10 najlepszych albumów Ozzy'ego Osbourne'a w rankingu

Spisu treści:

Anonim

Autor jest gitarzystą i basistą z ponad 35-letnim doświadczeniem muzycznym.

8. Nie ma odpoczynku dla niegodziwych

No Rest for the Wicked z 1988 roku był pierwszym, w którym na gitarze prowadzącej pojawił się Zakk Wylde. Potem chudy, blondyn, ledwie wiek pijaka, przez lata stał się legendą w metalowej społeczności.

Wszystko zaczęło się tutaj, od otwierającego riff Miracle Man, piosenki, którą Ozzy wyreżyserował dla Jimmy'ego Swaggarta, wybitnego ówczesnego teleewangelisty. Swaggart wcześniej strzelał do Osbourne'a, powodując mini-spór między nimi.

Dla tych, których nie było (lub nie pamiętają) w latach 80., był to czas, kiedy artyści heavymetalowi byli pod ciągłym ostrzałem przywódców religijnych, firm prawniczych i mediów głównego nurtu. Ozzy był na szczycie listy najbardziej poszukiwanych osób i został oskarżony o szereg okropnych czynów (i nie pomogło, że niektóre z nich były prawdziwe). Biorąc pod uwagę kulturę, w której żyjemy dzisiaj i dziwaczne zachowanie celebrytów, wydaje się to szalone, ale tak właśnie było.

Oprócz Miracle Man inne wyróżniające się utwory na tym albumie to Crazy Babies , Fire in the Sky i Hero . Podsumowując, był to dobry album, który został świetnie zrobiony dzięki wprowadzeniu rzadkiego talentu w Zakk Wylde.

7. Grzech ostateczny

Jake E. Lee udowodnił, że ma wszystko, czego potrzeba, by zastąpić zmarłego, wspaniałego Randy'ego Rhoadsa, wypuszczając Bark at the Moon w 1983 roku. Pomogło to, że Lee był zupełnie innym gitarzystą, z bardziej ekstrawaganckim stylem i rewolwerowcem- jak podejście. Nie zastępował Rhoadsa. Nie całkiem. Kto mógłby? Ale on sam nadawał roli i był bardzo dobry.

Drugim albumem Lee z Ozzym był The Ultimate Sin, wydany w 1986 roku. Muszę przyznać, że walczyłem z tym, gdzie umieścić ten album na mojej liście. Jako fan Ozzy uważam, że to dobry album. Tu naprawdę nie ma złej piosenki, od pierwszego do ostatniego utworu.

Z wyjątkiem utworu tytułowego i Shot in the Dark, może nie są to klasyki wszech czasów, ale z pewnością są klasykami dla fanów Ozzy'ego. Ponad trzydzieści lat później Killer of Giants wciąż wywołuje u mnie dreszcze, a Fool Like You wciąż sprawia, że ​​chcę przebić pięścią ścianę.

Jednak jako gitarzysta zawsze byłem pod wrażeniem gry Lee na tej płycie, w tym zwłaszcza jego riffów i rytmiki. Jest po prostu genialny i tylko z tego powodu czuję, że mogłem umieścić go nawet na trzecim miejscu na tej liście.

Niestety po tym albumie Jake E. Lee rozstał się z Ozzym. To niefortunne, że nie byliśmy bardziej traktowani przez jego grę z Ozzym, ale jego odejście zapoczątkowało erę człowieka, który stał się największym współpracownikiem Ozziego i bogiem gitary: Zakk Wylde.

6. Mieszkaj w Budokan

Jeśli Tribute jest wirtualną kliniką gitarową wprowadzoną przez Randy'ego Rhoadsa, to Live at Budokan jest takie samo w rękach Zakka Wylde. To właściwie drugi album koncertowy, na którym występuje Wylde, ale moim zdaniem jest znacznie potężniejszy niż Live and Loud .

Jedyną rzeczą, która uderza mnie, kiedy słucham tego albumu (i innych koncertowych nagrań Ozzy) jest to, jak piosenki napisane przez byłych gitarzystów Ozzy są inaczej grane przez tych, którzy je śledzili. Randy zagrał główny riff do Paranoid nieco inaczej niż napisał go Tony Iommi. Zakk gra Crazy Train nieco inaczej niż napisał go Randy.

Każdy z nich umieścił swój własny podpis na klasycznych riffach. Być może w ten sposób klasyczny skrzypek może grać Bacha w swoim własnym stylu i myślę, że jest to świadectwo potęgi muzyki Ozziego na przestrzeni lat.

Zakk jest niesamowity na tym nagraniu i niewiele więcej mam na jego temat do powiedzenia. Jeśli kochasz metalową gitarę, muzykę metalową lub po prostu dobrze doceniasz dobrą muzykę, jest tu wiele dla Ciebie.

