Wywiad z brytyjskim artystą retro/synth, Opus Science Collective

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Opus Science Collective jest twórcą muzycznym z Wielkiej Brytanii. Jest wyszkolonym pianistą jazzowym i inżynierem dźwięku z pasją do wszystkiego, co od lat 80. i wczesnych 90., w tym muzycznych dźwięków tamtych epok. Połączył wszystkie te wpływy, aby stworzyć muzykę o własnym brzmieniu. W mailu podzielił się ze mną korzeniami swojej miłości do muzyki, procesem twórczym i planami na przyszłość.

Opus Science Collective: Odkąd pamiętam, zawsze interesowałam się muzyką. Jako małe dziecko, w wieku pięciu lub sześciu lat, byłem zafascynowany takimi rzeczami, jak płyty Beach Boys i tym, jak różne głosy śpiewały w harmonii, tworząc podnoszące na duchu, napięte lub melancholijne akordy i emocje. Oczywiście jako sześciolatek nie myślałem o terminologii muzycznej, po prostu nadawałem jej sens.

Mając to na uwadze, w domu było pianino i zawsze wybierałem na nim melodie i zaczynałem rozumieć harmonijną relację. Jakie nuty dobrze ze sobą współgrają, co brzmi wesoło, co smutno i tak dalej, przez chwilę ucz się ze słuchu. W końcu wziąłem lekcje gry na pianinie jako nastolatek i jak tylko zacząłem rozumieć podstawowe struktury muzyczne, tematy i idee, zacząłem tworzyć własne melodie i progresje akordów. Od tamtej pory to dość pochłaniająca wszystko obsesja. Czy to pisanie przy pianinie, czy siedzenie przed komputerem i programowanie muzyki, robię to konsekwentnie od około 14 roku życia.

OSC: W 2014 roku naprawdę objadałem się starą/wczesną muzyką elektroniczną, taką jak Yellow Magic Orchestra, Kraftwerk i tak dalej. Byłem też ogólnie bardzo zafascynowany muzyką lat 80-tych. Przyjaciel wskazał mi drogę Mitcha Murdera i natychmiast się uzależniłem. Jest supermuzykiem, a jego styl produkcji nie ma sobie równych pod względem autentyczności i atmosfery odpowiedniej dla epoki. Naprawdę zanurzyłem się w jego starym katalogu i robię to do dziś. Zacząłem przyglądać się temu „synthwave” i odkryłem, że jest tam ogromna scena, wszystkie neonowe róże i promienie laserowe, wytłoczone chromowane grafiki i kraty w stylu Tron. Znowu poczułem się jak pięć lat, jakbym oglądał Maskę w sobotni poranek w telewizji. Chciałem trochę tej nostalgii i zacząłem eksperymentować z paletą brzmień bardziej synthwave.

To powiedziawszy, to interesujące, że wybrałeś mnie na wywiad jako artystę „synthwave”, ponieważ kiedy odkrywałem synthwave, scena przechodziła pewną transformację. Rosła w bardzo szybkim tempie, a rzeczy stawały się coraz cięższe i cięższe. Uważam, że to, co ludzie dzisiaj nazywają synthwave, jest bliższe temu, co cztery lata temu zostało sklasyfikowane jako darkwave. Ciężkie, głośne, prawie jak heavy metal na syntezatorach. Myślę o sobie, że jestem trochę bardziej niszowy, jak retro-electro, synthwave, synthpop i electrofunk, wszystkie zmiksowane razem. Wyobrażam sobie, że są ludzie, którzy będą kwestionować, że w ogóle jestem synthwave, ale nie mam nic przeciwko temu, jak ludzie chcą mnie kategoryzować. Po prostu tworzę muzykę i jestem bardzo wdzięczny, że niektórym się to podoba i zachęcają mnie do robienia więcej.

