Wywiad z perkusistą

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Doug Perry jest perkusistą, kompozytorem i pedagogiem muzycznym mieszkającym w Connecticut. Jego muzyczne pasje i umiejętności obejmują szeroki zakres gatunków, od jazzu po muzykę klasyczną, po drodze podążając wieloma innymi muzycznymi ścieżkami. Ma również szczególną miłość do muzyki z gier wideo w wielu formach. Rozmawiałem z nim o genezie jego miłości do muzyki, różnych sferach jego życia jako muzyka oraz o tym, gdzie znajduje inspirację.

Wywiad z Dougiem Perrym

Doug Perry: Dla mnie muzyka zawsze była w kartach. Oboje moi rodzice są profesjonalnymi muzykami, którzy grają z Hartford Symphony. Dorastając, zawsze otaczała mnie muzyka. Zawsze lubiłem słuchać, jak ćwiczą i chodzić na próby, ale niekoniecznie byłem sam zaprzedany jako muzyk, dopóki nie byłem w liceum.

Zacząłem grać na perkusji, gdy miałem około 10 lat. Musieliśmy wybrać nasze instrumenty, jeśli chcieliśmy być w zespole. Gdy tylko zacząłem wyrażać zainteresowanie grą na perkusji w zespole, moi rodzice bardzo się zaniepokoili. Mój tata wracał do domu z całą masą różnych instrumentów ze szkoły, w której uczył w Connecticut. Prosił mnie, żebym spróbował na flecie, trąbce lub jakimkolwiek innym instrumencie. W końcu moi rodzice ulegli woli 10-latka i pozwolili mi grać na perkusji.

Moi rodzice kazali mi brać lekcje gry na pianinie jako dziecko. Myślę, że bardzo mi to pomogło, ponieważ dało mi paletę tonalną i pomogło mi nauczyć się myśleć melodyjnie.

W liceum zdałem sobie sprawę, że bardzo lubię być muzykiem i nie widziałem, co innego mógłbym zrobić ze swoim życiem. Myślałem o innych możliwościach kariery, ale nic tak naprawdę nie przemawiało do mnie tak bardzo, jak granie muzyki. Pomyślałem: „Więc zróbmy to!” i cieszę się, że się z tym utknąłem. Naprawdę mi się podobało.

DP: Tak, ja też. Od perkusisty oczekuje się, że będziesz grać na wielu różnych instrumentach. Mam przyjaciela, który powiedział mi kiedyś, że nie myśli o perkusji jako o instrumencie, myśli o tym jako o filozofii. Chodzi o to, że musimy udźwiękowić wiele różnych rzeczy i sprawić, by brzmiały dobrze.

Kiedy zaczynałem, grałem na zestawie perkusyjnym w zespole jazzowym i orkiestrowej perkusji, takiej jak werbel, bęben basowy i ksylofon. Grałem dużo na perkusji młotkowej w zespole licealnym, ponieważ nikt inny nie nauczył się tego w moim systemie szkolnym. W tamtym czasie bardzo interesowałem się jazzem, więc zacząłem grać na wibrafonie jazzowym, jak Milt Jackson czy Lionel Hampton. Myślę, że to był mój narkotyk otwierający drogę do marimby.

Kiedy zacząłem studia, zrobiłem podwójną specjalizację z muzyki klasycznej i jazzowej. Szybko odkryłem, że ponieważ grałem tak dużo jazzu w liceum, było mi całkiem łatwo spełnić wszystkie wymagania, jakich oczekiwano ode mnie na studiach. Klasyczny program był dla mnie naprawdę trudny, ponieważ nie miałem z nim tak dużego doświadczenia. Uparcie zdecydowałem, że chcę skupić się na muzyce klasycznej, w której skończyłem wszystkie moje stopnie.

W klasycznej perkusji marimba stanowi ogromną część tego kierunku studiów. Marimba to miejsce, w którym uczysz się grać cały swój repertuar solowy i cały swój repertuar melodyczny. Do tego momentu zawsze grałem na małej marimbie, ale kiedy skończyłem szkołę, to naprawdę mnie utkwiło.

DP: To całkiem proste. Jestem niesamowicie leniwy. Kiedy jako dziecko brałem lekcje gry na pianinie, tak naprawdę nie chciałem ćwiczyć. Byłem hałaśliwym dzieciakiem ze zbyt dużą energią, więc siedzenie przy pianinie nawet przez pół godziny, aby nauczyć się utworu muzycznego, było nudnym pomysłem. Pomajstrowałam trochę przy tym kawałku, ale potem zaczęłam się bawić. Wymyślałem, jak zagrać akord, a potem próbowałem zagrać na nim melodię. Bez mojej wiedzy uczyłem się improwizować.

Jako student pierwszego roku w liceum, właśnie dostałem się do jednego ze szkolnych zespołów jazzowych. Grałem na dodatkowej perkusji, co oznacza, że ​​raz na jakiś czas bawiłem się bongosami lub potrząsałem shakerem. Robiliśmy ten jeden kawałek, który był dość łatwy do improwizacji i pomyślałem, że powinienem wziąć solówkę. Nie wiedziałem, co robię, ale zrobiłem to i poszło całkiem nieźle. Dyrektor zespołu powiedział: „Nie wiedziałem, że umiesz grać solówki!” Wtedy też tego nie wiedziałem!

