Recenzja albumu Kelly Song Collective „Unless and until”

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie w najnowszym albumie Joe Kelly Song Collective Unless and Until, są zmęczone światem, nieco szorstkie głosy Johna i Joe Kelly. W swoich głosach niosą melancholię, która dobrze pasuje do ogólnego tonu albumu. Następną rzeczą, która mnie uderzyła, była bezpośredniość i przejrzystość pisania piosenek. Piosenki dostarczają cios uczciwości w swoich tekstach i oddają zmagania, emocje i złożoność zwykłych ludzi w świecie, który jest daleki od ideału, bez skąpstwa w poetyckich obrazach.

Zamiast po prostu nagrywać album w uproszczonym stylu wokalisty i autora piosenek, Kellys zawierali skrzypce, akordeon, banjo i stalowe partie gitarowe, które wspierały gitary. Wszystkie utwory grają utalentowani instrumentaliści. Akustyczne instrumenty nadają piosenkom aurę ciągłości, jakby miały być trwałe. Nie oznacza to, że piosenkom w żaden sposób brakuje współczesnej wrażliwości, po prostu są one zakorzenione w czymś głębszym niż jednorazowa muzyka, która obecnie wypełnia tak dużą część Internetu.

Same instrumenty są dobrze obsługiwane i gustownie wypełniają brzmienie nagrania. Wszystko w samym nagraniu jest dobrze wyważone i zmiksowane. Wysuwa na pierwszy plan głosy i słowa Kellys, nie pozwalając, by muzykalność partii instrumentalnych znikała w tle. Doceniam fakt, że w dzisiejszych czasach poświęcili czas na rozważenie jakości nagrania albumu jako integralnej części całego procesu.

W pisaniu piosenek Kellys jest dużo pewności siebie. To znak, że dojrzali autorzy piosenek nie boją się zagłębiać w ciemniejszą stronę bez uciekania się do frazesów lub nasycania rzeczy poczuciem „dlaczego ja?” niepokój. Udaje im się również pisać piosenki miłosne, które są złożone i pełne niuansów, a nie coś, co zawsze jest łatwe do zrobienia.

Jest kilka obrazów, które stworzyli, z którymi szczególnie mnie uchwyciłem, takich jak: „Te duchy, które stukają mnie w ramię i szepczą mi coś do ucha/Trzymaj przede mną swoje sekrety/W pierwszym dniu roku” lub „Jest krew w słońcu, a księżyc zaczął wydzierać sobie godziny, by wyciągnąć moje ręce z twoich bioder. Natychmiastowość tych wersów zostaje we mnie, gdy skończę słuchać. W muzyce Kellys jest melancholia i surowość, której trudno zaprzeczyć. Wyraźnie docenia moc słów i rozumie, jak je ze sobą splatać. Album jako całość mocno do mnie przemówił. Polecam Unless and Until każdemu, kto lubi przemyślane pisanie piosenek poparte ładnie wyważoną instrumentacją i ceni muzykę, która dotyka głębszych prawd, zamiast pływać na płyciznach.

Od Spinditty

Recenzja albumu Kelly Song Collective „Unless and until”