Nanci Griffith: The Folk-Country Queen (Albumy

Spisu treści:

Anonim

Piszę muzykę online od ponad dziewięciu lat. Uwielbiam pisać o świetnych, zapomnianych albumach.

1. Ostatni z prawdziwych wierzących (Filo / 1986)

Bez wątpienia to mój ulubiony album Nanci Griffith. Słodkie, pełne emocji wokale łączą się z akustyczną instrumentacją w miksie, który można określić tylko jako niebiański. To głos anioła połączony z muzyką natury. Folk, Americana, cholernie dobre melodie… Nazwij to, jak chcesz: to świetna rzecz! Już nigdy nie spojrzysz na Woolwortha tak samo. Oczywiście, myślę, że naprawdę nie możesz już patrzeć na Woolwortha…

3. Raz w bardzo niebieskim księżycu (Philo / 1984)

Zanim Nanci wydała swój trzeci album, naprawdę przyzwyczaiła się do uchwycenia uroku swoich wyjątkowych występów na żywo w studiu nagraniowym, czyniąc ten album zdecydowanie najlepszym, gdy został wydany. Delikatna, ziemista muzyka – choć często optymistyczna i pełna skocznego tempa – podkreślała znakomicie skromny głos Nanci, tworząc zachwycającą mieszankę przystępnej, ale prawdziwej muzyki ludowej.

5. Jeden uczciwy letni wieczór (MCA / 1988)

Pierwszy koncertowy album Nanci zawierał koncertowe wersje jej najlepszych dzieł. To zapoznało mnie z moją ulubioną z jej piosenek „Love at the Five and Dime”. Nadal nie jestem zdecydowany, czy wolę oryginalną wersję studyjną, czy wersję na żywo. Generalnie wolę utwory studyjne, chyba że oglądam koncert, ale od czasu do czasu pojawi się piosenka na żywo, która po prostu uchwyci moment, a to z pewnością jest jeden z nich, podobnie jak cały album.

7. Kochający rodzaj (Round / 2009)

Ten album – jej dziewiętnasty album – pokazuje, że Nanci w pełni powróciła do swoich ludowych korzeni z kolekcją społecznie świadomych piosenek, które dotykają serca Ameryki. Głos Nanci jest piękny jak zawsze, a album jest jednym z jej najlepszych. Goście specjalni, tacy jak Steve Earle, James Taylor i John Prine, tylko zwiększają radość z tego cennego klejnotu. Bez wątpienia najlepszy album folkowy tej epoki, ten naprawdę błyszczy!

9. Poeta w moim oknie (Filo / 1982)

To był drugi album Nanci Griffith i choć kiedy pierwszy raz go usłyszałem, przyćmiły go niektóre z jej bardziej wyrafinowanych dzieł, z czasem zacząłem doceniać jego szczególne piękno. Pisanie piosenek Nanci było wyjątkowe na tym albumie, ponieważ skomponowała wszystkie oprócz jednego utworu. Jest to rodzaj albumu, w którym czujesz, że muzyk jest przy tobie, kiedy go słuchasz. Album jest trafnie zatytułowany, ponieważ lirycznie jest to jeden z najlepszych wczesnych dzieł Nanci.

Moja osobista podróż z muzyką Nanci Griffith

Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z ogromnego talentu Nanci Griffith podczas oglądania The Nashville Network z mamą w połowie lat 80. – mniej więcej w czasie, gdy Nanci wydała Lone Star State of Mind. W tamtych czasach moja mama zawsze miała telewizję na tej stacji, dopóki po południu nie zaczęły się jej opery mydlane, po przejściu z radia, kiedy odkryła kanał po tym, jak zaczęliśmy subskrybować telewizję kablową. W lecie, lub zawsze, gdy z jakiegoś powodu nie wychodziłem ze szkoły, od czasu do czasu oglądałem lub słuchałem, chociaż od czasu, gdy kilka lat wcześniej poszedłem do liceum, słuchałem coraz mniej muzyki country.

W tamtym czasie moje upodobania skłaniały się bardziej w stronę klasycznego rocka, hard rocka i heavy metalu, ale ponieważ podczas studiów pracowałem w sklepie muzycznym, zacząłem też rozgałęziać się w nowych kierunkach i odkrywać dziesiątki artystów, jednocześnie znajdując coś do cieszyć się niemal każdym stylem muzycznym. Muzyka Nanci była powiewem świeżego powietrza, a jej głos… cóż, byłem pewien, że musi być aniołem. Wkrótce kupiłem Lone Star State of Mind, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to tylko wierzchołek przysłowiowej góry lodowej!