OSC: Grałem w wiele gier jako dziecko i jak wspomniałem powyżej, moje uszy w pewnym sensie włączyły się w muzykę w bardzo młodym wieku. Dlatego muzyka z gier wywoływała we mnie bardzo silny rezonans, a na przełomie lat 80. i 90. nie można było kupić muzyki do gier ani słuchać jej nigdzie poza samą grą. Wraz z nadejściem Internetu wszystko było łatwo dostępne do słuchania i jak dziecko w sklepie ze słodyczami, przeglądałem playlisty YouTube i tak dalej, naprawdę ciesząc się nostalgią, odkrywając na nowo te niesamowite utwory muzyczne.

W latach 2013/2014 chęć poprawienia swoich umiejętności produkcyjnych w połączeniu z poczuciem, że dawni kompozytorzy muzyki do gier wideo byli niedocenianymi legendami, zagubionymi w czasie, zacząłem bawić się własnymi wersjami klasycznych piosenek z gier. Umieściłem je w sieci i zwrócili na siebie uwagę społeczności zajmującej się remiksami gier wideo (coś, o czym nawet nie wiedziałem, że istnieje), więc po prostu kontynuowałem to przez jakiś czas. Było dużo zabawy. Te produkcje były również świetnym poligonem, który pozwolił mi na zgłębienie własnej kreatywności i brzmienia przed dopracowaniem swojego stylu i częstszym występem z własnymi, oryginalnymi utworami.

Nie polecam, ale gdybyście posłuchali chronologicznie wszystkich moich remiksów gier wideo, usłyszelibyście, że wczesne rzeczy są wszędzie. Produkcje są zagracone, hałaśliwe, nie są dobrze wymieszane i nie ma spójnego stylu, ponieważ skaczę z gatunku na gatunek w poszukiwaniu stylu, który będzie dla mnie odpowiedni. Zanim zdecydowałem się zrobić Zoned (album z remiksami Sonic The Hedgehog), ugruntowałem swój styl retrowave i synthfunk, który stał się podstawą Girls On Bikes.

Do tej pory najczęściej odtwarzaną muzyką na moich stronach SoundCloud i YouTube są remiksy gier wideo, a większość moich fanów zawdzięczam społeczności zajmującej się remiksami gier wideo. Wiedzą, kim są, wszyscy są legendami, zawsze lubią i udostępniają moje posty w mediach społecznościowych, kupują moje oryginalne wydania, przekazują pieniądze na moje bezpłatne pliki do pobrania i tak dalej. Byli ze mną najdłużej ze wszystkich moich fanów, poznałem wielu z nich i mogę nazwać ich przyjaciółmi.

OSC: Od czego zacząć?! Są klasyczni artyści i zespoły, do których zawsze wrócę, tacy jak Bob Dylan, Tom Waits, Michael Jakson, Parliament, Chromeo, Fleetwood Mac, Tokyo Ska Paradise Orchestra, Oscar Peterson, Miles Davis, Toto, Bruce Hornsby, wszystko, co wyprodukował Quincy Jones i tak dalej. Jest tylko jakość, czy to w pisaniu piosenek, produkcji studyjnej, występach na żywo, czy też ich ogólnym stylu artystycznym i wizerunku marki. Wyrafinowane rozumienie aranżacji i ekspresji, tonu i dynamiki.

Pisząc lub produkując, często zadaję sobie pytanie: „Co zrobiłby Quincy?” lub Co zrobiłby Toto?” lub „Co zrobiłby Chromeo?” itp. Ci muzycy szczepili się przez dziesięciolecia, aby stworzyć własne, charakterystyczne środki wyrazu i można się wiele nauczyć z tego, jak robią różne rzeczy. To nie znaczy, że ich kopiujesz , po prostu rozważ różne sposoby przekazywania własnych pomysłów i znajdź ten, który jest odpowiedni w danym momencie.

