnąć, a kiedy refren uderza w głos Blitza, jest zasilany przez odpowiednio pokręcone efekty wokalne; produkt końcowy jest rzeczywiście „zniekształcony”!

Średnie „A Mother's Prayer” prowadzi do mojego ulubionego utworu na albumie „Welcome To The Garden State” – podekscytowanej, napędzanej przez Ramones ody do ojczystej ziemi Overkill, która sprawiła, że ​​śmiałem się histerycznie i rzucałem rogami na odniesienia do Jersey Devil, Turnpike i nasze majestatyczne plaże pokryte odpadami medycznymi. Skandowanie „whoaaa-hoa-hoa” w stylu Misfits na końcu zamienia się nawet w niespodziewane ukłonienie się szefowi, zanim zniknie! Niech ktoś zadzwoni do gubernatora Phila Murphy'ego. Myślę, że mamy tu nową piosenkę przewodnią dla następnej kampanii reklam turystycznych New Jersey.

„Where Few Dare To Walk” i „Out on the Road-Kill” trzymają wskaźnik brutalności wciśnięty na czerwono, a właściwy album zamyka „Hole in My Soul” (nie mylić z podobnie brzmiącym tytułem „The Goal Is Your Soul, z albumu Ironbound z 2009 roku), przed zakończeniem dodatkowym utworem, „In Ashes”, fajnym hymnem w średnim tempie, który z pewnością rozbudzi rogi i pięści.

Aaaaa i to wszystko, ludzie… przynajmniej do następnego albumu Overkill!

"Ostatni stojący mężczyzna"

Podsumowując

Jako kolega z Garden State i długoletni fanboy Overkill, z przyjemnością informuję, że nadal są jednym z najbardziej konsekwentnych thrashowych strojów w branży metalowej, i dobrze mi robi moje serce z Jersey, gdy widzę, jak nadal produkują dobre rzeczy gdy zbliżają się do 35. roku życia jako zespół nagraniowy/trasowy.

W skrócie: Przesadne ZASADY! Świetni koledzy z pracy. Oto album nr 20 i nie tylko!

Dyskografia Overkill

Overkill (EP) - Azra/Metalworks, 1984

Poczuj ogień — Megaforce, 1985

Przejęcie - Megaforce/Atlantic, 1987

!!!PIER*** CIĘ!!! - Megaforce/Caroline, 1987 r.

Pod wpływem - Megaforce/Atlantic, 1988

Lata rozpadu — Megaforce/Atlantic, 1989

Horrorscope - Megaforce/Atlantyk, 1991

Od Spinditty

Słyszę czarny - Atlantic, 1993

W.F.O. - Atlantyk, 1994

Wrecking Your Neck (na żywo) — CMC International, 1995

Zabójczy rodzaj - CMC International, 1996

Z podziemia i z dołu - CMC International, 1997

Necroshine - CMC International, 1999

Coverkill - CMC International, 1999

Upuszczanie krwi - Sanktuarium/Metal-Is, 2000

Wrecking Everything Live — Spitfire, 2002

Killbox 13 - Spitfire, 2003

RelixIV - Spitfire, 2005

Immortalis - Bodog, 2007

Ironbound – eOne/Nuclear Blast, 2009

Epoka elektryczności – eOne/Nuclear Blast, 2012

Zbrojownia Białego Diabła - eOne/Nuclear Blast, 2014

Tarcza szlifierska — wybuch jądrowy, 2017 r.

Na żywo w Overhausen - Nuclear Blast, 2018

Skrzydła wojny — wybuch nuklearny, 2019

Uwagi

Scott Douglas 3 czerwca 2019 r.:

Dobra robota Korpulentny Jeden! Mimo że pochodzę z Ohio/mieszkam w Teksasie, uwielbiam też szaloną odę do NJ. Świetny album! Są lepsi niż kiedykolwiek.

Recenzja albumu Overkill „The Wings of War”