Recenzja albumu Darksynth: „I Am Become Death”

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Wrażenia początkowe

Membrana Staję się Śmiercią, Niszczycielem Świata emanuje spustoszeniem, rozpaczą i ciemnością. To bezkompromisowe spojrzenie w ponurą ciemność, zmuszające do wpatrywania się w czerń pustki. Dźwiękowy pejzaż muzyki jest ostry, ostry i pełen wrzących zagrożeń. Muzyka Membrane chwyta słuchacza, przytrzymując go nieruchomo i sprawiając, że słucha, gdy przedstawia swoją surową wizję świata.

Zakres dźwięków użytych w I Am Become Death, the Destroyer of Worlds tworzy poczucie pustki, agresji i niebezpieczeństwa. Są zgrzytliwe, metaliczne i pełne cieni, gdy warczą i krzyczą przez utwory. Rzadkie momenty delikatnych, lekkich dźwięków syntezatora zdają się potęgować ogrom czarnych przepaści, w które wpada słuchacz.

W albumie panuje charakterystyczna atmosfera. To wszystko pozornie obliczone, by otoczyć słuchacza płaszczem twardej, szorstkiej i nieugiętej ciemności, która nieubłaganie atakuje wszelkie uczucia łagodności, spokoju czy nadziei. Uważam, że jest całkiem skuteczny w osiąganiu swojego celu.

Przyznaję, że słuchanie tego jest wyzwaniem i na pewno nie jest na moich zwykłych falach, ale doceniam to, że Jestem Śmiercią, Niszczyciel Światów jest w stanie zanurzyć mnie w swoich uczuciach ciemności i niebezpieczeństwa, zmuszając mnie do skupienia uwagi i skierować wzrok na cienie.

Przeanalizowano moje ulubione utwory

„Teraz jestem śmiercią, część 1 i 2”

„Now I Am Become Death Part 1 and 2” zaczyna się nerwowym, skomputeryzowanym dreszczem dźwiękowym i szumem, który omiata powierzchnię utworu. Głos J. Roberta Oppenheimera wypowiada jego pełne zagłady słowa, gdy nerwowy, trzeszczący dźwięk nadchodzi wraz z wyludnionym wiatrem. Próbka wokalna łamie się i zniekształca, skręca i drży. W muzyce przenika się uczucie pustki i straty, które wydaje mi się dość poruszające. Brzęczące dźwięki nasilają się, gdy średnio-wysoki, pusty syntezator pulsuje nierównomiernie, a beat zacina się i drży.

Ostre szumy z grubsza płyną, a wysoki puls syntezatora kontynuuje z wybuchami laserowego światła przecinającego falę zacienionych, pokręconych dźwięków. Przeszywające nuty krzyczą, tak pełne napięcia, że ​​poruszają się powoli w burzy dźwiękowego szaleństwa pod nimi. Burza przechodzi w głęboką, otwartą ciszę, gdy wyją zniekształcone i wijące się dźwięki. Powolny, odległy rytm porusza się, gdy dźwięki drżą i przesuwają się, lekki ksylofon gra bardziej odległe, dryfujące nuty

Od Spinditty

„Generator masowych cieni”

Wysokie, napięte dźwięki przesuwają się po nierównym, złamanym rytmie, który zacina się w otwartej przestrzeni „Generatora cieni masowych”. Rytm wydaje się podzielony i niepokojący, ale w miarę kształtowania go przez talerz zaczyna być bardziej wyrównany. Ostre uderzenie chropowatego dźwięku wkracza do utworu, gdy perkusja uderza jak fizyczny cios, łamany i dudniący, otoczony zakłóceniami. Eteryczne dźwięki dryfują w przyjemnym kontraście do otaczającej ich surowości.

Dźwięk skręconych smyczków niesie drżącą linię melodyczną, która jest pełna pewnego ciepła złagodzonego przez utraconą jakość, gdy śpiewa ponad falą uderzeń. Utwory opadają w bezludną otwartość i wzniosły, dryfujący dźwięk, zanim wdziera się kolejny głuchy, odległy puls basu. Gęste, postrzępione bloki basu dodają własnej agresji, a kolejny potężny syntezator oscyluje, pełen złych zapowiedzi, dokłada się do potężnej ściany hałasu który przenika tor.

