Wywiad z Synthfam: A.GE

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

A.GE to francuski producent synthwave, którego muzyka zabierze Cię w podróż przez wszechświat i głębiny kosmosu. W e-mailu opowiedział mi o swoim muzycznym pochodzeniu, o tym, jak tworzy nową muzykę i o bieżących projektach, nad którymi pracuje.

A.GE: Zacząłem pisać piosenki, kiedy dziesięć lat temu zacząłem grać na gitarze. Miałem wtedy zespół i pisałem dla nich. Kiedy byłem młody, miałem bardzo małe wykształcenie muzyczne, więc wszystko, czego nauczyłem się o teorii muzyki, pochodziło z badań lub eksperymentów. Zespół rozpadł się z powodów geograficznych, więc wtedy zacząłem sam tworzyć muzykę i od tamtej pory nie przestałem.

A.GE: Synthwave to gatunek, którego słucham od dawna, najprawdopodobniej odkąd zobaczyłem film „Drive”. Ale myślę, że to był tylko wyzwalacz, bo chociaż urodziłem się w 1991 roku, zawsze słuchałem muzyki z lat 70. i 80., niezależnie od tego, czy była to elektronika, hard rock, metal, pop, funk czy jazz, ale po obejrzeniu tego filmu, Zacząłem słuchać takich rzeczy jak Mitch Murder, Rain Sword, Lazerhawk, Com Truise i wielu innych.

Coś jak trzy lata temu zacząłem tworzyć muzykę za pomocą MicroKORG, ale to jeszcze nie był synthwave. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego, ale powstrzymywałem się przed wejściem w ten gatunek. Może bałem się, jak to może zabrzmieć. To był chyba brak pewności siebie.

Latem 2017 roku pakowałem się na rok do Montrealu i nagrałem utwór Returning to Earth, który wyraźnie brzmiał jak synthwave, którego właściwie nie planowałem. Stamtąd było widać, że idę tą ścieżką, nawet nieświadomie, więc postanowiłem zacząć coś od tego utworu. To był początek A.GE i mojej pierwszej EPki Jupiter's Touch.

A.GE: Słucham dużo muzyki, więc trudno jest określić, co wpłynęło na mnie najbardziej, ale żeby pozostać na scenie synthwave, powiedziałbym, że Mitch Murder i Rain Sword mieli na mnie największy wpływ.

W innych gatunkach jestem wielkim fanem hard rocka i heavy metalu, takich rzeczy jak Def Leppard, Iron Maiden, Kiss, Scorpions. Naprawdę kocham wczesne prace Jean-Michela Jarre'a, jak również Equinoxe, który jest moim ulubionym albumem.

Myślę, że mój główny wpływ, szczególnie w komponowaniu muzyki, to The Alan Parsons Project, który jest moim absolutnie ulubionym zespołem. Orkiestracje na tych płytach, miksowanie, wszystko jest tak precyzyjne, że muzyka osiąga swój pełny potencjał. Mam każdy album winylowy, z wyjątkiem niewydanych, więc jestem dla nich trochę fanboyem!

Współpracowałem również nad (ściśle tajną) EP-ką z The Institute 91', który jest moim przyjacielem. Nawet jeśli ta płyta jest wciąż w toku, czuję, że miała na mnie duży wpływ! Bardziej interesuje go darkwave, ale wyjście z mojej strefy komfortu i zaaranżowanie części jego pracy sprawiło, że poprawiłem się na wielu poziomach. Naprawdę nie mogę się doczekać innych takich projektów, praca z innym artystą jest naprawdę inspirująca, pomaga w odkrywaniu nowych rzeczy.

A.GE: Zwykle zaczynam od progresji akordów. Gram na klawiaturze, aby znaleźć pomysły, na które mógłbym pójść, jaki rodzaj rytmów, BPM i ogólny dźwięk. Cztery do ośmiu akordów to dobry punkt wyjścia, a następnie dodaję do niego kolejne warstwy syntezatorów z bardzo surowymi pomysłami na melodie, wariacje akordów i linii basu.