5. Szczekaj na księżyc

Wydany w 1983 roku Bark at the Moon był pierwszym studyjnym albumem Ozzy'ego po śmierci Randy'ego Rhoadsa. Album koncertowy Speak of the Devil został wydany pod koniec 1982 roku, a na gitarze prowadzącej pojawił się niszczarka Night Ranger, Brad Gillis, który zagrał na trasie Diary of a Madman po tragicznej śmierci Rhoadsa.

Ale Ozzy potrzebował pełnoetatowego gitarzysty, a człowiekiem wybranym do wypełnienia gigantycznych butów pozostawionych przez Randy'ego Rhoadsa był Jake E. Lee.

Bark at the Moon był po prostu albumem, którego fani Ozzy potrzebowali, by uleczyć rany. Utwór tytułowy, z okrutnym riffem Lee, stał się jednym z klasyków wszech czasów metalu, ale jest tu też więcej. Rock ‘n’ Roll Rebel, Now You See It (Now You Don’t), Center of Eternity i eteryczny Waiting for Darkness to świetne kawałki. So Tired to godna uwagi ballada, choć z pewnością nie jest to jedna z najlepszych piosenek na albumie.

Dzięki Bark at the Moon Jake E. Lee umocnił swoją pozycję jako drugi w linii niesamowitych gitarzystów zatrudnionych przez Ozzy'ego Osbourne'a. Jake jest potwornym gitarzystą, a Ozzy wie, jak ich wybierać.

4. Randy Rhoads Tribute

Jeśli jesteś nowy w muzyce Ozzy'ego, być może zastanawiasz się, co stało się z Randym Rhoadsem. Dlaczego nie jest lepiej znany i dlaczego nie mówi się o nim często poza społecznościami gitarowymi i metalowymi?

Niestety, Randy zginął w katastrofie lotniczej 19 marca 1982 roku w wieku 25 lat. Jego dwa albumy studyjne z Ozzym pozostały jego głównym wkładem w historię muzyki. Nie jest znany ze swojej innowacyjności jak Van Halen czy swojej mistyki jak Hendrix, ale dla gitarzystów rockowych i metalowych pod wieloma względami był równie ważny.

Randy Rhoads był wyjątkowym gitarzystą technicznym i wywarł wpływ na niezliczonych młodych muzyków.

Oprócz nagrań z Ozzym zagrał także na kilku albumach studyjnych pod koniec lat 70. jako członek Quiet Riot, które zostały wydane tylko w Japonii. Piosenka Thunderbird z amerykańskiego debiutu zespołu Quiet Riot Metal Health jest hołdem dla Rhoadsa. Dzieli się także autorstwem piosenki Slick Black Cadillac na tym albumie. Album Quiet Riot: The Randy Rhoads Years został wydany w 1993 roku i zawierał nagrania Randy'ego z zespołem.

Jednak moim zdaniem koncertowy album Tribute, wydany przez Ozzy'ego Osbourne'a w 1987 roku, jest niezbędnym odsłuchem dla każdego zainteresowanego zrozumieniem błyskotliwości Rhoadsa. Miałem ogromny wpływ na mnie jako młodego gitarzystę, podobnie jak ogólnie na Randy'ego.

Tribute stworzył moją listę najważniejszych albumów gitarowych wszechczasów i bardzo polecam go początkującym gitarzystom lub po prostu każdemu zainteresowanemu świetną muzyką.

3. Nigdy więcej łez

Pod koniec lat 80. Ozzy zdobył miejsce na obrzeżach świadomości głównego nurtu, czasami dzięki swojej muzyce, a głównie dzięki swoim dziwacznym działaniom. Był już ikoną świata heavy metalu, ale poza duetem Close My Eyes Forever z Litą Ford w 1988 roku nie zrobił wiele, by przemówić do mainstreamowej publiczności.

Zmieniło się to wraz z wydaniem No More Tears w 1991 roku. Albumy osiągnęły szczyt siódmego miejsca na liście Billboard 200, z czterema singlami z pierwszej dziesiątki Mainstream Rock: Time After Time , No More Tears , Mama I'm Coming Home i Road to Nigdzie.

To był czas, kiedy ciężkie zespoły, takie jak Metallica, Megadeth i Testament, przyciągały coraz większą uwagę, a Ozzy płynął na fali. Moim zdaniem to była świetna płyta bez względu na medialne pochwały. Klasyki do headbangingu, takie jak Desire, Hellraiser, Zombie Stomp i przerażający Mr. Tinkertrain, równoważą mocne ballady i sprawiają, że pozostaje to prawdziwie metalowa płyta.

W skład personelu No More Tears wchodzili: Randy Castillo na perkusji, John Sinclair na klawiszach, Bob Daisley na basie i teraz legendarny Zakk Wylde na gitarze.

