Kruk

Spisu treści:

Anonim

Od późnych lat 80-tych kolekcjonuję płyty z hard rockiem i heavy metalem.

Kruk, „Zabójcy imprez”

Najbardziej satysfakcjonujące uczucie na świecie dla zagorzałego kolekcjonera muzyki jest wtedy, gdy w końcu trafisz na ostatni nieuchwytny, trudny do znalezienia utwór, który uzupełnia twoją kolekcję konkretnego artysty. Tak było w przypadku płyty Raven's Party Killers. Stalwarts NWOBHM wydali tę fajną kolekcję hard rockowych okładek w 2015 roku jako bonusową zachętę dla tych, którzy przekazali darowizny na kampanię zbierania funduszy na Kickstarterze na album Extermination. Nie mogłem wziąć udziału w przedsięwzięciu na Kickstarterze, więc przegapiłem łódkę na Party Killers… a ta dziura w mojej skądinąd kompletnej dyskografii Ravena strasznie denerwowała moje kolekcjonerskie O.C.D. odkąd.

Porzuciłem nadzieję, że kiedykolwiek znajdę egzemplarz Party Killers na wolności, więc nie muszę dodawać, że byłem mile zaskoczony, gdy dowiedziałem się, że niedługo otrzymam wznowienie w limitowanej edycji CD przez niemiecką wytwórnię Iron Shield Records. Naturalnie zamówiłem kopię zespołu, gdy tylko płyty stały się dostępne, i wykonałem szczęśliwy taniec, kiedy dotarła do mojej skrzynki pocztowej w zeszłym tygodniu. To musi być to, co czują się łowcy wielkiej zwierzyny, kiedy w końcu przybijają tego wielkiego bawoła wodnego po tygodniu na wolności (hah)!

Oczywiście fakt, że Party Killers to także niesamowicie wstrętne, głośne i dumne słuchanie, sprawia, że ​​zwycięstwo jest jeszcze słodsze!

Od Spinditty

„On jest dziwką” (okładka taniej sztuczki)

Piosenki

Raven zawsze bawił się coverami piosenek; w ich starym katalogu znalazły się utwory Sweeta w wersji Raven („Hellraiser/Action”), The Spencer Davis Group („Gimme Some Lovin'”), Thin Lizzy („The Rocker”) i Montrose („Space Station # 5 cali przez lata, a kiedy widzisz ich na żywo, środkowa część „Break the Chain” jest zawsze odkładana na dżem / składankę, w której możesz usłyszeć kawałki Black Sabbath, AC/DC, Blue Cheer lub The Kto (by wymienić tylko kilka). Na Party Killers trio (bracia John i Mark Gallagher na basie/woksie i gitarze oraz perkusista Joe Hasselvander) kontynuuje tę tradycję, przedzierając się przez zestaw jedenastu klasycznych utworów zespołów hard rockowych, glam rockowych i power pop z lat 70. sprawiło, że w pierwszej kolejności chcieli podnieść instrumenty i hałasować… i wyraźnie przez cały czas świetnie się bawią!

Muszę przyznać, że znałem tylko kilka piosenek z Party Killers – „Fireball” Deep Purple, który otwiera album w świetnym stylu, zasmarkany „He's a Whore” zespołu Cheap Trick, „Ogre Battle” Queen (który brzmi tutaj absolutnie masowo!) i chwytliwe jak diabli „Tak Me Bak 'Ome” Slade'a. Reszta Party Killers oferowała intrygujący zestaw zespołów i piosenek, o których głównie słyszałem, ale być może w rzeczywistości ich nie słyszałem. Oczywiście, zespół odciska swoje piętno na każdym utworze, z szaleńczym nadużywaniem gitary i basu braci Gallagher (oraz charakterystycznym dla Johna wysokim, piskliwym wokalem) w doskonałej formie. Świetne podejście do „Bad Reputation” Thin Lizzy to nie lada gratka, podobnie jak łomotająca wersja „In For The Kill” Budgie. Raven zamienia „Is There a Better Way” Status Quo i „Queen of My Dreams” Edgar Winter Group w parę szalonych metalowych smakołyków, ale moim ulubionym utworem na płycie może być ich zabójcza wersja „Too Bad So Sad” Nazareth ”, którego harmonie wokalne tkwiły mi w głowie od wielu dni. Zanim na płycie znalazły się „Cockroach” Sweeta i „Hang On to Yourself” Davida Bowiego, kręciłem się z moimi metalowymi rogami w powietrzu i robiłem sobie w pamięci notatkę, żeby sprawdzić oryginalne wersje niektórych z tych utworów. na YouTube, ponieważ najwyraźniej brakowało mi kilku fajnych, klasycznych rzeczy!

Shag-a-delic, kochanie!

Podsumowując

Oczywiście świetnie się bawiłem z tym albumem i zdecydowanie radziłbym każdemu Raven Lunatic, który przegapił Party Killers za pierwszym razem, aby szybko zdobył kopię, zanim wszystkie znikną!

Możesz

Kruk