Od tego momentu zacząłem to robić znacznie więcej. Zdałem sobie sprawę, że nie różniło się to tak bardzo od tego, co już robiłem. Zacząłem słuchać ton jazzu i zacząłem naśladować graczy, których naprawdę lubiłem. Od tego momentu byłem tak uzależniony.

DP: Komponowanie jest niejawne w improwizacji. Improwizacja jest w zasadzie jak spontaniczna kompozycja. Przekonałem się, że dla mnie zarówno kompozycja, jak i improwizacja są objawami chęci stworzenia czegoś. Jeśli wpadnę na pomysł, zacznę na nim improwizować, a jeśli spodoba mi się ten pomysł, zacznę go spisywać.

Kiedy studiowałem muzykę klasyczną, grałem te wszystkie naprawdę wspaniałe arcydzieła i słuchałem tej naprawdę wspaniałej muzyki i zacząłem się uczyć, dlaczego te utwory są tak wspaniałe. Nie tylko nauczyłem się grać na nich lub ich historię, ale zacząłem uczyć się kompozycyjnie, co uczyniło je arcydziełami. Jeśli już, to dlatego nie komponuję tyle, ile bym chciał, to jest niesamowicie onieśmielające. Bardzo lubię wykonywać muzykę, ale chcę też wnieść swój wkład w repertuar, więc to mnie skłania do komponowania.

Od Spinditty

DP: Kiedy miałam pięć lat, rodzice kupili mi Sega Genesis. Powiedzieli mi później, że to najgorsza decyzja rodzicielska, jaką kiedykolwiek podjęli. Byłem na to o wiele za młody i wściekałem się, gdy nie mogłem wymyślić, jak grać w Sonic, ale to było to. Po Genesis miałem Nintendo 64, a potem GameCube.

W liceum miałem zgraną grupę przyjaciół graczy. Po szkole chodziliśmy do czyjegoś domu i graliśmy w Street Fightera. Mniej więcej w tym samym czasie pomyślałem: „Dobrze! Jakie dwie rzeczy lubię najbardziej?” To była muzyka i gry wideo, więc pomyślałem, że powinienem połączyć te dwie rzeczy. Zacząłem uczyć się grać muzykę z gier, w które lubiłem grać.

W tamtym czasie nie były to wyłącznie gry. Zadzierałem z anime i takimi rzeczami. Zacząłem też interesować się grami muzycznymi, takimi jak Dance Dance Revolution. Odkrywałem pomysł grania muzyki z gier wideo i naprawdę się w to wczuwałem. Odkryłem Overclocked Remix w środku liceum i trochę przestraszyłem się. Zdałem sobie sprawę, że byli inni ludzie, którzy robili to samo co ja. Jestem na OCRemix odkąd dołączyłem w 2003 roku. Myślę, że to właśnie podsyciło moją pasję do muzyki z gier.

DP: Mam kilku przyjaciół, którzy rozmawiali o poglądzie, że styl życia graczy to kultura, która nie ma granic geograficznych. To coś w rodzaju metakultury, która istnieje na całym świecie. Jak każda kultura, ma też swoją muzykę ludową. Muzyka do gier wideo to muzyka ludowa kultury graczy. To jest muzyka, nad którą wszyscy możemy z nostalgią zastanowić się i nad którą się nawiązujemy. Niekoniecznie mieszkamy w tym samym miejscu, ale wszyscy dzieliliśmy te doświadczenia.

Jeśli chodzi o muzykę, świetny motyw w muzyce filmowej dzieje się dokładnie wtedy, gdy ma się wydarzyć, a potem mija. Świetny motyw w grze wideo to coś, co słyszysz kilka razy, ponieważ zostaniesz w tym obszarze przez jakiś czas lub będziesz do niego wracać, dzięki czemu możesz dokładnie zapoznać się z tą muzyką.

Dla mnie to świetna okazja, aby wykorzystać to uczucie, aby spróbować stworzyć „pożywną muzykę”. To jak zmuszanie dzieci do jedzenia warzyw. Musisz wymyślić kreatywne sposoby, aby mogli cieszyć się tym doświadczeniem. Wiesz, że to dla nich dobre, ale nie spodoba im się, jeśli wepchniesz im do gardeł. Chcesz, aby cieszyły się warzywami, aby nie tylko były zdrowe, ale też świetnie się bawiły.

Coś, co mnie interesuje przy muzyce do gier wideo, to praca ze świetnymi wykonawcami lub świetnymi aranżerami, aby wymyślić naprawdę dobrze muzycznie skomponowane wykonania tej muzyki, która już przemawia do publiczności. Chcę spróbować stworzyć muzyczne doświadczenie, które otworzy im oczy lub da coś nieoczekiwanego.

