„St. Anger 2015” Diehard Fans ponownie nagrali najbardziej niezrozumiany album Metalliki

Spisu treści:

Anonim

Byłem fanem i kolekcjonerem hard rocka/heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Więc kim są ci faceci?

Chłopaki stojące za #STANGER2015 (to najwyraźniej oficjalna nazwa tego projektu, hashtag i tak dalej) to Daryl Gardner i Dave Cox i pochodzą z Birmingham w Wielkiej Brytanii. Daryl jest członkiem alternatywnego zespołu metalowego Grace The Skies, podczas gdy Dave jest w zespół o nazwie Adjust. (Nie czuj się źle, jeśli nigdy o nich nie słyszałeś; ja też tego nie słyszałem.) Wszechstronnie utalentowany Daryl wykonał wszystkie gitary, bas i perkusję na powtórnym nagraniu St. Anger, podczas gdy Dave zrobił to wszystkie główne wokale. Sesję wyprodukował kolega z zespołu Daryl's Grace the Skies, Chris Dando, który również brał udział w chórkach.

Jako wieloletni fan Metalliki, który absolutnie nienawidził St. Anger, kiedy po raz pierwszy wyszedł na ulice w 2003 roku, moją pierwszą reakcją, gdy usłyszałem o tym ponownym nagraniu, było „dlaczego ktokolwiek miałby chcieć zawracać sobie głowę” „Ten album?” Jeśli o mnie chodzi, żadna ilość studyjnego polerowania nie byłaby w stanie uratować piosenek na St. Anger, który pozostaje najmniej istotnym albumem Metalliki.

Jednak ciekawość w końcu mnie pokonała i po udaniu się na YouTube, aby dać mu kilka spinów, musiałem przyznać, gdzie należy: ci goście naprawdę wykonali dobrą robotę. Podczas gdy ponowne nagranie #STANGER2015 jest zasadniczo „okładką” całego albumu nuta za nutą, produkcja jest znacznie czystsza, a ponieważ mądrze odcięli również część powtarzalnego tłuszczu z oryginalnych aranżacji „2015”. zegary w 15 minut krótsze niż meandrujący oryginalny album. Innymi słowy, całość jest znacznie bardziej skupionym i mniej irytującym doświadczeniem odsłuchowym niż „prawdziwy” album St. Anger… co jest nie lada wyczynem!

Należy zauważyć, że Daryl i Dave podjęli się tego projektu wyłącznie dla zabawy, bez zamiaru zarabiania pieniędzy. Te utwory nie zostaną wydane na CD ani do pobrania w wersji cyfrowej, a także nie znajdziesz ich w serwisach streamingowych, takich jak Spotify; będą dostępne tylko do słuchania przez YouTube. Film pojawił się na YouTube 13 stycznia 2015 r. i zebrał prawie 600 000 wyświetleń w ciągu zaledwie kilku dni. Recenzje i komentarze były zdecydowanie pozytywne, a wielu fanów twierdzi, że woli tę wersję od oryginału Metalliki. Możesz mnie zaliczyć do tych fanów!

#STANGER2015 Ponowne nagranie całego albumu

Zarządzanie gniewem

Kiedy po raz pierwszy został wydany w 2003 roku, St. Anger szybko stał się najbardziej dyskutowanym albumem w karierze Metalliki. Jak pokazał film dokumentalny Some Kind of Monster (2004), St. Anger powstał w czasie całkowitego zamieszania w obozie Metalliki, kiedy relacje międzyludzkie między muzykami były absolutnie najniższe. Basista Jason Newsted odszedł z zespołu w 2001 roku, powołując się na uciążliwe środowisko pracy, które ograniczało jego kreatywność. Gitarzysta/wokalista James Hetfield przeszedł następnie na odwyk, aby poradzić sobie z uzależnieniem od alkoholu w trakcie przedprodukcji, pozostawiając perkusistę Larsa Ulricha i gitarzystę Kirka Hammetta, by grzebali w studiu jako duet, zastanawiając się, czy Metallica w ogóle istnieje. Krótko mówiąc, w takich okolicznościach nie mieli żadnego interesu, żeby zrobić nowy album. Niemniej jednak, gdy Hetfield został zwolniony z odwyku, producent Bob Rock przejął obowiązki grania na basie i wywalił piosenki, które stały się St. Anger w serii coraz bardziej napiętych sesji nagraniowych, które często rzucały się sobie do gardeł. Potrzeba było interwencji kierownictwa zespołu i regularnych sesji terapeutycznych z celebrytą „trenerem występów” Philem Towle, aby pomóc Metallice zebrać swój osobisty, wiesz co, wystarczająco dużo, aby ukończyć album, a następnie wyruszyć w trasę koncertową, aby go wspierać (z nowym basistą Robert Trujillo, który został zatrudniony po nagraniu St. Anger, w ślad za nim).

