Recenzja albumu Synth: „French Riviera” Milesa Matrixa

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Niektóre albumy są po prostu przesiąknięte nastrojem i atmosferą, ociekając wrażeniami, które płyną przez całe nagranie. Najnowszy album Milesa Matrixa, French Riviera, mocno przywołuje uczucie wylegiwania się w ciepłym słońcu, pływania w ciemnoniebieskiej wodzie i cieszenia się wakacjami na Lazurowym Wybrzeżu. To idealna letnia płyta i antidotum na szaleństwo i ponurą rzeczywistość, jaką ostatnio narzucił nam świat.

Recenzja: „Riwiera Francuska” Milesa Matrixa

Wykorzystując jazzowe elementy i zabawne syntezatory, Miles Matrix nadał całemu albumowi jasny blask i połysk. Produkcja jest również jedwabiście gładka, co tylko podkreśla letnie doznania, jakie tworzy muzyka. Wyobrażam sobie tę muzykę grającą, gdy rozkoszuję się słońcem i uciekam od szaleństwa tego świata, w którym się znajdujemy.

Pierwszym elementem Riwiery Francuskiej, o którym chcę omówić, jest jej melodyjny aspekt. W wielu utworach melodie mają jazzowy charakter, co tylko potęguje wyluzowane letnie uczucia. Są interesujące dla ucha, ale wciąż na tyle łatwe, że pozwalają słuchaczowi wchłonąć je bez potrzeby przerywania zrelaksowanego nastroju. Jest to równowaga, którą uważam, że Miles Matrix w większości miał rację.

Dźwięki, które Miles Matrix wykorzystuje na albumie, zwłaszcza ksylofon i brzęczące, lekkie syntezatory, płyną beztrosko przez muzykę. Te różne dźwięki dają gładką, płynną i łatwą atmosferę. Zdają się odbijać jasne światło słoneczne południa Francji lub wylegiwać się przy głębokim lazurowym basenie, gdy suną po utworach, zabierając słuchacza na mentalne wakacje od stresu, który wypełnia życie we współczesnym świecie, zwłaszcza teraz.

Na tym albumie zainteresowało mnie subtelne użycie perkusji i basu. Jest dobrze obliczony, aby dodać ruch i energię do utworów, a także zapewnić solidną podstawę dla łatwiejszych, gładszych dźwięków, które poruszają się i ślizgają po górnej części ciężaru pod nimi. To tylko dwa kolejne elementy, które łączą się, aby stworzyć bujną atmosferę, która przesiąknięta jest francuską Riwierą.

Moje ulubione utwory

"Aperitif" ma unikalny beat, donośny ksylofon i jazzowy riff fortepianu, który porusza się w utworze. Wszystko wydaje się płynne, gdy syntezator gra fragmentaryczną melodię, podczas gdy jazzowe pianino unosi się i wypływa. Energia utworu wzrasta wraz z postępem, ale wciąż jest wrodzona łatwość i gładkość w muzyce, która mi się podobała.

Od Spinditty

Wszystko w „Palm Trees and Calm Seas” przywołuje wyobrażenie o tytule. Mamy jazzową trąbkę, która gra solówki nad łatwymi, wyluzowanymi wibracjami muzyki. Na torze jest prawdziwe poczucie ślizgu i płynięcia, jest tak jedwabiście gładki, gdy się rozwija. Mogę sobie wyobrazić, jak delikatne fale tych spokojnych mórz delikatnie muskają plażę, gdy ta piosenka wije się w tle, pełna swobody.

„Fale” otwierają się na miękkich dźwiękach fal, które wylewają się na brzeg. Są chwile, kiedy wysoki, miękki syntezator delikatnie wślizguje się w utwór, gdy emanuje z niego światło w postaci iskrzących się dźwięków, jak słońce na wodzie. Prowadzący syntezator przesuwa się w górę, niosąc tęskną, delikatną melodię. Jest coś, co trochę boli w tym utworze, pomimo ogólnej łatwości, z jaką się porusza.

W „Afternoon Aerobics” panuje niesamowita atmosfera, która przywodzi na myśl opaski frotte, trykoty i duże włosy. Jednak nadal jest to dość fajny trening. Są tam wspinające się błyski syntezatora i kilka naprawdę fajnych, unikalnych dźwięków perkusji. Utwór ma wędrujące i unoszące się solo syntezatora prowadzącego z kilkoma zabawnymi slajdami, a wszystko jest pełne blasku i blasku. Podobały mi się również dźwięki syntezatora wokalnego, które poruszały się w utworze.

„French Riviera” ma łatwe uczucie, ponieważ pusty, przypominający piszczałkę syntezator gra delikatnie dryfującą melodię. Jest mocny rytm, który porusza nim, podczas gdy bas wznosi się i opada jak równomierne bicie serca w utworze. Syntezator prowadzący ma interesującą, prawie nosową jakość, ale nie w denerwujący sposób, a solo naprawdę ma jedwabisty poślizg. Uważam również, że szklisto brzmiący syntezator, który dryfuje w utworze, jest dość wyjątkowym dźwiękiem. Słuchając tego utworu, wyobrażałem sobie sceny jachtów zacumowanych w błękitnej wodzie.

Równomierny puls basu łączy się z cieplejszymi nutami rozchodzącymi się w oscylujących falach na „Cloudburst”, a w tle słychać dudniący grzmot. W utworze pojawia się mocny, rozbrzmiewający rytm perkusji i zainteresowały mnie przypominające smyczki dźwięki poruszające się po figlarnie tańczącym wzorze syntezatora i delikatny szelest kropel deszczu. Dźwięki ksylofonu odtwarzają zdwojone wzory poprzez odgłosy burzy, a cały utwór ma przyjemną atmosferę.

Werdykt

French Riviera to album, który błyszczy, płynie i sunie. To takie antidotum na szaleństwo świata, a te kojące, wyluzowane wibracje po prostu mnie rozluźniły. Jednak nie znudziło mnie to ze względu na świetne melodie Milesa Matrixa, ciekawe syntezatory i zdolność do tworzenia bardzo mocnych obrazów słońca, piasku i wyluzowanego stylu życia.

Recenzja albumu Synth: „French Riviera” Milesa Matrixa