DP: Wyreżyserowałem dla nich album w hołdzie Undertale zatytułowany Fallen. Było na nim 97 utworów. Fallen był dla mnie zdecydowanie hołdem w tym sensie, że chciałem zebrać na nim jak najwięcej osób, którym podobała się ta gra i dać jak największej liczbie osób szansę na uczczenie tej gry, więc dlatego jest tak wiele utworów na nim. Na początku pojawiło się pytanie, czy to będzie starannie dobrany album, czy duża stara impreza. Zdecydowaliśmy się wybrać na wielką starą imprezę!

Pracowałem nad tym przez rok. To zdecydowanie jedno z największych przedsięwzięć w moim życiu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie robiłem. Wiele się przy tym nauczyłem. Jest tam wiele utworów, które według mnie okazały się naprawdę wyjątkowe, więc byłem zadowolony z efektu końcowego.

Coś, o czym większość ludzi nie wie, to to, że miało to być wydanie siedmiopłytowe, gdybyśmy mogli mieć go na CD. Temat cnót przewija się przez całą grę. Każda płyta miała być tematycznie związana z jedną cnotą i jedną postacią, która upadła w świat i próbowała przez niego przejść. Każda płyta została zaaranżowana w taki sposób, aby muzyka, którą słuchasz, była muzyką każdej postaci w cieniu ich osobowości. Każda płyta zaczynała się od „pewnego razu” i przechodziła w kolejności, aż dotrzesz do jednego z ostatnich motywów bossa. Mam nadzieję, że pewnego dnia doczeka się fizycznego wydania, bo to byłoby naprawdę fajne.

DP: Zdecydowanie Disasterpeace aka Rich Vreeland. Byłem pod takim wrażeniem, że właściwie zapytałem go, czy napisałby mi solo na marimbę i popracował nad nim. Spędziliśmy tydzień na rekolekcjach artysty o nazwie Avaloch Farm Music Institute i on napisał dla mnie utwór. Nigdy wcześniej nie pisał dla marimby i nigdy wcześniej nie miałem kompozytora gier wideo, który pisał dla marimby. Było to pouczające doświadczenie dla nas obojga.

Skontaktowałem się z nim z powodu jego ścieżki dźwiękowej do Hyper Light Drifter. Miał naprawdę niezwykłe, niepowtarzalne i efektywne podejście do harmonii, a także niesamowitą ilość szczegółów w swoim projekcie dźwiękowym. Sposób, w jaki używa syntezatorów, jest naprawdę szczegółowy i efektowny.

Ujmując to w naprawdę nerdowy termin muzyczny, jest bardzo kontrapunktowo napędzany. Istnieje wiele linii melodii, które przecinają się, tworząc harmonię, ale ta harmonia niekoniecznie jest z góry określona, ​​wynika to ze sposobu, w jaki te linie się przecinają. To dobry przykład czegoś, co gracz będzie słyszał w kółko, co otworzy mu uszy na nowe i interesujące dźwięki.

DP: Generalnie staram się znaleźć więcej sposobów na wykonywanie muzyki z gier wideo jako odtwarzacz. Właściwie to mam nadchodzący recital, nad którym obecnie wariuję, ponieważ od dłuższego czasu nie grałem sam w programie tak długo. Zaprogramuję do niego dużo muzyki z gier wideo. Chcę zaprogramować muzykę koncertową tak, aby muzyka z gier wideo pasowała wygodnie i bezproblemowo.

Mam nadzieję, że spróbuję nagrać album z moim zespołem DiscoCactus. Mamy nadzieję, że tego lata nagramy album. Mamy nadzieję, że wydamy tam nasze pierwsze rzeczywiste wydanie. DiscoCactus to kolejny przykład grupy, w której staram się grać muzykę, którą ludzie kochają, ale chcę ją zaaranżować w naprawdę ciekawy sposób. Wybieram osoby, które zapraszam do grupy, nie na podstawie tego, na jakich instrumentach grają, ale rodzaju muzyków, którymi są. To wszyscy ludzie, których naprawdę chcę pokazać w takim wydaniu.

Staram się również być bardziej konsekwentny w mojej obecności na YouTube i próbuję tworzyć więcej filmów z muzyką z gier wideo niezwiązaną z perkusją lub perkusją niezwiązaną z muzyką z gier wideo. Chcę tworzyć wątki, które przeplatają się przez wszystkie te rzeczy.

DP: Czasami nie wiem, czy mam! Myślę, że mój styl życia jest teraz dość chaotyczny. Zawsze biegam i robię różne projekty. Niektórzy z nich są bardzo kreatywni, inni wcale nie są kreatywni. Myślę, że mam dziwny system, w którym utknę przy projekcie, który nie wymaga ode mnie żadnej twórczej energii, więc zanim skończę projekt, naprawdę pragnę kreatywności. W tym momencie zrobię okładkę, ułożę aranżację lub coś napiszę i uderzę w to naprawdę mocno. Postaram się go przygotować przed kolejnym nietwórczym przedsięwzięciem, które będę musiał wykonać. To cykl, który pojawia się u mnie naturalnie.

Wywiad z perkusistą