Metallica - „Święty gniew” (2003)

Posłuchaj oryginału:

Moje doświadczenie „gniewu”

Pamiętam, że przed premierą teledysku do tytułu St. Anger w czerwcu 2003 roku włączyłem MTV na światową premierę teledysku do tytułowego utworu i pomyślałem, że z pewnością nie była to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem od Metalliki, ale agresywne riffy. okazał się obiecujący. Mój fanatyzm Metalliki i tak spadał w dół przez większą część poprzedniej dekady, więc starałem się ograniczyć swoje oczekiwania, mając nadzieję, że będę mile zaskoczony.

…jak się okazało, nie trzymałem ich wystarczająco nisko, bo kiedy w końcu dostałem kopię płyty u, St. Anger był cholernie prawie nie do słuchania. To nie były „piosenki”, były to niechlujne, niedopracowane drobiazgi, które najwyraźniej zostały wrzucone do blendera, a następnie połączone na wpół w Pro-Tools. To nawet nie brzmiało tak, jakby członkowie zespołu byli kiedykolwiek razem na tej samej półkuli, a tym bardziej w tym samym studiu nagraniowym, w jakimkolwiek momencie tworzenia albumu. Produkcja Boba Rocka brzmiała jak tania taśma demo, a dźwięk perkusji Larsa Ulricha (który brzmi, jakby uderzał drewnianą łyżką w garnki i patelnie) szybko osiągnął jakość Chinese Water Torture już po kilku utworach. Spędziłem około tygodnia ponownie grając w St. Anger i mając nadzieję, że w końcu „pstryknie”, zanim w końcu się poddałem i przyznałem, że biję martwego konia. Napisałem zjadliwą recenzję płyty do e-zina mojego przyjaciela (gdzie stwierdziłem, że płyta "śmierdzi jak na targu rybnym w połowie lipca" - auu, to im pokaże!) i oświadczyłem, że oficjalnie skończyłem Metalicca. Mój dobry przyjaciel, który wstrzymywał się z zakupem płyty, dopóki nie miał szansy usłyszeć moich przemyśleń na ten temat, zapytał mnie, czy mógłbym nagrać mu kopię płyty, a ja powiedziałem: „Wiesz co Pieprzyć to, możesz mieć to cholerstwo” i wysłałem go do Teksasu, gdzie zakładam, że teraz leży na półce w jego domu i zbiera kurz. (ha ha)

To było ponad piętnaście lat temu i to był ostatni raz, kiedy podałem którąś z piosenek z St. Anger o tej porze… dopóki nie pojawił się #STANGER2015!

Zwiastun filmu „Some Kind of Monster” (2004):

Nie zrozumcie mnie źle, nagranie #ST.ANGER2015 nie zmieniło całkowicie mojej opinii na temat tak oczernianego albumu. Wciąż jest trochę bałaganu, ale przynajmniej w tej formie jest to bałagan bardziej słyszalny, mniej antagonizujący. Wciąż jest kilka utworów, które są wręcz słabe, jak "Shoot Me Again" i głupie "Sweet Amber" ("jak słodkie są yoooooooouu?"), ale nawet one korzystają z nowego malowania Daryla i Dave'a. Najważniejszą różnicą między Angerem z 2003 i 2015 roku jest brzmienie perkusji - na ST. ANGER 2015 brzmią jak prawdziwe bębny, podczas gdy na oryginalnym albumie brzmiały tak, jakby Lars Ulrich przypadkowo strzelał z BB do puszki po kawie. Muszę też dać rekwizyty Dave'owi za jego niesamowicie eskalującą się do stylu Hetfield pracę wokalną. Poważnie, jeśli puściłeś to zwykłemu słuchaczowi Metalliki i nie powiedziałeś im, że to nie James, wątpię, żeby zauważyli jakąkolwiek różnicę. Naturalnie, oczyszczona produkcja sprawia, że ​​kilka piosenek St. Anger, które faktycznie *zrobiłem*, trochę polubiłem w tamtych czasach - mianowicie "Frantic", utwór tytułowy, "Invisible Kid" i "Some Kind of Monster" - brzmią nawet lepiej.

W ciągu ostatnich trzech dni prawdopodobnie słuchałem ST. ANGER 2015 więcej niż kiedykolwiek wcześniej słuchałem oryginalnego albumu i to jest najwyższa pochwała, jaką mogę mu dać. Zastanawiam się, czy chłopaki z Metalliki to słyszeli, ponieważ byłoby ciekawie usłyszeć ich wrażenia z tego hołdu kierowanego przez fanów. Dobra robota, koledzy!!

Uwagi

Spójrz, będę szczery, 1 sierpnia 2018 r.:

Jestem fanem Megadeth i nie mogę znieść podstawowych emocji występujących w Metallice. Szanuję Metallikę, ale myślę, że od czasu Metalliki (1991) stali się leniwi. Ich harmonogram wydawniczy, średnio około 1 na 6 lat we współczesnych ramach czasowych, jest po prostu środkowym palcem dla fanów.

Od Spinditty

Jedyny album Metalliki, na którym mogę znieść więcej niż 2 lub 3 piosenki, to St. Anger. Nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że nie brzmi jak Metallica, może dlatego, że jest tak emocjonalnie szczery i chaotyczny. Może to kosz na śmieci. Nie wiem

Dziękuję za wysłuchanie mojego wystąpienia TED.