OSC: Wow! Niełatwe. Nie zawsze zaczynam w ten sam sposób. Czasami zaczynam od nastroju lub atmosfery. Czasami zaczynam od koloru, na przykład jak brzmi fiolet? Lub konkretnego słowa lub tytułu piosenki, który mam na myśli, ponieważ często wypatruję słów, wyrażeń lub zwrotów, które pasują do dobrych tytułów piosenek, a następnie próbuję przekształcić te słowa w uczucie, które można wyrazić muzycznie.

W zależności od utworu mogę zacząć od podstawowego rytmu i zacząć rozwijać linię basu, dopełniając ją akordami, melodiami i harmoniami. Innym razem mogę zacząć od progresji akordów i/lub melodii, a potem retrospektywnie zaprogramować do tego bębny. Moja metoda jest bardzo zróżnicowana.

Od Spinditty

Podczas komponowania zajmuję się projektowaniem dźwięku syntezatorowego. Używam Native Instruments Battery do moich bębnów, ale wszystko inne odbywa się za pomocą sprzętu, bez instrumentów programowych. Dlatego wymyślam partię melodyczną lub harmoniczną, gram lub programuję MIDI, a następnie wysyłam to do wybranego syntezatora w sposób powtarzalny, podczas gdy bawię się syntezatorem, aż uzyskam dźwięk, którego chcę, a następnie nagrywam dźwięk. Chociaż ta metoda jest nieco staromodna i wygląda na to, jak wszystko zostałoby zrobione dwie lub więcej dekad temu, zmusza mnie do powstrzymania się od zwlekania. Projektuję dźwięk, a potem się do niego zobowiązuję. Z biegiem czasu nauczyłem się jak najlepiej wykorzystywać moje syntezatory i teraz ten proces jest o wiele szybszy niż się wydaje, a gdy część jest śledzona, jest śledzona. Podczas gdy gdybym używał instrumentów programowych, mógłbym ulec pokusie, aby stale wracać i dokonywać korekt tonalnych ze względu na to. Dlatego dość szybko buduję melodie.

Kiedy już mam wszystkie części, rzeczy są zwykle bardzo zajęte i zagracone, ale przynajmniej jest tam wszystko, aby zacząć zaznaczać sens. Następnym krokiem jest masowe ćwiczenie w uboju lub zrzuceniu wagi. Wszędzie tam, gdzie mikstura jest trochę nadęta lub nadmiernie ułożona, przecinam części. Na przykład, wycinam partie tam, gdzie inne instrumenty robią ozdobniki, na przykład jeśli jest mały akord polisyntezujący, mogę wyciąć połowę ścieżek na jeden bit lub nawet połowę taktu, podczas gdy syntezator polifoniczny robi swoje. Nie jest to zbyt zauważalne podczas słuchania retrospektywnie, ale skupia ucho na tym, co chcesz, aby słuchacz zauważył w tym momencie, ponieważ wszystko na chwilę zniknęło.

Odkryłem, że robię to na rzecz dopasowania rzeczy do miksowania. Brzmi leniwie z punktu widzenia miksowania (i prawdopodobnie tak jest), ale uważam, że wycinanie wszystkiego, co zapycha inną część, jest najskuteczniejszym sposobem na zachowanie przejrzystości miksu. Wydaje mi się, że chociaż jest to leniwe miksowanie, jest bardziej intensywne na froncie edycji. Myślę, że to podejście pomogło również w informowaniu i rozwijaniu mojego brzmienia. W ciągu ostatnich dwóch lat stałem się bardzo staccato i stylowy, ale w wyniku tego podejścia poprawiła się również ogólna wartość produkcyjna mojej pracy.

Raz wydaje się, że utwór jest skończony. Przechodzę obok jednego lub więcej z trzech moich przyjaciół producentów, którzy zaoferują swoje przemyślenia i interpretacje muzyki. Uważam je za gwarancję jakości. Są legendami i zawsze są prawdomówne w wspierający sposób.

