Zapomniane albumy hardrockowe: „Helldorado” W.A.S.P

Spisu treści:

Anonim

Byłem fanem i kolekcjonerem hard rocka/heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Helldorado przez W.A.S.P.

Wczesne lata 90. były trudne dla rockowców z Los Angeles, W.A.S.P., dowodzonych przez arcywroga Tippera Gore'a, Blackie Lawlessa. Znak firmowy zespołu, heavy metal w stylu lat 80., podupadał, a ich legendarne teatralne sceny z krwią i piorunami były przyćmione przez młodszych, ostrzejszych artystów, takich jak Rob Zombie i Marilyn Manson.

Lawless zrobił co w jego mocy, aby zatrzymać W.A.S.P. w oczach opinii publicznej, odchodząc od taktyki szokowej i próbując swoich sił w poważnej, rockowej operze w stylu Tommy'ego (The Crimson Idol z 1992 roku). Następnie próbował zmierzyć się z fenomenem Marilyna Mansona z K.F.D. , eksperyment w stylu horror rock z zabarwieniem techno (inicjały albumu oznaczały Kill, F**k, Die), którego koncertowa trasa koncertowa obejmowała zarzynanie świni na scenie! Chociaż każdy z tych albumów zdobył sporą część fanów, żaden z nich nie trafił na listy przebojów Billboardu.

Podczas miksowania albumu koncertowego Double Live Assassins z 1998 roku, Lawless zdał sobie sprawę, że W.A.S.P. musieli wrócić do podstaw, które na przemian urzekały i przerażały publiczność kupujących rekordy w okresie ich świetności w latach 80-tych. Ignorując ówczesne trendy w metalu i sztuczki smakowe, w rezultacie powstał Helldorado z 1999 roku, najbardziej okrutny W.A.S.P. płyta od prawie dekady.

Recenzja

Helldorado zaczyna się złowrogim wstępem zatytułowanym „Drive By”, w którym rechoczący Lawless wita słuchacza piekła swoim najlepszym, szalonym, karnawałowym szczekaczem, podczas gdy demoniczny hot-rod silnik kręci się w tle. Prowadzi to do utworu tytułowego, w którym zespół wciska pedał gazu w podłogę i utrzymuje go tam do końca płyty.

Od Spinditty

Helldorado to podróż po metalowej alei pamięci, z całym chorym humorem i wątpliwą moralnością, które sprawiły, że Lawless stał się niesławny. Ten zespół może być dla niektórych nabyty, a jego tematyka z pewnością nie jest dla wszystkich, ale jeśli byłeś fanem w tłustych, brudnych czasach świetności WASP w latach 80., kiedy tworzyli nieznośne trzyakordowe klasyki, takie jak „Animal (F*** Like a Beast)” i „Blind in Texas”, wtedy Helldorado natychmiast wywoła uśmiech na twojej twarzy.

Brzmienie W.A.S.P. zawsze żyło i umarło dzięki połączeniu Blackie Lawless i marnotrawnego gitarzysty Chrisa Holmesa. Niczym sleaze-metalowa wersja Micka Jaggera i Keitha Richardsa, ci goście zawsze wydobywali z siebie to, co najlepsze (a może to powinno być „najgorsze?”). Kiedy Helldorado zostało uwolnione, Holmes dopiero niedawno wrócił do W.A.S.P. szeregi po ośmioletniej przerwie, ale on i Lawless nadal pasują do siebie jak zakrwawione rękawiczki. Na Helldorado wyrywają ostre jak brzytwa riffy, które brzmią, jakby zostały wyjęte z klasycznych płyt AC/DC, podczas gdy perkusista Stet Howland i basista Mike Duda zapewniają solidny jak skała dół.

Na pewno potrzebujesz młodzieńczego poczucia humoru, aby naprawdę docenić piosenki takie jak „Cocaine Cowboys” lub „Don't Cry, Just Suck”, ale kiedy były W.A.S.P. kiedykolwiek o subtelności? Do diabła, najlepszą piosenką na tym albumie jest rycząca, przezabawna brudna oda zatytułowana „Dirty Balls”, do głośnego płaczu. Gdyby ta piosenka znalazła się na jednym z wczesnych albumów W.A.S.P., Tipper and the P.M.R.C. byłoby wszędzie Lawless jak tani garnitur.

Ogólnie rzecz biorąc, wrażenia podczas słuchania Helldorado są podobne do stania przed ryczącą lokomotywą - albo wskakujesz, albo schodzisz z drogi!

Reakcja

Reakcja fanów zespołu na album była podzielona, ​​podczas gdy niektóre recenzje chwaliły retro klimat Helldorado, inni, którzy docenili dojrzewającą wizję artystyczną Blackiego na ostatnich albumach, takich jak The Crimson Idol i Still Not Black Enough z 1995 roku, byli rozczarowani dysku, mówiąc, że stanowi to krok wstecz dla zespołu, i oskarżając Lawlessa o poddawanie się bezmyślnej grupie Beavis & Butt-Head w celu zarobienia kilku szybkich pieniędzy.

Możesz mnie zaliczyć do tych, którzy byli bardzo zadowoleni ze starej szkoły Helldorado, kiedy po raz pierwszy usłyszałem ją w 1999 roku. " mięso i ziemniaki WASP dźwięk ponownie. Wracając do tego albumu prawie 20 lat (!) po jego wydaniu, Helldorado wciąż brzmi jak „zagubiony” W.A.S.P. nagranie, które wypadło z kapsuły czasu z początku lat 80-tych. Dobrze by pasowało między ich legendarnym debiutem z 1984 roku a The Last Command z 1985 roku.

Autorka Germaine Greer powiedziała kiedyś: „Jesteś młody tylko raz, ale możesz być wiecznie niedojrzały”. To musiało być motto W.A.S.P., kiedy tworzyli Helldorado. Może być sprośny, obraźliwy i głupi jak pudełko kamieni, ale jeśli szukasz albumu, który zdmuchnie twoje głośniki, obrzydnie przyjaciół i zapewni niemal nieskończony zasób młodzieńczych uśmieszków, to dla wszystkich oznacza, daj Helldorado spin.

Zapomniane albumy hardrockowe: „Helldorado” W.A.S.P