„Promień śmierci” sztucznego agenta nadaje nowoczesny charakter Sleaze Rock z lat 80.

Spisu treści:

Anonim

Byłem fanem i kolekcjonerem hard rocka/heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Promień śmierci autorstwa Sztuczny agent

Artificial Agent to czteroosobowy zespół hardrockowy z Detroit, który od 2010 roku bawi się na torze Środkowego Zachodu, wyrabiając sobie markę otwierając sloty dla szerokiej gamy wykonawców, w tym Alice Coopera, Ace Frehleya, Warranta i Vince'a Neila. Czwarty album studyjny kwartetu, Death Ray, został wydany niezależnie na początku 2020 roku.

Wpływy muzyczne

Według ich mediów społecznościowych, zespół opisuje swój „rdzeń gatunku” jako „hair metal z lat 80.”, z głównymi wpływami KISS, Motley Crue i Queens of the Stone Age. Porównanie KISS wydaje się szczególnie pasować, ponieważ sztuczny agent pochodzi z miasta, które panowie Stanley i Simmons ochrzcili „Detroit Rock City” tyle lat temu!

Jednak po kilku spinach Death Ray wydaje mi się, że Artificial Agent ma zamiar wypełnić lukę między klasycznym sleaze w stylu lat 80-tych a nowoczesnym hard rockiem/metalem. Ich brzmienie jest wystarczająco melodyjne, by wciągnąć zblazowanych oldschoolowców, ale ma też zdrową dawkę chrupania XXI wieku, która przyciągnie uszy młodszego tłumu.

Zalecane słuchanie

Kiedy słuchałem dziesięciu utworów Death Raya na YouTube, niektórzy z innych artystów, którzy pojawili się na „polecanym” pasku bocznym, to Five Finger Death Punch, Black Label Society, Breaking Benjamin, Shinedown i Crazy Lixx. Ci faceci zarzucają sieć wystarczająco szeroką, aby wszyscy mogli przyjść na ich imprezę!

Piosenki

"Eye For An Eye" rozpoczyna album przyjemną, chrupiącą nutą. Mocna basowa praca Brada Jendzy stanowi dobrą podstawę dla gitarzysty Mike'a Elgerta i perkusisty Karla Craftona. Wokalista Derek Jendza (brat Brada, jak sądzę?) ma twardą, niemal punkową wrzask, która odróżnia go od hord gładkich, ładnych chłopców, którzy mają tendencję do przeludniania gatunku melodyczno-rockowego. Jak na razie dobrze.

Od Spinditty

„Kto teraz ma nietoperza?” ma trochę za dużo tego nu-metalowego „skakania, skakania” jak na mój gust, ale „Waiting To Die” przenosi rzeczy z powrotem do mojej sterówki z jakimś naprawdę fajnym, przygnębionym, brudnym chrapaniem. „The Devil Made Me Do It” to skoczny, chwytliwy hymn, który tworzy świetny singiel. Zdecydowanie pasowałby do współczesnych rockowych zespołów mojej lokalnej stacji FM.

„Love Or Lie” przypomina eksperyment laboratoryjny, który łączy muzyczne DNA aggro-rocka z początku XXI wieku z słodkimi refrenami w stylu Def Leppard; to z pewnością dziwna mieszanka, ale działa (w większości). „Finish Yourself Off” i „We All Need Heroes” to prostolinijni sprośni rockowi, a zwodniczo funkowy basowy rytm, który rozpoczyna „Always A Victim” prowadzi do nieoczekiwanego nu-metalowego slamu.

Ciężkie na dole „Strung Out” to kolejna mieszanka chrupiącej muzyki ze zniekształconym, ale melodyjnym refrenem (a także niezłą robotą krowiego dzwonka!). Album kończy się wysokooktanowym „Do You Love Me or What?”, który kończy postępowanie w odpowiednio wstrętny, karzący sposób.

Podsumowując

W przeciwieństwie do wielu „retro” hard rockowych zespołów, które zadowalają się po prostu odświeżeniem brzmienia zespołów, które były gorące 30 lat temu, Artificial Agent z dumą przenosi brzmienie glam-slam-metal-jam w XXI wiek. Nie ma znaczenia, czy jesteś podstarzałym metalowym bangerem jak ja, Spooky Kidem z końca lat 90., czy cyfrowym rockmanem XXI wieku, Death Ray z pewnością znajdzie coś dla każdego w swoich rytmach.

Jeśli teledysk do „Eye For An Eye” (patrz wyżej) jest czymś, do czego można się przyczepić, Artificial Agent to także bardzo wizualny zespół, więc wyobrażam sobie, że są jeszcze bardziej efektywni na żywo. To jest to, co zespoły robią najlepiej – wchodzą na scenę i przynoszą ludziom rock n' roll!

Jeśli piosenki z Death Ray zawarte w tym artykule brzmią jak twoje mięso, Artificial Agent ma również trzy poprzednie wydania do sprawdzenia i możesz

„Promień śmierci” sztucznego agenta nadaje nowoczesny charakter Sleaze Rock z lat 80.