Keith Abt (autor) z The Garden State 16 czerwca 2015 r.:

Cześć Jeff… tak, ci goście naprawdę poprawili oryginał. Wydaje mi się, że stare powiedzenie jest błędne… *możesz* wypolerować łajno! (ha ha)

Jeff Rutter 16 czerwca 2015 r.:

Po usłyszeniu piosenki St. Anger i (braku) produkcji i absolutnie straszliwej pułapki (która jest chyba najgłośniejszą rzeczą na płycie), nigdy nie zawracałem sobie głowy słuchaniem czegokolwiek innego z tego albumu.

Słysząc tę ​​wersję po raz pierwszy, zdaję sobie sprawę, że potencjał tego albumu mógł być zajebisty. Ze wszystkich albumów Metalliki, których słuchałem (a „słyszałem je wszystkie” - widzisz, co tam zrobiłem? -) Ten miał kilka zabójczych zaczepów i riffów innych niż „zwykły” materiał Metallica. Myślę, że (ta wersja) „My World” to moja nowa ulubiona piosenka metaliczna. Boję się usłyszeć oryginalną wersję, bo obawiam się, że znienawidzę też tę wersję.

W końcu po raz pierwszy słyszę coś z tego albumu poza piosenką St. Anger. Co za wpadka… ten album mógł naprawdę skopać tyłek.

Keith Abt (autor) z The Garden State w dniu 07.04.2015:

Cześć Snakesmum – nie sądzę, że jesteśmy osamotnieni w naszej niechęci do St. Anger – jest to właściwie powszechnie znienawidzone przez fanów zespołu, haha.

…chociaż jej ranking prawdopodobnie wzrósł o kilka stopni po tym, jak Metallica zrobiła „LuLu”, ich katastrofalną współpracę z nieżyjącym już Lou Reedem, kilka lat temu… „Wow, St. Anger nie brzmi tak źle w porównaniu z tym czymś!” (ha ha)

Wąż 06.04.2015 r.:

Dobrze znaleźć kogoś, kto nie lubi St Anger. Mój egzemplarz leży na półce i zbiera kurz - nienawidziłem całości.

Keith Abt (autor) z The Garden State 30 marca 2015 r.:

Cześć darkprince - sprzedałem swoją kopię "St. Anger" lata temu, więc nie słyszałem jej, ponieważ było to nowe wydanie. Brzmienie perkusji było tak cholernie irytujące, że przytłaczało wszystko inne. To była główna rzecz, która podobała mi się w tym ponownym nagraniu, bębny rzeczywiście brzmią jak prawdziwe bębny, a nie ktoś uderzający w garnki i patelnie, haha.

mroczny książę jazzu 30 marca 2015 r.:

Postanowiłem spróbować oryginału jeszcze raz. Nie brzmi tak źle, jak pamiętam, również element thrash jest znacznie bardziej rozpowszechniony niż pamiętam. Wyraźnie pamiętam ten werbel, który wtedy doprowadzał mnie do szału i nadal tak jest. Myślę, że tym, co mnie zniechęciła, była pretensjonalność albumu, brak solówek! Czułem się okradziony, nie słysząc tych fantastycznie przesiąkniętych bluesem solówek Hammeta.

Lubię eksperymentować, a nawet zaakceptowałem bardziej komercyjny materiał Load Reload, który 20 lat później brzmi całkiem nieźle, zabawne, jak wiele zespołów dzisiaj brzmi w takim stylu.

Zastanawiam się, czy Lars rozważyłby ponowne nagranie ścieżki perkusyjnej, czy ponowne nagranie wszystkich bębnów razem? Po prostu nie mogę przejść przez ten przerażający dźwięk.

Keith Abt (autor) z The Garden State 16 lutego 2015 r.:

Cześć Sparkster - tak, to był całkiem fajny pomysł. Rozumiem, że faceci, którzy ponownie nagrali album, słyszeli o obozie Metalliki i dostali kciuki za ich ciężką pracę, to musi być całkiem fajne.

Marc Huby z Wielkiej Brytanii w dniu 16 lutego 2015 r.:

Nie zdawałem sobie sprawy, że to zostało zrobione. Jest kilka albumów, z którymi nie miałbym nic przeciwko zrobieniu tego (i rozważałem zrobienie tego, ale tak naprawdę nie ma sensu).

Keith Abt (autor) z The Garden State w dniu 21 stycznia 2015 r.:

Super, Lady G. - jeśli sprawdziłaś powtórkę „St. Anger”, co myślisz?

Debra Allen z West By God 21 stycznia 2015 r.:

Fajne centrum o zespole, którego dużo słucham. Najbardziej lubię piosenki z Czarnego Albumu. Nic Else Matters nie pozwalało mi przetrwać i po rozwodzie, a potem lubię też Enter Sandman, Unforgiven i kilka innych.

„St. Anger 2015” Diehard Fans ponownie nagrali najbardziej niezrozumiany album Metalliki