Urzekło mnie subtelne piękno „Z dystansu”, wzruszyło wzruszenie „Trouble in the Fields” i podniosło na duchu „Ford Econoline”. Nanci miała 11 na 11 lat, ponieważ każda piosenka na płycie była arcydziełem. Jej głos przekształcił nawet najbardziej przyziemne fragmenty w pięknym dziele – nie żeby na albumie było naprawdę wiele przyziemnych momentów. To był ostatni utwór na płycie, „There's a Light Beyond These Woods (Mary Margaret),”, który dał mi wskazówkę, co miało nadejść (a może powinienem powiedzieć, co wydarzyło się w przeszłości, odkryć).

Po tym, jak włamałem się do „Once in a Very Blue Moon”, zwróciłem uwagę na „Poet in My Window” i stwierdziłem, że jest to również świetna płyta, choć nie tak magiczna jak pozostałe dwie płyty, które teraz dobrze znałem. Specjalnie zamówiłem pierwszy album Nanci, który zawierał oryginalną wersję „There's a Light Beyond These Woods”, który ukazał się pod koniec Lone Star State of Mind i użyłem tego jako tytułu albumu. Wiedząc, że to pierwszy album Nanci i że Poet in My Window był jej drugim, byłem przygotowany na album, który nie był na takim poziomie, jaki uważałem za osiągany przez jej późniejsze wydawnictwa, ponieważ miałoby sens, że zajęło jej trochę czasu, by udoskonalić swoje rzemiosło.

Jeśli spojrzysz na moje dziesięć ulubionych albumów Nanci Griffith, możesz przypuszczać, że dzięki temu, że ten album znalazł się na dziesiątym miejscu, miałem rację w swoich oczekiwaniach. Ale to nie do końca prawda. Umieściłem album na dziesiątym miejscu, ponieważ jest to album, na który nigdy nie mogę się zgodzić. Czasami umieszczam go gdzieś w pierwszej trójce; innym razem nie umieściłbym go nawet w pierwszej dziesiątce.

Dzieje się tak dlatego, że chociaż uważam, że niektóre z piosenek są jednymi z najlepszych Nanci, na przykład „Alabama Soft Spoken Blues”, „Songs for Remembered Heroes” i „West Texas Sun” – produkcja albumu i aranżacje melodii nie rób sprawiedliwych piosenek. "There's a Light Beyond These Woods" jest doskonałym przykładem, z nowszą wersją naprawdę uwydatniającą tę piękną piosenkę, podczas gdy starsza wersja jest nieco płaska. Album wciąż miał wiele obrotów, ale byłem znacznie bardziej podekscytowany, gdy ogłoszono kolejny album Nanci, Little Love Affairs.

Little Love Affairs było kolejnym niesamowitym wydawnictwem, w którym wyróżniały się „Anyone Can Be Somebody's Fool”, „Never Mind”, „Zmieniłbym swoje życie”, „Chcę, żeby padał deszcz” i „Gulf Coast Highway”, ale to znowu album bez niczego mniej niż doskonałego w zestawie. Rozważałem zamówienie jedynego albumu, którego mi wtedy brakowało, The Last of the True Believers, ale zanim zacząłem łaknąć czegoś nowego od Nanci, byłem świadom zbliżającego się wydania jej pierwszego albumu koncertowego, One Fair Summer Wieczór . Kiedy został wydany pod koniec 1988 roku, wybrałem coś, co my starzy ludzie mieli przed wydaniem DVD: laserdisc. Widząc Nanci kilka razy na żywo w The Nashville Network, wiedziałem, że czeka mnie nie lada gratka.

Uwagi

LT Wright z Kalifornii 19 lipca 2014 r.:

Świetne centrum! Jestem fanem jej muzyki od dziecka i nadal ją kocham.

Wesman Todd Shaw z Kaufman w Teksasie w dniu 17 listopada 2011 r.:

Świetne centrum - ale żałuję, że nie było tu kilku filmów, które by do tego pasowały!! :-D

Lesley Daunt z Covington w stanie Georgia 11 listopada 2011 r.:

Uwielbiam to… jest po prostu fenomenalna. jeśli masz szansę, musisz sprawdzić Annie Williams. przypomni ci wiele Griffith… https://hubpages.com/entertainment/Annie-Williams-…

sprawiedliwość od 41042 w dniu 26 stycznia 2011 r.:

Koleś, co tu jest? Nie mogę uwierzyć, że nie ma komentarzy na temat tego zabójczego centrum. Uwielbiam tytuł centrum, jest na miejscu, a twoja pasja do niej brzmi tak samo jak moja. Właśnie dlatego nigdy nie mogę tworzyć list o muzyce. Flyer też bardzo mi się podobał, proszę bardzo. Nanci Griffith nie zrobiła nic złego i mam ulubione w różnych momentach, ale naprawdę kocham wszystko, co zrobiła. Dobra robota na tym hubie, skopałeś mi tyłek na tym :-D Pokój!! Tomek

Nanci Griffith: The Folk-Country Queen (Albumy