Recenzja Strypera „Nawet diabeł wierzy”

Spisu treści:

Anonim

Od późnych lat 80-tych kolekcjonuję płyty z hard rockiem i heavy metalem.

Stryper – „Nawet diabeł wierzy”

(Rekordy Granic, 2020)

11 utworów, czas trwania: 46:33

Nie mogę być jedyną osobą, która zauważyła, jak Stryper z wiekiem poprawia się, prawda?

W ciągu ostatnich kilku albumów studyjnych wierni chrześcijańskiego rocka z pewnością byli na fali. W wydaniu No More Hell To Pay z 2013 roku, Fallen z 2015 roku i God Damn Evil z 2018 roku, żółto-czarny kwartet przystrojony z powodzeniem pozbył się kiczowatych, wielkich włosów i ballad z połowy lat 80. ujawnili znacznie bardziej dojrzały, ostrzejszy i mocniejszy zespół poniżej.

Nawet The Devil Believes, trzynasty studyjny album Strypera, właśnie ukazał się nakładem Frontiers Records i dopełnia ich przemiany. Stryper brzmi na tym albumie bardziej energicznie i (ośmielę się to powiedzieć?) metalowo niż przez lata, a jako wieloletni fan nie mógłbym być szczęśliwszy.

Jedenaście nowych kazań usłyszanych w „Even The Devil Believes” z pewnością wywoła wiele radości wśród oddanych stado Strypera i zawiera wystarczająco dużo muzycznej siły ognia, że ​​może nawet przynieść im nowych nawróconych z drugiej strony przejścia.

Niekoniecznie trzeba być chrześcijaninem, żeby cieszyć się Stryperem (chociaż to oczywiście nie boli) – wystarczy docenić wysokiej jakości, dobrze zagrany metal lat 80., który zespół z pewnością zapewnia na Even The Devil Believes. Czy mogę otrzymać „Amen?”

„Nawet diabeł wierzy”

Od Spinditty

Piosenki

Nawet The Devil Believes ładnie zaczyna się od płonącego stodoły „Blood From Above”, w szybkim tempie. czteroosobowy rocker z błyskawicznym riffem od Oz Fox, który sprawi, że Twoja gitara powietrzna zacznie działać w mgnieniu oka. Perkusista Robert Sweet łączy się z nowym basistą Perrym Richardsonem (który debiutuje z zespołem nagraniowym), aby stworzyć super zwartą sekcję rytmiczną, a główny wokalista/gitarzysta Michael Sweet nawet wydaje kilka wysokich „metalowych” wrzasków ala Rob Halforda. Jak na razie dobrze!

Tytuł „Make Love Great Again” może wywołać przewracanie oczami, ale piosenka jest naprawdę świetna, z przyjemnym masywnym klimatem i chóralnym haczykiem wystarczająco dużym, by wylądować wielorybowi. „Wpuść go” i „Czyń innym” kontynuują tę passę; obaj są melodyjnymi rockmanami z odpowiednią ilością crunch, prowadząc do epickiego utworu tytułowego, który ma jeden z najlepszych riffów na płycie.

„How To Fly” brzmi, jakby mogła być pozostałością po krótkotrwałym pobocznym projekcie Michaela Sweeta z Georgem Lynchem z Dokken, a potem „Divider” podbija sprośny metr o kilka stopni ze zdrową ilością brudnej, metalicznej gitary Praca.

Okrojony „This I Pray” zawiera ładne akustyczne brzdąkanie i przypomina mi niektórych bardziej bluesowych hairmetalowych współczesnych Stryperów z późnych lat 80., takich jak Kopciuszek czy Tora Tora. Nie jest to do końca „mocna ballada”, ale jest to najbardziej zbliżona rzecz do tej na tej płycie.

Podobnie, jasne, pełne wigoru brzmienie „Invitation Only” wydaje się być powrotem do niektórych ultra-zgrabnych albumów Stryper, takich jak To Hell With The Devil czy In God We Trust. Gdybyśmy byli w 1986 roku, założę się, że ta piosenka byłaby pierwszym singlem MTV/radiowym.

Nawet The Devil Believes kończy się solidnym ciosem na dwa sposoby – hymnem pochwalnym „For God & Rock N Roll” i Van Halenowskim „Middle Finger Messiah” (którego intrygujący tytuł jest praktycznie gwarantowany, by poruszyć niektóre pióra w bardziej konserwatywne zakątki ich fanów). Oba utwory są naładowane jeszcze bardziej chrupiącą grą gitary i chwytliwymi, śpiewanymi refrenami, które wbijają się w głowę jak klej.

„Uczyń ponownie wielką miłość”

Podsumowując

Na wypadek, gdybym nie powiedział tego do tej pory, Even The Devil Believes to absolutnie zabójcze wydanie, które prezentuje Strypera na szczycie swojej gry. Szczerze mówiąc (gra słów niezamierzona, przysięgam), nie przychodzi mi do głowy inny weteran „Hair Band” z tej samej epoki, który wciąż wypompowuje materiał tak wysokiej jakości. Na szczególną uwagę zasługuje styl wokalny Michaela Sweeta, który najwyraźniej odkrył Fontannę Młodości – brzmi lepiej niż wielu facetów o połowę młodszych. Nowy chłopak Richardson również zasługuje na rekwizyty, ponieważ ładnie pasuje do zespołu i zapewnia solidny dół.

Jestem fanem Strypera od 1985 roku i prawdopodobnie zabrałem więcej bzdur od moich bardziej metalowych niż ty znajomych za to, że ich polubiłem niż jakikolwiek inny zespół. Niektórzy z tych pesymistów mogą ponownie przemyśleć swoją opinię na temat załogi Yellow & Black, jeśli usłyszą Even The Devil Believes. Kto powiedział, że diabeł musi mieć najlepszą muzykę?

„Czyń innym”

Recenzja Strypera „Nawet diabeł wierzy”