Recenzja albumu — „Miejsce pomiędzy czasem” Michaela Vignola

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Michael Vignola to kompozytor z Nowego Jorku. Jego muzyka wpisuje się w sferę ambientowego minimalizmu obok takich kompozytorów jak Johann Johannsson, Max Richter, Hans Zimmer czy Olafur Arnalds. Zrobił obszerną pracę dla filmu i telewizji. Mówi, że uwielbia tworzyć motywy, które wplatają się w fabułę i wychodzą z niej.

Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie po wysłuchaniu jego albumu The Place Between Time było to, jak bardzo delikatnie brzmi. Wszystkie instrumenty unoszą się ze sobą w delikatnym napięciu i obmywają ucho okrągłymi dźwiękami, które przypływają i odpływają.

Choć album jest minimalistyczny, to nie surowy minimalizm cechuje niektórych innych awangardowych kompozytorów, ale taki, który pozwala emocjonalnej zawartości muzyki zająć centralne miejsce i wycina wszelkie niepotrzebne elementy, które od niej odwracają.

Na początku album jest szczególnie okrojony. Słyszy się tylko grę fortepianu i skrzypiec, wykonaną z delikatnością i elegancją. Daje to wrażenie unoszenia się, a jednocześnie ugruntowane wzorami akordów, które stanowią podstawę muzyki.

W piątym utworze, Majestic, więcej instrumentów nabrzmiewa, dodając pełni brzmieniu. Ta ekspansja dźwięku niesie umysł na fali, która unosi go w górę. Harmonijna gra w utworze jest umiejętnie wykonana i zwiększa zainteresowanie słuchu muzyką. Album nadal ma pełne, bogate brzmienie przez kilka następnych utworów, po czym wraca do spokojniejszego zakończenia.

Choć na tym albumie najbardziej widoczne są pełne harmoniczne, utrzymujące się nuty w tle i powtarzające się wzory, momenty, w których pojawiają się melodie, są warte czekania. Te melodie są piękne i ciepłe i uspokajają umysł. Wydaje mi się, że dochodzą do momentu, w którym są najbardziej potrzebne, aby dodać kolejną warstwę brzmienia do całego albumu.

Od Spinditty

Niektórzy mogą krytykować album za brak ciemniejszych lub cięższych elementów, ale w świecie niepokojących i trudnych sytuacji czuję, że jest przestrzeń dla sztuki, która uspokaja, wycisza i rozgrzewa umysł. Jest też pewien rodzaj delikatnej melancholii, która przepełnia muzykę i jest być może nawet bardziej przejmująca niż coś celowo mrocznego lub cięższego w kontekście muzyki.

Produkcja albumu jest dobrze zrobiona. Wszystko jest jasne, a dokonane wybory wzmacniają ogólny delikatny, spokojny emocjonalny krajobraz, który stworzył Vignola. Pozwala muzyce w najbardziej efektywny sposób przekazać swój emocjonalny ciężar. Produkcja prowadzi do poczucia, że ​​jestem transportowana na soczystym łożu dźwięku.

The Place Between Time wydaje mi się kompletnym, spójnym dziełem, w którym każdy utwór opiera się na następnym. Gęste interakcje między instrumentami, harmoniami, akordami i powtórzeniami w tle dają kojący efekt. Wciąż mnie to wciągało i było we mnie melancholijne i tęskne. Czasami nie zaszkodzi zwolnić, odpocząć umysłowi i po prostu wpuścić odrobinę piękna w nasze życie. Miejsce pomiędzy czasem to dobry sposób na zrobienie tego.

Recenzja albumu — „Miejsce pomiędzy czasem” Michaela Vignola