Recenzja albumu Dark Synthwave: „Seize The Night” autorstwa L A Z E R L V S T

Spisu treści:

Anonim

Karl kocha jedzenie, pisanie i pisanie o jedzeniu. Robi to od ponad 10 lat!

Wrażenia początkowe

L A Z E R L V S T’s Seize the Night to mroczna podróż przez brudne miasto, które jest nawiedzane i prześladowane przez coś złego. Jest pełen cieni, ostrych krawędzi i poczucia zbliżającego się i złowrogiego niebezpieczeństwa generowanego przez szeroką gamę syntezatorów, które współdziałają w interesujący sposób, absolutnie agresywne bębny i głęboki bas wraz z ogólnym poczuciem przepastnej przestrzeni otwierającej się wokół wszystkich innych elementy muzyczne.

Jedną z mocnych stron Seize The Night t jest umiejętność tworzenia atmosfery poprzez muzykę. Łączy w sobie rozległe, gardłowe dźwięki syntezatora, które przepływają przez każdy jego kawałek, niezwykle głęboki bas, który porusza się w wielu utworach i wszechobecne poczucie czającego się zagrożenia, które pochodzi z nerwowych, wysokich dźwięków przelatujących wraz z czarnymi cieniami, które wznoszą się pod nimi. aby wytworzyć ciągłe poczucie, że Bardzo Zła Rzecz czeka, by w każdej chwili uderzyć.

Surowa agresja w niektórych utworach na tym albumie to kolejna mocna cecha tej muzyki. Pomiędzy uderzającymi bębnami a grobowym basem, w słuchaczu pojawia się uczucie straszliwej pośpiechu, gdy bębny pędzą naprzód, a bas ma gruby ciężar, który szarpie duszę. Uczucie zbliżającego się do mnie niebezpieczeństwa jest czymś, co mnie chwyta i szarpie, by zaangażować się w muzykę.

Równie skutecznie są chwile smutku, które przynoszą zaskakująco delikatne syntezatory grające melodie, które bolą i tęsknią za Seize The Night. Wywoływały we mnie głębokie poczucie straty i pustki, niemal odzwierciedlając uczucia wyimaginowanych obywateli tego świata, którzy stracili przyjaciół w walce z otaczającym ich niewypowiedzianym złem.

Wybór produkcji, aby dać temu albumowi wrażenie poruszania się po ogromnej otwartej przestrzeni, pozwala wszystkim dźwiękom zająć scenę, która tylko potęguje ciemność i ciężar cieni poruszających się wokół każdego elementu utworów.

Przeanalizowano moje ulubione utwory

„Pozostałości”

„Remnants” zaczyna się komputerowym piszczeniem i narastającym uczuciem ciemności i otwartości, gdy wkracza rosnący, ostry syntezator. Szybkie, arpeggiujące nuty rozszerzają się do muzyki, a głębokie pulsowanie basu zaczyna nabierać intensywności, aż bębny wystrzeliwują z maniakalną energią i głębokie dudnienie basu dodatkowo zwiększa poczucie ruchu do przodu.

Spłuczki ciepłego syntezatora wznoszą się wraz z melodią latającego syntezatora prowadzącego, gdy wznosi się energicznie przez utwór. Melodia syntezatora prowadzącego ma w sobie wciągającą złożoność i poczucie zazębiania. Ciemność, która wznosi się do utworu, ma ostre krawędzie i dzwoni z nieco przerażającą jakością, muskając uszy, zanim nastąpi przerwa w groźnej pustce i fala wysokiego, napiętego syntezatora powoli unosi się w głąb wokół niego.

Szybka oscylacja syntezatora nabiera energii, gdy bębny ładują się za nią. Poczucie czegoś złowrogiego zbliża się teraz do wypełnienia każdego zakamarka utworu, a do tego postrzępionego pulsu syntezatora dołączają wirujące, rozszerzające się arpeggia, zanim znów pojawi się główna melodia syntezatora.

„Chwytaj noc”

Solidne, potężne bębny i bas napędzają „Seize The Night”, gdy nerwowe fale wysokich dźwięków syntezatora poruszają się wraz z zadyszanym powiewem powietrza. Napięte, kruche linie jasności wirują w muzyce, gdy średnio wysoki, gęsty syntezator gra melancholijną melodię.

Gruba płyta basu i perkusji porusza się pod wpływem zmieniających się, jasnych syntezatorów, gdy cienie narastają w utworze. Cieszę się kontrastem błyszczących nut z ciemnymi wiatrami, które przetaczają się przez muzykę. Rytm perkusji zmienia się, gdy powtarzający się wzór wznoszącego się syntezatora, dotknięty smutkiem, przenosi się do utworu.

"W zapomnienie"

„Into Oblivion” ożywa wraz z dudnieniem basu i dźwiękiem syren. Towarzyszy mu szybko pulsujący puls mrocznego, ostrego syntezatora, podczas gdy bit porusza się za dynamiczną, rozszerzającą się ścianą dźwięku. Wzór napiętych dźwięków eksploduje z mocno nakręconych syntezatorów, gdy przebijają się przez nieubłagany rytm.

Złowieszcze akordy syntezatora przenoszą się do utworu. Z kipiących dźwięków tego utworu wydobywa się ciemność, co uważam za całkiem przekonujące. Skomputeryzowany, wysoki, nerwowy syntezator gramofonowy gra zepsutą, wędrującą melodię, z której w miarę dudnienia rytmu sączy się poczucie straty. Muzyka pulsuje teraz w otwartej przestrzeni, gdy coś ciepłego i odległego wznosi się do utworu, sprawiając, że ciemniejsze dźwięki pod spodem wydają się jeszcze bardziej groźne.

