Recenzja Raven „Metal City”

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Kruk - "Metalowe Miasto"

Kraj: Anglia/USA

Gatunek: NWOBHM/Speed/Power Metal

Wydanie: Steamhammer/SPV, 2020

10 utworów, czas trwania: 38:54

Zanim zagłębię się w sedno tego artykułu, chcę być z góry i przyznać, że może być mi trudno zachować obiektywizm podczas recenzowania tego albumu. Raven jest jednym z moich ulubionych zespołów wszech czasów od ponad trzech dekad, więc za każdym razem, gdy wypuszczają nowy materiał, jest to powód do świętowania, jeśli chodzi o tego fanboya!

Teraz, gdy mam to na uboczu, Metal City to czternasty studyjny album szaleńców z Newcastle i zawiera debiut nagraniowy nowego perkusisty Mike'a Hellera. Metal City rozpoczyna miejsce, w którym zakończyła się całkowicie kiepska Eksterminacja z 2015 roku, z 10 zupełnie nowymi utworami muskularnego, karzącego oldschoolowego heavy metalu, dostarczonego z całą mocą, energią i miażdżącą kości intensywnością, której przyzwyczailiśmy się oczekiwać od tych legendarnych ocalałych z NWOBHM.

Krótko mówiąc, Metal City KICKS ASS, ale nie musisz mi wierzyć na słowo… po prostu naciśnij „odtwórz” (a może to powinno być „detonacja?”) i przekonaj się sam!

Od Spinditty

"Szczyt góry"

Piosenki

Metal City rozpoczyna się „The Power”, chrupiącym speed metalowym palnikiem, który wystrzeliwuje z bramy z braterskim duetem Mark (gitara) i John Gallagher (bas/wokal) na czele. Charakterystyczny pisk Johna, który rozbija szkło, nie stracił nic ze swojej ostrości, a jego zwinna praca na basie ładnie zazębia się z szaleńczym, ale precyzyjnym, napędzanym nitro bębnieniem Mike'a Hellera, który szybko okazuje się być tajną bronią tego albumu. Doświadczenie Hellera w ekstremalnych zespołach metalowych, takich jak Fear Factory i Malignancy, daje tym utworom zauważalnego dodatkowego „kopa”, a to wyraźnie zastrzyka braciom Gallagherom dodatkowy zastrzyk muzycznej adrenaliny. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam na myśli braku szacunku dla poprzednika Hellera na stołku perkusyjnym, potężnego Joe Hasselvandera (który został zmuszony do ustąpienia w 2017 roku z powodu problemów zdrowotnych), ale Raven nie brzmiał tak szybko ani wściekle w dość kilka lat.

„Top of the Mountain” ma nieodparcie chwytliwy refren, prowadzący do niezwykle chrupiącego „Human Race”, gdzie perkusja Hellera idzie jak z płatka, podczas gdy John syczy „TOTAL DESTRUCTION!” na wierzchu warstwy poszarpanych gitarowych riffów. Jeśli ten nie sprawi, że zaczniesz uderzać głową, sprawdź zawartość metali we krwi – możesz mieć kwartę za mało.

Zespół cofa akcelerator i pozwala, by ich glamrockowe korzenie z lat 70. ukazywały się nieco w tytułowym utworze albumu, czułej, stonowanej odie do rodzinnego miasta braci Gallagher, Newcastle. Stamtąd wracamy do bardziej szybkiego chaosu z „Battlescarred” i inspirowanym science-fiction „Cybertron”, które ładnie łączą się z okładką i układem albumu inspirowanym dawnymi komiksami Marvela. Wspaniały, krótki, ale słodki (mniej niż trzy minuty) „Motorheadin'” jest miłym okrzykiem dla ich zmarłego kolegi Lemmy'ego, a refren „Not So Easy” utkwi ci w głowie jak klej z pierwszy spin.

Raven zbliża się do thrashowej prędkości w płonącym stodole „Break”, który z pewnością wywoła kilka pogów, jeśli dodadzą go do występu na żywo, przed złowrogim, powolnym, trwającym sześć minut epickim „When Worlds Collide”. ” doprowadza sprawy do odpowiednio karnego końca.

"Metalowe Miasto"

Podsumowując…

Myślę, że to całkiem oczywiste, że bardzo lubię Metal City. Dobrze mi robi słyszenie, jak bracia Gallagher po tylu latach wciąż brzmią tak podekscytowani i nie biorą jeńców. Ci goście praktycznie napisali książkę o speed metalu na początku lat 80., a Metal City jest dowodem na to, że nadal są w stanie zapewnić wiernym słuchaczom dokładne kopanie tyłka!

Metal City było warte pięcioletniego oczekiwania i jest kolejnym świetnym dodatkiem do jednego z najbardziej spójnych katalogów w całym Metaldomie. Headbangers, nit heads i loonies na całym świecie powinni jak najszybciej zarezerwować bilet do Metal City.

Mam nadzieję, że wkrótce chłopcy będą mogli wyruszyć w trasę, aby wesprzeć album w trasie, ponieważ każdy dobry Raven Lunatic wie, że najlepszym sposobem na poznanie tego zespołu jest koncert, głośno i prosto w twarz!

Recenzja Raven „Metal City”