Dla nerdowych producentów, którzy mogą być zainteresowani, rzeczy, których używam do tworzenia muzyki, są następujące:

Oprogramowanie:

Syntezatory i klawiatury:

Gitary:

OSC: Niektóre z tych piosenek zostały napisane ponad dekadę temu, we wczesnych latach dwudziestych, zanim w ogóle pomyślałem o robieniu muzyki elektronicznej. Były pisane głównie jako piosenki typu R'n'B/Motown lub soft-rock/pop-rock. Dlatego w tych wydawnictwach usłyszysz inne rzeczy, nie tylko syntezatory i automaty perkusyjne. Miejscami na tych EP-kach są gitary akustyczne, prawdziwe pianina, prawdziwy bas elektryczny, prawdziwa perkusja, a nawet harmonijka ustna.

Nagrałem piosenki z męskim wokalem z Jackiem w 2014 roku, kiedy to przerobiono je na coś w rodzaju synthpopu, chociaż wciąż bardzo różniły się od tego, jak zostały wydane. Potem rozproszyły mnie inne projekty i odłożono je na półkę. Po Zoned w 2016 roku postanowiłem zdmuchnąć kurz z tych piosenek i sprawdzić, czy da się je przerobić na synthpopową EPkę, jednak miałem też kilka piosenek, które napisałem, przeznaczone dla żeńskich wokali. Rozmawiając o tym z przyjacielem, umieścił mnie na Caterinie, która zadziwiająco zgodziła się przyjechać do Wielkiej Brytanii (z Włoch) i spędzić ze mną kilka dni w studio. Nagraliśmy cztery piosenki, ale potem musiałam zabrać się do pracy i skończyć Girls On Bikes i te dwie piosenki z EPki pozostały na tylnym panelu.

Girls On Bikes eksplodowało (czego nigdy się nie spodziewałem) i znalazło się na pierwszym miejscu na BandCamp i pomyślałem, że powinienem zrobić coś bardziej znaczącego niż kilka czteroutworowych EP-ek. Dlatego pracowałem nad rozwijaniem piosenek, które nagrałem z Jackiem i Cat, aby podzieliły tonalną atmosferę i nastrój, napisałem kilka utworów instrumentalnych, aby uzupełnić EPki i instrumentalnie powiązać te piosenki, tworząc bardziej opowieść. Koniec gry polegał na tym, że pracowali jako dwie strony tej samej monety, że tak powiem. Chciałem, żeby słuchacz myślał, że „On” dotyczy Niej, a „Ona” dotyczy Niego.

Po spotkaniu i rozmowie z chłopakami z Laserdiscs Records na pierwszym wydarzeniu Retrofest na żywo w 2017 roku, byliśmy nawzajem na radarze, a kiedy usłyszeli, jak drażnię się z wydawnictwami Him and Her w ostatnie święta Bożego Narodzenia, spodobało im się to, co usłyszeli i podpisaliśmy. Szczerze mówiąc, nie byłam pewna, co ludzie o nich pomyślą, ponieważ były one trochę odejściem od mojej poprzedniej pracy i wiele z tego, co jest na tych EP-kach, nie jest syntetyczną falą. Jednak otrzymałem od nich naprawdę pozytywne opinie.

To zasługa Darrena i Johanna z Laserdiscs, którzy mieli odwagę i wizję, aby umieścić coś, co nie jest tak naprawdę syntezatorową falą, na swojej wytwórni synthwave. Miałem zamiar po cichu wystawić je na moim własnym BandCamp i przejść do następnego projektu, jednak z pomocą Lazerdiscs Records te EPki zrobiły o wiele więcej pod względem odtworzeń i sprzedaży i dotarły do ​​znacznie większej liczby osób, niż mogłem samemu. Właśnie dzisiaj na przykład w radiu BBC grany jest „Cold Heart” od Niego. Pomyśleć, że synthwave, lub szerzej, retrowave jest odtwarzany w BBC, jest całkiem niesamowite, ale świadomość, że to moja retrowave, jest super fajna!