2. Dziennik szaleńca

Kolejnym albumem Ozzy'ego był Diary of Madman, wydany w 1981 roku. Gdyby nie pan Crowley, prawdopodobnie umieściłbym tę płytę na szczycie listy. Chociaż nie ma tu żadnych rockowych hymnów ani metalowych klasyków, każda piosenka jest solidna.

Flying High i Over the Mountain są prawdopodobnie dwoma najbardziej znanymi utworami tutaj i oba są do dziś puszczane w radiu o klasycznym rocku. Jednak moim zdaniem reszta płyty jest równie dobra.

You Can’t Kill Rock and Roll może być moją ulubioną piosenką na albumie. W tamtych czasach było to trochę wołanie o metalowców. Z wiekiem widzę to jako przypomnienie, że bez względu na to, jak zła jest dzisiaj muzyka, nie mogą zabrać dobrych rzeczy, z którymi dorastałem.

Nie da się zabić rock and rolla – tak powiedział Ozzy!

Nic na tej płycie nie wznosi się do poziomu pana Crowleya lub Dee z Blizzard of Oz, ale gra Rhoadsa jest doskonała przez cały czas. Daisley, Airey i Kerslake wrócili po nagranie Dziennika szaleńca. Jednak Daisley i Kerslake zostali zwolnieni przed trasą, a zastąpili ich kolega z zespołu Quiet Riot z Rhoads, Rudy Sarzo na basie i Tommy Aldridge na perkusji.

1. Zamieć Ozz

We wrześniu 1980 roku Ozzy Osbourne powrócił na metalowy blask ze swoim debiutanckim solowym albumem zatytułowanym Blizzard of Ozz. W jego nowym zespole znaleźli się basista Bob Daisley, klawiszowiec Don Airey i perkusista Lee Kerslake, a także młody gitarzysta Randy Rhoads.

W przeciwieństwie do zuchwałej i przesadnej osobowości Osbourne'a, Rhoads był cichym, pozornie nieśmiałym, klasycznie wyszkolonym muzykiem. Zarówno Blizzard of Ozz, jak i kolejny album połączyły się, tworząc jedne z najbardziej epickich piosenek w historii rocka.

W dzisiejszych czasach każdy, kto był na imprezie sportowej, zna piosenkę Crazy Train. Stał się nieco przereklamowanym hymnem rockowym, ale nie można zaprzeczyć błyskotliwości Rhoadsa w tym utworze.

Choć może to być zbyt optymistyczne, lubię wierzyć, że są ludzie, którzy słyszą Crazy Train i zagłębiają się w muzykę Ozzy'ego. Na tym albumie znajdą mniej znane perełki, takie jak I Don’t Know , Steal Away (the Night) i wolno poruszające się Goodbye to Romance .

Piosenka Dee to klasyczne, akustyczne solo z udziałem Rhoadsa. Jednak utwór, który według mnie stawia tę płytę na szczycie i wyprzedza ją przed drugim studyjnym albumem Ozzy'ego, to Mr. Crowley.

Napisany przez Osbourne'a, Rhoadsa i Daisleya, Mr. Crowley jest arcydziełem zarówno pod względem lirycznym, jak i muzycznym. Piosenka skupia się na legendarnym okultyście Aleisterze Crowleyu, z odpowiednią mroczną symboliką w tekście.

Jednak to gra Rhoadsa sprawia, że ​​ten utwór jest tak wspaniały. Jego solówki są genialne przez cały czas i stanowią doskonały przykład tego, dlaczego jest uważany za jednego z najlepszych gitarzystów metalowych wszech czasów.

Czy są więc dzieciaki, które słyszą Crazy Train na meczu piłki nożnej, a potem kupują Blizzard of Ozz, odkrywają Randy'ego Rhoadsa i zostają metalowymi gitarzystami? Mam taką nadzieję, ale znowu chyba jestem zbyt optymistyczny.

Mimo to, jeśli jesteś nowy w muzyce Ozziego, a zwłaszcza jeśli jesteś początkującym gitarzystą, gorąco polecam zapoznanie się z Blizzard of Ozz, albumem, od którego wszystko się zaczęło.

Ozzy Osbourne Studio i albumy na żywo

Rok wydania Albumy studyjne Albumy na żywo

1980

Zamieć Ozz

1981

Dziennik szaleńca

1982

O wilku mowa

1983

Wyć do księżyca

1986

Grzech ostateczny

1987

Hołd

1988

Nie zazna spokoju, kto przeklęty

1991

Nigdy więcej łez

1993

Żyj głośno

1995

Ozzmoza

2001

W dół do ziemi

2002

Na żywo w Budokanie

2005

Pod osłoną

2007

Czarny deszcz

2010

Krzyk

2012

Ozzy na żywo

2020

Zwykły człowiek

10 najlepszych albumów Ozzy'ego Osbourne'a

Oto podsumowanie mojej listy:

Nie mam wątpliwości, że jako fan Ozzy masz własną historię, więc możesz ją opowiedzieć w komentarzach. Daj mi też znać, gdzie oceniasz te albumy!