Od Spinditty

Wycie Nocnego Pełzacza”

Błyszczące arpeggio i brzęczący syntezator, który wcina się w muzykę w szorstkich wzorach, rozpoczyna „Howl of the Nightcrawler”, gdy ciężki bęben i wirujące wiatry dźwięku poruszają się po stabilnej stopie. Warcząca, kołysząca melodia prowadzącego syntezatora wcina się w muzykę, gdy wznoszące się, przypominające organy piszczałkowe dźwięki wspinają się pod nią.

Wybuchy wyższych dźwięków przesuwają się i migoczą nad ostrymi pulsami szorstkich dźwięków, gdy uderzająca perkusja popycha utwór dalej. Zatroskane, brzmiące arpeggio wtapia się w muzykę, gdy agresja i pomruk syntezatora przechodzi przez całe otaczające go napięcie.

Jest trochę odpoczynku, gdy pasaże przesuwają się w otwartą przestrzeń, ale bębny szybko się wzmacniają. Arpeggia są dla mnie przekonującym ostrzeżeniem, ponieważ z napięciem mówią, abyś nie zaglądał zbyt głęboko w ciemność, która nabrzmiewa w muzyce.

„Kill City Blues (feat. Nowa nadzieja)”

„Kill City Blues (feat. A New Hope)” rozpoczyna się szybkim, dudniącym beatem i głębokim, ostrym pomrukiem basu. Szybkie linie ruchomych syntezatorów szarpią utwór, ponieważ wszystkie elementy dźwiękowe pęcznieją z wielką wagą i siłą.

Stygijski puls basu jęczy, niszcząc bębny, które uderzają w utwór, gdy sekcja syntezatora z melancholijnym bólem kontrastuje z otaczającą go ciemnością.

W tym utworze jest gardłowe i atakujące uczucie, agresywna energia, która przenika każdy jego aspekt, podczas gdy wspinają się bardziej pozytywnie brzmiące akordy syntezatorów, kontrastujące z ich ciężarem, nie do końca bez poczucia nadziei.

„Wędrowiec po kryptach”

Grobowy bas i fala niepokojących dźwięków dryfują przez rozległą pustkę wokół nich, by rozpocząć „Cryptwalker” jako ostre pulsowanie syntezatora i lekko nierówne uderzenie w muzykę. Melodia w tonacji molowej grana na charakterystycznym syntezatorze porusza się na szczycie pulsującego pod nim rytmu.

Podoba mi się brzęczące dźwięki, które pojawiają się wraz z zagubionym, tajemniczym uczuciem, zanim wrócimy do melodii, gdy unosi się ona w bezcielesny sposób ponad agresywną mocą pod spodem, upiorną i zagubioną. To utwór, który mówi o bardzo silnym i realnym zagrożeniu.

„Toksyczne lalki”

„The Toxic Dolls” ożywa dzięki dźwięcznym dźwiękom, które odpływają w pęczniejącą czerń otaczającej ich pustki, a ciemny, pokręcony głos porusza się przez muzykę na chwilę, zanim rytm pulsuje dalej z potężnymi bębnami i dźwiękiem przypominającym organy piszczałkowe, które wije się i prześlizguje przez muzykę.

Pociąga mnie złowieszcza energia tego dźwięku, gdy wysokie iskierki syntezatora wirują w muzyce, a te wielkie bębny pędzą naprzód. Organy wiją się w utworze, nadając mu dramatyzmu, podczas gdy pełzające nuty wiją się w muzyce wraz z ekstremalną ciemnością basu.

„Placówka Vega”

Pojawia się poczucie ogromnej otwartości przestrzeni, gdy „Outpost Vega” zaczyna się wraz z delikatnym migotaniem światła gwiazd w tle. Nabrzmiałe oddechy syntezatora dryfują w tę gigantyczną przestrzeń wokół nich. Bardzo powolny, płynny beat sunie przez utwór, podczas gdy bogate dźwięki syntezatora przeplatają się, by pieścić ucho.

Wszystko unosi się, gdy dzwonki tworzą przesuwające się wzory w oddali, zamiatające dźwięki przebijają się przez duszące uczucie migotania wokół nich. Wszystko wydaje się otwarte i wolne, kontrastując z mrokiem większości reszty albumu. Jest pewien smutek i poczucie straty, których dotykam w delikatnych rozmyciach błyszczących nut.

Lubię też próbkę wokalną Neila DeGrasse Tysona, ponieważ dodaje to poczucia, że ​​czuję się malutki w obliczu ogromu przestrzeni i czasu. Rytm staje się silniejszy, puls bardziej intensywny, gdy wszystkie te delikatne, nabrzmiałe i poruszające dźwięki unoszą się w przestrzeni.

Końcowe przemyślenia

Seize The Night to mocny kawałek potężnej muzyki opartej na syntezatorach, która odnajduje równowagę między surową agresją a łagodniejszymi i płynniejszymi momentami. Jest to silna ewokacja miasta/świata ogarniętego strachem i pełnego zagrożeń, w którym ludzie walczą i walczą o przetrwanie z ciemnością wznoszącą się wokół nich

Recenzja albumu Dark Synthwave: „Seize The Night” autorstwa L A Z E R L V S T