„Tokarka Anubisa”

„The Anubis Tokarka” zaczyna się, gdy dźwięki giną w pustej pustce, przez którą ma się wrażenie przepływającego przez nią powietrza. Wkracza fragmentaryczny, skaczący beat wraz z powoli drgającymi, piłokształtnymi syntezatorami, które wznoszą się i opadają za nierównym rytmem. Mocno nakręcone, podwyższone nuty z ostrymi krawędziami poruszają się w powtarzających się seriach, a metaliczny syntezator dźwięczący gra w chwilowych pulsach.

Podoba mi się, jak fortepian gra ślizgające się wzory dźwięków, które są głęboko niepokojące na miażdżących ścianach dźwięku. Fortepian cofa się w pustkę i wyłania się miarowy rytm, pełen mechanicznego hałasu, gdy podniesione dźwięki skręcają się. Zderzenie metalu z metalem przywołuje kanciasty wzór dźwiękowy, gdy średnio-wysoki węzeł postrzępionego syntezatora przecina powierzchnię utworu. Niezwykle gęsty bas porusza się, gdy wysoki dźwięk rozchodzi się i przenosi udręczony hałas do muzyki.

"Rozczarowanie"

Nuty, które zmieniają się między kątowością a wysokością, poruszają się w zazębiającym się wzorze w drgającym rytmie, do którego teraz dołączają poszarpane dźwięki, które przecinają się w „Rozczarowanie”. Zmieniający się wzór brzmienia syntezatora wprowadza w trans, gdy na klawiaturze jest prowadzona prosta seria dźwięków. Te nuty splatają się w delikatną, pieszczotliwą melodię, która powoli napływa do wnętrza. Cieszę się nieoczekiwaną naturą melodii ponad glitchy w innych dźwiękowych elementach utworu.

Wchodzi pianino, delikatne nuty tańczą nad pomrukiem i zgrzytem w pozostałej części utworu. Studnia mrocznego basu i na wpół skandujących głębokich dźwięków wokalnych nabrzmiewa pod powtarzającym się, kanciastym wzorem dźwięku. Seria metalicznych dźwięków brzęczy i obraca się w muzyce, gdy hipnotyczny, kątowy puls wciąż się porusza, a statyczne zakłócenia i skręcają się. Gdy utwór się kończy, szorstkość i głębokie dźwięki poruszają się razem, zanim lekki, łatwy i gładki dotyk pianina zmiękczy agresję.

"Dogrywka"

„The Aftermath” otwiera się na przepastną przestrzeń dźwiękową z upiornymi nutami, które przesuwają się w powietrzu, gdy dźwięki technologiczne poruszają się i unoszą. Delikatne chóralne dźwięki, upiorne i zagubione, płyną przez utwór wraz z dźwiękiem przypominającym dzwon. Nabożne, eteryczne dźwięki wokali przebijają się przez otaczające ich cienie. Przyciąga mnie uczucie lamentu, które emanuje z tego utworu.

Metaliczne dźwięki połączone są delikatnym podmuchem padającego deszczu, potęgując poczucie straty i spustoszenia. Ciężka studnia basu porusza się pod bezsłowną muzyką, zanim pulsujący rytm doda większej wagi utworowi. Chrząkające dźwięki wcinają się w utwór, gdy bębny nabierają militarnego charakteru. Wędrujący, średnio-wysoki syntezator gra melancholijną linię melodyczną, gdy zbliża się ciemność.

Wniosek

Ostre, potężne dźwięki dominują w I Am Become Death, The Destroyer of Worlds i wciągają słuchacza w opustoszały, zniszczony świat bólu i pustki. Jest w tym albumie bezkompromisowa jakość, którą szanuję, mimo że uważam ją za trudne doświadczenie odsłuchowe i nie mam nic przeciwko wychodzeniu poza swoją strefę komfortu.

Recenzja albumu Darksynth: „I Am Become Death”