Kiedy czuję, że mam wszystkie instrumenty, których potrzebuję do utworu, rozszerzam progresję, aby była bardziej złożona, na przykład przełączam się na tonację molową, jeśli gram w tonacji durowej, lub tonację durową, jeśli jestem w tonacji ton mollowy. To naprawdę pomaga budować emocje w utworze i to jest coś, czym naprawdę lubię się bawić.

W ten sposób mam ogólne pojęcie o tym, jak brzmi utwór. W tym momencie mogę przejść do aranżacji i dostosować wszystkie syntezatory do tego progresji. Ostatnia część, nad którą pracuję, to prowadzenie. Jest to kluczowy punkt, przynajmniej dla mnie, ponieważ odgrywa ogromną rolę w moich utworach, mogę spędzić dwa, trzy dni na szukaniu czegoś, co mi się podoba. Zwykle robię wiele nagrań, improwizując w utworze, a kiedy już opanuję jeden lub dwa podstawowe pomysły fajnych riffów, moją bazą do budowania melodii przez cały utwór, podążając za wyczuciem progresji i emocjami, które chcę napędzać.

To dużo nieudanych nagrań i czasami dość nużące, kiedy nie czuję inspiracji, ale w końcu to się opłaca! Po skonfigurowaniu wszystkiego przechodzę do etapu miksowania i masteringu.

Od Spinditty

Oczywiście nie jest to dokładny przepis, tak naprawdę zależy to od utworu. Czasem po prostu zaczynam od linii basu, czasem wychodząc na zewnątrz mam pomysł melodyczny i nagrywam go głosem przez telefon, czasem koniec utworu prowadzi mnie do następnego. Niedawno zacząłem eksperymentować z przełączaniem tonów w ramach tego samego utworu i nie mogę się nacieszyć epickim odczuciem, jakie daje!

A.GE: Po Dotyku Jowisza, który dotyczył misji kosmicznej na Jowisza iz powrotem, musiałem znaleźć sposób na drugą podróż w kosmos. Ten utwór naprawdę powstał z nagłej inspiracji, spędziłem sporo czasu z dala od robienia muzyki wcześniej z różnych powodów i powrót do tego był bardzo dobry. O to właśnie chodzi w 2nd Journey, to ten ekscytujący moment, kiedy wracasz do miejsca, które naprawdę polubiłeś za pierwszym razem, tak bardzo za nim tęskniłeś, że to niesamowite uczucie wrócić tam i że nie wiesz, jak się masz spędziłem tyle czasu bez niego.

Od strony muzycznej, ponowne usłyszenie tego teraz wydaje mi się naprawdę dużą poprawą, próbowałem z nim nowych rzeczy i działa całkiem nieźle, jak ewolucja melodii w drugiej części lub spadek tuż przed refrenem w części. koniec, to jest rodzaj rzeczy, których uczę się na bieżąco podczas tworzenia i które zachowuję później. Myślę, że to sposób na inspirację.

Zwykle spędzam tak dużo czasu słuchając tego samego utworu w kółko podczas miksowania, że ​​potem nie mogę go słuchać przez długi czas. Teraz minęło kilka miesięcy i podoba mi się to, jakie jest, nie jest idealne, ale tak właśnie wróciłem, kiedy go zrobiłem. Plus to początek tego, co mam do dzisiaj!

A.GE: Ze względu na sposób, w jaki ogólnie postrzegam sprawy w życiu, często mówię: „to jest problem do rozwiązania dla A.GE przyszłości!” Staram się jak najdłużej pozostać w teraźniejszości, ale nie przeszkadza mi to w realizacji wielu projektów. W niedalekiej przyszłości wypuszczam 6 grudnia nową EP-kę Church of the Stars, która będą trzy utwory połączone przejściami. To wiele dla mnie znaczy, ponieważ oprócz bycia płytą, w którą włożyłem wiele siebie, była to dla mnie także wspaniała podróż muzyczna, duchowa i jako człowieka.

