Spisu treści:
- Moje początkowe wrażenia z wznoszenia się przez Elevate The Sky
- Przeanalizowano moje ulubione piosenki
Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.
Moje początkowe wrażenia z wznoszenia się przez Elevate The Sky
Album Elevate The Sky Ascend błyszczy neonowym światłem i pulsuje energią retrowave. Ogólny ton albumu jest pełen nadziei, podniesienia i uczucia walki z ciemnością, by zatriumfować. Łączy w sobie mocny wokal Elevate the Sky (ETS) i skomplikowaną grę na gitarze z rozgrzewającymi syntezatorami i wyraźnym klimatem lat 80., który przenika muzykę.
Głos i gitara ETS
Mój pierwszy komentarz dotyczy śpiewnych kotletów ETS. To mężczyzna, który w jednej minucie może delikatnie pieścić nasze uszy, a w następnej wskoczyć w podniebny wyraz twarzy. Są chwile miękkości i chwile, kiedy z jego głosu wydobywa się moc, ale zawsze jest to emocjonalne i wciągające.
Chciałbym również pochwalić się umiejętnościami gry na gitarze ETS. Kiedy pozwala zgrać, ta gitara wyje i śpiewa z głębokimi emocjami. Potrafi też szarpać najlepszymi, zawiłymi pasażami porywających nut, dodających muzyce energii i mocy.
Syntezator i perkusja
Praca z syntezatorem na Ascend ma tendencję do migotania. Wszystko jest przesycone światłem i powietrzem, jarząc się na zewnątrz od lśniących dźwięków syntezatora. Dodaje uczucia nadziei i ciepła, które ładnie pasuje do tekstów piosenek. Sposób, w jaki te różne linie syntezatora przeplatają się, dodaje muzyce bogactwa.
Lubię duże, odważne bębny z mocnym klimatem lat 80-tych. Sprawiają, że album pulsuje siłą i gra na nostalgii bez przesady. Chociaż jesteśmy przy temacie dźwięków retro, praca na saksofonie w „Carry The Light” naprawdę trafia w sedno.