OSC: Cóż, Halloween jest już prawie na nas i jako kontynuacja zeszłorocznego, zabawnego, małego Halloweenowego wydania, wydam kolejną EP-kę upiornego funku inspirowanego muzyką z filmu i kreskówek GhostBusters. Na 2019 rok mam w planach dwie premiery. Pierwszą z nich będzie EP, która duchowo będzie kontynuacją Girls On Bikes. Będzie to także pożegnalna łabędzi śpiew z mojej aktualnej, sprawdzonej i sprawdzonej palety dźwięków. Skończy to długie zaklęcie przy użyciu określonej palety dźwięków (ponieważ używam w dużej mierze tego samego zestawu sampli perkusyjnych i małego wyboru dźwięków basowych FM od czasów Zoned).

Po tej EP będzie albumem jeszcze w tym roku. Album będzie świadomym krokiem w nowym kierunku. To naturalne, że muzycy rosną i rozwijają się, a ja to sobie zawdzięczam, bo już od jakiegoś czasu jestem na dźwiękowej palecie Zoned / Girls On Bikes. Spodziewaj się głębszego, bardziej wyrafinowanego podejścia do pisania piosenek i projektowania dźwięku. Nadal będzie znajomy OSC, ale będzie trochę bardziej funk (i dzięki nowoczesnemu futurefunk) i japońskim city-pop z szerszym zakresem instrumentacji, ogólnie bardziej miękkim, cieplejszym dźwiękiem, a nawet odrobiną skomplikowanych jazzowych rzeczy w niektórych miejscach .

OSC: Nie brzmiąc zbyt chłodno, podchodzę do kreatywności w bardzo funkcjonalny i „bezproblemowy” sposób; Po prostu radzę sobie z tym. W ciągu dnia mam czas, kiedy mam czas na pisanie/produkowanie muzyki, więc po prostu zaczynam pisać i produkować w tym czasie. Oczywiście niektóre z nich to śmieci i nigdy nie ujrzą światła dziennego, ale nie mam nic przeciwko, to wszystko jest częścią większego obrazu. Nie wszystko, co robię, zostaje wydane. Niektóre są określane kredą jako eksperymenty, a ich części zostaną wykorzystane w przyszłych projektach, które zostaną wydane.

Myślę o pisarzach Tin Pan Alley z lat 40.-1970, zamkniętych w małym biurze z pianinem i notatnikiem od 9-5, którzy tylko pisali muzykę, przez cały dzień każdego dnia. Myślę, że jeśli inni ludzie mogą po prostu pisać muzykę na żądanie, bez konieczności zawracania sobie głowy potrzebą inspiracji itp., to ja mogę zrobić to samo. To coś, do czego zmuszam się odkąd byłam nastolatką; uczyń kreatywność codziennym nawykiem, a nie czekaniem na inspirację.

Myślę więc, że w pewnym sensie nigdy nie ładuję swoich kreatywnych baterii pod tym względem, ponieważ nie działam w taki sposób, aby zużywać je wymagające doładowania. Jednakże, kiedy nie tworzę muzyki, nie będzie zaskoczeniem dla ludzi, że lubię grać w gry wideo! Niedawno dostałem Nintendo Switch i spędzałem godziny w Mario Odyssey, ta gra jest niesamowita. Mam też spory wybór starych i nowych konsol, dzięki czemu jestem zajęty i nie mam kłopotów. Oglądam też filmy i czytam książki; Mam słabość do science fiction i wszystkiego, co nieco dystopijne. Lubię majsterkować i naprawiać różne rzeczy, zwłaszcza elektryczne. Interesuję się samochodami (głównie japońskimi samochodami z lat 80. i 90.), lubię jeździć (mam starą Hondę, która głośno hałasuje), śledzę F1 i inne sporty motorowe, kibicuję Coventry City Football Club i wychodzę na wiele dni z rodziną .

Wywiad z brytyjskim artystą retro/synth, Opus Science Collective