Wywiad z producentem Synthwave GlitBiter

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

GlitBiter jest producentem synthwave tworzącym to, co nazywa „marzoną synthwave dla mrocznej duszy”. W e-mailowym wywiadzie opowiedziała mi o swoim podejściu do tworzenia muzyki, swoich poglądach na obecny stan synthwave oraz o tym, jak twórczo się odświeża.

GlitBiter: Dorastałem przy muzyce klasycznej, starym Broadwayu i folku rockowym – głównie pod opieką mojej mamy i dziadka. Brałem lekcje gry na fortepianie do pierwszej klasy, a skończyłem na studiowaniu śpiewu klasycznego na studiach licencjackich. Muzyka zawsze była nieodłącznie gdzieś w moim życiu, ale dopiero, gdy zacząłem się rozwijać i samodzielnie odkrywać nową muzykę, wpadłem na pomysł, aby zacząć tworzyć. Ale na początku nie miałem pojęcia, od czego zacząć. Od lat wpadałem na pomysł, że chcę śpiewać w zespole, ale nigdy nie starałem się zbytnio znaleźć członków zespołu i sprawić, by cokolwiek się działo, więc to nigdy nie zadziałało.

Jednak zdarzyło mi się wziąć udział w kilku zajęciach z nagrywania wspomaganego komputerowo w college'u, co otworzyło przede mną nowy świat i dało mi natychmiastowe możliwości twórcze. Na początku nigdzie to nie poszło, ale przynajmniej w końcu udało mi się usiąść od czasu do czasu i zrobić trochę straszną muzykę elektroniczną na własną rękę. Ale tak naprawdę dopiero, gdy znalazłem synthwave, skupiłem się na pisaniu muzyki.

G: Dla mnie przyciąganie synthwave wynika głównie z tego, że muzyka jest melodyjna i zwięzła, w przeciwieństwie do zbioru siedmiu plus minutowych, brzęczących, powtarzających się elektronicznych piosenek. Skończyło się na tym, że odkryłem ten gatunek dzięki Dance With The Dead, które zaskoczyło mnie idealną mieszanką syntezatorów i metalowych gitar, a także brzmiąc, jakby tworzyli nowoczesną muzykę, która była prosto z filmu B o zombie z lat 80-tych. Potem wpadłem do króliczej nory synthwave i znalazłem gatunek muzyki, którego szukałem przez całe życie. Poza dźwiękiem, inną rzeczą, która naprawdę utkwiła mi w pamięci, było to, że większość artystów tworzących tę muzykę to głównie solowe akty. Pomyślałem więc: „Hej, nie mam tego zespołu, którego chciałem, ale mam te umiejętności. Zamiast tego powinienem to zrobić”.

G: To zawsze jest dla mnie interesujące pytanie, na które warto odpowiedzieć. Nigdy tak naprawdę nie słyszałem artysty i nie powiedziałem: „Wow, chcę brzmieć dokładnie tak jak oni!” Chcę brzmieć jak moja muzyka, większość artystów i zespołów, do których ciągnęło mnie przez lata, miała na mnie bardziej konceptualny wpływ, zamiast bezpośrednio wpływać na moją muzykę.

Moja mama puszczała mi muzykę Jimmy'ego Webba, kiedy dorastałem, a jego błyskotliwe pisanie piosenek wywarło ogromny wpływ na to, jak konstruuję utwór i przetwarzam progresje akordów, które piszę i słyszę. Miałem obsesję na punkcie AFI w liceum, ale najbardziej pociągała mnie społeczność otaczająca ich muzykę.

Od Spinditty

Obecnie moim ulubionym zespołem jest Mew, a ich umiejętność udostępniania skomplikowanych melodii i dziwnych tekstów jest tym, co podziwiam. Zasadniczo jestem padlinożercą, który przyjmuje koncepcje z całego miejsca.

G: Niekoniecznie mam proces. Przeważnie dostaję przypadkowe wybuchy kreatywności, tu i tam, generowane przez cokolwiek, od linii w filmach po słuchanie nowego ustawienia wstępnego. Zwykle zaczynam od małego motywu lub prostej progresji akordów i buduję ją na tej podstawie. Teksty są w większości strumieniem świadomości i zwykle są w tym procesie ostatnie.

G: Jestem w trakcie pracy z przyjacielem nad miksowaniem i masteringiem EPki, która, jeśli wszystko pójdzie dobrze, powinna się wkrótce ukazać. Nie mogę jeszcze powiedzieć za dużo, ale mam też kilka ekscytujących kolaboracji w pracach…

G: Szczerze, gdziekolwiek mnie to zaprowadzi! Bycie częścią tej sceny było tak satysfakcjonujące. Kiedy zaczynałem, nie miałem celu, ponieważ nie miałem pojęcia, że ​​ktokolwiek będzie się tym przejmował lub słuchał tego, co zrobiłem. Ostatnie kilka lat było szalonych (pro-tip, nie zaczynaj projektu muzycznego dosłownie w tym samym czasie, kiedy zaczynasz studia), ale spotkałem niesamowitych ludzi, którzy pomogli mi od samego początku i którzy prowadzili ja. Teraz, kiedy prawie skończyłem szkołę, w końcu będę miał więcej czasu na muzykę, więc zobaczymy, dokąd to poprowadzi!

G: Myślę, że jesteśmy teraz w naprawdę ekscytującym momencie. Scena synthwave zaczęła się głównie w Internecie, ale coraz więcej koncertów synthwave i wieczorów klubowych pojawia się w każdym miejscu. Dla mnie najfajniejszą i najcenniejszą częścią bycia częścią sceny jest chodzenie na wydarzenia i poznawanie ludzi, fanów, innych artystów itp.; Promotorzy zaczynają zdawać sobie sprawę, że warto poświęcić swój czas na pokazy synthwave, co oznacza, że ​​dostajemy więcej koncertów i więcej możliwości, aby naprawdę założyć i rozwinąć tę społeczność.

G: Uważam, że współpisanie i współpraca przy muzyce naprawdę pomaga w moim własnym procesie twórczym. Pisanie z kimś innym nakłada pewne ograniczenia, więc następnym razem, gdy piszę tylko dla siebie, jest to zauważalnie bardziej swobodny proces. Ale jeśli nie mogę z nikim pracować, dobry sen w nocy wystarczy, jeśli tylko uda mi się go dostać!

Wywiad z producentem Synthwave GlitBiter