Recenzja albumu „Overload: A Tribute to Metallica”

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Różne – „Overload: A Tribute to Metallica”

Albumy Tribute były jednym z największych trendów w branży fonograficznej lat 90. Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z tego fenomenu, kiedy w 1993 roku ukazał się hołd dla gwiazdy Jimi Hendrix Stone Free. Sukces tego albumu (i innych, które nastąpiły później, jak Nativity in Black: A Tribute to Black Sabbath z 1994 roku i Encomium: A Tribute z 1996 roku Led Zeppelin) otworzyły wrota, gdy duże i małe wytwórnie płytowe zaczęły wskakiwać na modę. Praktycznie każdy liczący się wykonawca, którego można nazwać, został „uhonorowany” przynajmniej jedną kolekcją swoich piosenek, którą wykonali inni artyści. Oczywiście niektóre z nich były lepsze od innych.

Małe wytwórnie indie szybko zorientowały się, że nie potrzebujesz budżetu dużej wytwórni ani stajni znanych autorów, aby zarobić na trendzie tribute-album - było wiele nieznanych zespołów, które chciały nagrać szybki cover melodii, aby zarobić slot na „prawdziwe” wydanie albumu. Dwell Records, maleńka wytwórnia z Los Angeles, która zajmowała się głównie ekstremalnymi zespołami black i death metalowymi, znalazła dla siebie przyzwoitą niszę pod koniec lat 90. i na początku 2000 r., korzystając z tego modelu biznesowego. Dwell wydał w tym okresie dziesiątki niskobudżetowych „hołdów” dla znanych artystów hard rocka i metalu, w większości mało znanych, nie podpisanych, undergroundowych zespołów. To była wygrana dla zespołów i wytwórni: płyty były tanie w produkcji, dość dobrze sprzedawały się poszukującym ciekawości fanom artysty (artystów), który był „opatrzony hołdem”, a zespoły, które wzięły udział, zostały nieco wyeksponowane w głównym nurcie .

Nie jestem fanem ekstremalnego metalu, ale kiedy niedawno znalazłem Dwell's Overload: A Tribute to Metallica w koszu na przecenione płyty w moim lokalnym sklepie muzycznym (za jedyne pięćdziesiąt centów!), nie mogłem się powstrzymać przed wybraniem to się. Nie było mowy, żebym mógł pominąć tak szykowną okładkę albumu!

Krematorium - "Whiplash"

Piosenki!

Kilkanaście piosenek na Overload będzie oczywiście znajome każdemu fanowi Metalliki, nawet jeśli zespoły je wykonujące nie są. Żaden z autorów nie robi zbyt wiele, aby „wyobrażać sobie” te klasyczne utwory – są one w większości grane prosto, chociaż ponieważ wielu uczestników pochodzi ze sceny death metalowej, wokale są ogólnie ostrzejsze i bardziej „groźniejsze” niż mogą to zrobić fani Metalliki. być do tego przyzwyczajonym.

Crematorium zaczyna się od „Whiplash”, a poza wokalami jest to pełne szacunku, dobrze zagrane wykonanie, wraz z próbką dźwiękową Jamesa Hetfielda i Cliffa Burtona z Metalliki (wydobytego z legendarnego wideo Cliff'Em All) wyjaśniających, jak zawsze robili rzeczy. na swój sposób bez „wyprzedaży”. Black/death metalowcy z Cleveland, From The Depths, są następni z "Creeping Death" i chociaż przybijają część instrumentalną, skrzeczący głos bardzo szybko staje się irytujący. Terror i Habeas Corpus są następne, obejmując odpowiednio "Jump In The Fire" i "Fight Fire With Fire". Wokalista Terroru brzmi tak, jakby przez całą piosenkę był o krok za resztą zespołu, a utwór Habeas Corpus jest tak kiepsko zmiksowany, że szaleńcze bębnienie przytłacza wszystko inne.

Diesel Machine ma znajome nazwisko – ich gitarzysta Pat Lachmann na początku 2000 roku dołączył do solowego zespołu Roba Halforda „Halford”, a następnie stanął na czele nieszczęsnego Damageplanu z Dimebagiem Darrellem i Vinnie Paulem. Masywna, mulista wersja „The Thing That Should Not Be” D.M. cierpi na wydziale wokalnym, ale muzyka jest wystarczająco solidna.

Od Spinditty

W środku albumu wygodnie siedzą Steel Prophet („Fade To Black”) i Prototype („Trapped Under Ice”). Oba te zespoły wywodzą się z melodyjnego, mocnego/progresywnego końca spektrum metalu, więc ich covery brzmią najbardziej wiernie oryginałowi (z wyjątkiem sytuacji, gdy Rick Mythiasin ze Steel Prophet zdecyduje się wrzucić kilka swoich charakterystycznych dla Halforda wysokich krzyków w w środkowej części „Fade…”). Zgrywający utwór Prototype jest dla mnie punktem kulminacyjnym albumu i głównym powodem, dla którego ten krążek nie trafił prosto na mój stos!

Prototyp - „Uwięziony pod lodem”

Werdykt

Oczywiście Overload nie jest niezbędnym zakupem - chyba że jesteś obsesyjnym kolekcjonerem wszystkiego, co dotyczy Metalliki. Twój przebieg będzie się różnić w zależności od tego, czy tolerujesz growlujący, death metalowy styl wokalny.

Dwell kontynuował ten album z drugim tomem Overload w 2001 roku. Overload 2 zawierało więcej klasyków Metalliki, w których grali nowi nowicjusze, tacy jak Krabathor, Coffin Texts, Soulless i Noctuary. Szczerze mówiąc, po wysłuchaniu tego tomu nie spieszy mi się z polowaniem na sequel. Dwell później wydał oba tomy w dwupłytowym zestawie zatytułowanym Total Overload .

Dwell Records jest już nieistniejące, ale Overload zostało ponownie wydane przez Crimson Mask Records w 2008 roku z nową okładką i nowym tytułem (Crushing Metal Strikes: The Tribute to Metallica). Radzę ciekawskim kupującym, aby postarali się o kopię oryginalnej wersji (zwłaszcza jeśli można ją znaleźć tanio, tak jak ja), tylko ze względu na przezabawną okładkę!

Uwagi

Keith Abt (autor) z The Garden State 15 lipca 2019 r.:

Cześć Wesman - albumy hołdowe zawsze były dobrą zabawą. Szczególnie pierwszy tom „Nativity In Black” był wówczas ulubionym. Tom 2 jednak nie tak bardzo.

Wesman Todd Shaw z Kaufman w Teksasie 15 lipca 2019 r.:

To jest coś, co naprawdę chciałbym mieć. W przeszłości odniosłem naprawdę wielki sukces, kupując takie albumy, które były hołdem dla innych zespołów, które lubiłem, jak na przykład Violent World, który był hołdem dla Misfits z ery gdańskiej.

Pamiętam wtedy pierwszy z tych dwóch albumów Nativity In Black, które były oczywiście hołdem dla Black Sabbath? O rany, kochałem ten i drugi też.

Recenzja albumu „Overload: A Tribute to Metallica”