Jest to zapis o wszechświecie jako nieskończonej koncepcji, w której wszyscy jesteśmy wszechświatem i wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Mamy nieskończoną liczbę połączeń z rzeczami i żywymi istotami, które przedstawiam sobie jako promienie światła emitowane przez gwiazdę. Stąd wzięła się idea kultu opartego na gwiazdach i jest to głęboka refleksja, którą mam do dziś, wykraczającą daleko poza samo to stwierdzenie. To jednak temat na inną dyskusję.

Punktem wyjścia do tego był pomysł stworzenia gatunku, który poszedłby w przeciwnym kierunku niż darkwave, który często ma okultystyczną scenerię. Jest to rodzaj „świętej fali”, jak lubię to nazywać. Myślę, że ta płyta jest całkowicie taką, jaką chciałem iść!

W dalszej przyszłości mam wiele pomysłów. Chcę nagrać pełnowymiarowy album, który już zacząłem i zrobić z niego fizyczne wydanie, jeśli mogę. W najbliższych miesiącach chcę zacząć grać na żywo i robić inne kolaboracje.

Planuję też nagrać trzy inne EP-ki: jedną darkwave, jedną chiptune i jedną ambient. Nie wiem w jakiej kolejności je zrobię, ale te są w przygotowaniu.

Ponieważ ujawniam ściśle tajne rzeczy, mam o wiele większy projekt z dwoma moimi dobrymi przyjaciółmi, aby stworzyć festiwal synthwave tutaj we Francji. Jest to bardzo wczesne tworzenie, ale nie możemy się doczekać i mamy nadzieję, że usłyszysz o nim więcej w przyszłym roku!

A.GE: Szczerze mówiąc, nie lubiłem Twittera. To były media społecznościowe, na których nie byłem od lat i absolutnie nie chciałem kontynuować. Myślę, że to Glo Vandy (ale nie jestem pewien), która powiedziała: „Hej człowieku, powinieneś sprawdzić społeczność #synthfam na Twitterze, to niesamowite!” Pomyślałem, że założę sobie konto i spróbuję. O rany, nie byłem przygotowany!

To najlepsza społeczność, w jakiej kiedykolwiek byłem! Cała miłość i wsparcie, które otrzymujesz każdego dnia, są ogromne, a ja odkryłem tam tak wielu wspaniałych artystów, tyle dobrej muzyki do słuchania, że ​​nie mogę tego śledzić. Myślę, że bycie tam faktycznie dało mi dostęp do wystarczającej ilości muzyki na resztę mojego życia, jeśli synthwave będzie trwał do tego czasu, co jestem pewien, biorąc pod uwagę ilość muzyki wydawanej każdego dnia. Zaprzyjaźniłem się tam z bardzo dobrymi przyjaciółmi i nie żałuję, że dołączyłem!

Jeśli czyta to jakiś artysta synthwave bez konta na Twitterze, przestań czytać i dołącz do nas już teraz! #synthfam to najlepsza społeczność w historii, obiecuję ci!

KM: Jak twórczo się ożywiasz?A.GE: Kiedy czuję się pozbawiony inspiracji, że nic dobrego nie wynika z niczego, stwierdziłem, że najlepszą rzeczą do zrobienia jest cieszenie się innymi rzeczami i powrót do tworzenia muzyki później.

Szczerze lubię proste rzeczy. Uwielbiam spacerować po ulicy bez celu poza cieszeniem się chwilą, napiciem się kawy w kawiarni, rysowaniem, czytaniem, piciem z przyjaciółmi i spędzaniem czasu z ukochaną osobą. To wszystkie te chwile, którymi staram się cieszyć, nie martwiąc się o wczoraj czy jutro, będąc tam i robiąc to, co robię i ciesząc się tym w pełni.

Co zabawne, często inspirują mnie czasy, kiedy w ogóle nie słucham żadnej muzyki, ponieważ cisza jest czasem najlepszą muzyką, jakiej potrzebujesz.

Wywiad z Synthfam: A.GE