Więcej Ozzy

Ozzy wydał jeszcze trzy albumy studyjne: Black Rain w 2007, Scream w 2010 i Ordinary Man w 2020, a także album z coverami Under Cover z 2005. Black Rain był ostatnim, który zawierał Zakka Wylde, chociaż teraz powrócił jako członek zespołu koncertowego Ozzy'ego. Scream zaprezentował niszczarkę power metalu Gus G na gitarze.

Mów co chcesz o jego problemach, podejmowaniu decyzji i wypowiadaniu się, Ozzy jest legendą w świecie rocka. Ciężko wyobrazić sobie metal bez niego. W dzisiejszym klimacie muzycznym równie trudno wyobrazić sobie powstanie innej postaci o jego randze. Jest Księciem Ciemności, jednym z ojców chrzestnych heavy metalu i żywą legendą. Kiedy odejdzie, zostawi ogromną lukę w muzycznym świecie.

Najlepszy album Ozzy'ego Osbourne'a

Uwagi

Gopher gitarowy (autor) 15 sierpnia 2019:

@Wesman - wiem co masz na myśli. Ozzy jest ikoną i zdecydowanie ma wokół siebie aurę. Może Lemmy z Motorhead i Ronnie James Dio byli dwoma innymi o podobnym statusie, ale niestety odeszli. Kiedy stracimy Ozzy'ego, będzie ciemny dzień. Ludzie, którzy nie są w społeczności metalowej, mogą tego nie rozumieć, ale on jest jak członek rodziny królewskiej.

Dawno nie byłem na metalowym koncercie, ale prawie zawsze jest to uczucie koleżeństwa na każdym, na którym byłem, jakbyśmy wszyscy byli braćmi i siostrami. Widziałem dość agresywne zespoły, ale każdy jest zawsze fajny. Wszyscy jesteśmy tam z tego samego powodu. To bez wątpienia atmosfera wysokiego poziomu, ale to nie to samo, co zatłoczony bar lub klub, w którym wszyscy wpatrują się w siebie i wygląda na to, że szukają walki.

„Normalni” ludzie nie rozumieją tego w metalu. Faceci tacy jak Ozzy łączą nas wszystkich.

Wesman Todd Shaw z Kaufman w Teksasie 14 sierpnia 2019 r.:

Muszę zacząć zwracać większą uwagę na Twój profil. Coś takiego jak ten artykuł powinno pojawić się w moim kanale, ale nigdy o tym nie wiedziałem.

O rany, przez kilka lat solowe utwory Black Sabbath i Ozzy'ego były tym, czego nieustannie słuchałem, aby odprężyć głowę od tego całego szaleństwa, które się tam dzieje. I prawdopodobnie nie jestem najszczęśliwszą osobą, która ma szczęście. Jestem po prostu nakręcony i mam tendencję do rozmyślania o rzeczach i wybuchania.

Zawsze wydawało mi się, że w Ozzym jest coś takiego, że on i ja byliśmy na tej samej stronie. Byliśmy przynajmniej w tej samej książce. Czułem, że rozumiem wszystko, o czym będzie śpiewał, i że jesteśmy pokrewnymi osobami. Można by w to wczytać, mówię, że jestem uzależniony. No dobrze.

Zabrałem mojego młodszego brata na jego pierwszy koncert rockowy. Zawsze cieszyłem się, że to zrobiłem, a on ciągle chodzi na koncerty, a ja nigdy. Nazywało się 'The Freaker's Ball' i był to w zasadzie Ozzfest, zanim był Ozzfest.

Nie pamiętam, kto tam był, ale pamiętam, że Danzig tam był i to był drugi raz, kiedy go widziałem, ale Danzig był w tej głupiej industrialno-metalowej fazie.

Kiedy zaczął się set Ozzy'ego, a to było w Starplex w Dallas, Teksas; mój brat i ja przenieśliśmy się z zielonego wzgórza trawiastego jak najbliżej frontu. Było to dziwne uczucie, którego nigdy wcześniej nie czułam, może byłam jedyną osobą, która je poczuła, ale nagle poczułam, że wszyscy wokół mnie są moją własną rodziną. Po prostu niesamowite uczucie.

Ha, mógłbym opowiedzieć więcej historii tutaj, ale nie jestem pewien, czy byłoby to właściwe. Próbuję zachowywać się w Internecie w średnim wieku. Nie jestem pewien, czy Ozzy całkowicie by to zaakceptował.

10 najlepszych albumów Ozzy'ego Osbourne'a w rankingu