Recenzja albumu Darksynth: „Odyssey of Noise Vol. II” autorstwa Occams Laser

Spisu treści:

Anonim

Karl jest długoletnim freelancerem, który pasjonuje się muzyką, sztuką i pisaniem.

Wrażenia początkowe

Odyseja hałasu Tom II Occamsa Lazera wędruje ścieżkami, które są owinięte w kipiącą ciemność przesyconą bardziej promiennymi momentami. Utwory są pełne ekspresji napięcia, melancholii, a nawet czułości, mimo agresywnych, gęstych podkładów, które dodają muzyce spójności. Jest coś, co brzmi jak mnóstwo różnych dźwięków i barw syntezatorów, które współdziałają ze sobą w dobrze połączony sposób, aby wytworzyć nastrój i emocje na albumie.

Ciągłe wrażenie czarnych pustych przestrzeni pokręconej ciemności na albumie jest generowane przez tnące krawędzie piłokształtnego basu, które poruszają się pod każdym utworem. W tym syntezatorze basowym jest chropowata szorstkość i głębia, która zanurza utwory w groźnej atmosferze, nawet gdy nad nim pojawiają się łagodniejsze dźwięki.

Kolejny składnik Odyssey of Noise tom. Drugim, który dodaje muzyce mocy, są nieubłaganie napędzające bębny poruszające się pod muzyką. Ładują i nasycają utwory strukturą, która utrzymuje wszystkie pozostałe elementy dźwiękowe razem i przyczynia się do ogólnej spójności muzyki na albumie.

Melodie, które Occams Laser konstruuje w Odyssey of Noise Vol. II często zaskakuje kontrastem z bardziej agresywnymi i mrocznymi aspektami albumu. Są momenty wyraźnie podnoszące na duchu, a także chwile zabarwione melancholijnym bólem. Kontrast z czarnymi zatokami, które wiją się pod nimi, służy jedynie podkreśleniu ich emocjonalnych cech.

Przeanalizowano moje ulubione utwory

Oto kilka z moich ulubionych utworów.

„Twierdza Hałasu”

„Fortress of Noise” rozpoczyna się ostrymi, warczącymi dźwiękami basu, które spadają niżej i niżej, podczas gdy błyszczące wyższe syntezatory migoczą ponad tymi ogromnymi głębiami. Do utworu wpada ciepły powiew syntezatora i gładki, miarowy rytm perkusji.

Głęboki syntezator niesie ze sobą nieco złowieszczy melodyjny wzór, gruby i poszarpany, a statyczny pośpiech wypełnia tło utworu. Do stygijskiego basu dołączył teraz syntezator o oktawę lub dwie nad nim, nadając głos zaskakująco delikatnej melodii. Cieszę się, jak powoli się podnosi, zanim bębny się zatrzymają. Trzy dźwięki syntezatora owijają się wokół siebie, niosąc pokrętną, obracającą się melodię.

"Wieża"

Głębokie pulsy szorstkiego syntezatora połączone są z ciężkim, napędzającym rytmem, otwierając „The Tower. Wyższe dźwięki odbijają się w przód i w tył w powolnym rytmie, podczas gdy ciemny, zmieniający się bas porusza się gardłowymi tonami pod pędzącymi bębnami. Ostre krawędzie przecinają wyższe dźwięki, a teraz gitara wcina się w utwór, wykrzykując rosnącą melodię, która jest podwajana przez cieplejsze syntezatory pod nią.

Te pulsy niosą ze sobą silną, wznoszącą się linię melodyczną, podczas gdy wtrącają się wybuchy średnio-wysokich syntezatorów. Melodia ma chwytliwą jakość, którą uważam za przekonującą, ponieważ równomierny puls o ostrych krawędziach syntezatora dopasowuje się do bębnów i fal. Mrocznie triumfalny segment woła o średnio wysoki, pełny syntezator przed zakończeniem utworu.

"Oko cyklonu"

„Eye of the Storm” zaczyna się bardziej charakterystycznym dla albumu mocnym basem i odległą gitarą elektryczną. Puls basu dopasowuje się do perkusji, podczas gdy gitara nabiera głośności, a rytm bije. Gitara wydaje się okrągła, gdy wybuchająca, napędzająca melodia jest prowadzona na jasnym syntezatorze ponad ryczącym pulsem pod nią.

Od Spinditty

Utwór przenosi się do sekcji, w której szybkie pulsy mrocznego, grubego syntezatora z gładszym, jaśniejszym dźwiękiem nad nim grają połamaną melodię. Pofragmentowana linia melodyczna wyskakuje w podwyższonym pośpiechu przeplatających się dźwięków, łącząc się w dominującą melodię, która mnie wciąga. Nieustanny wzrost rytmu perkusji i basu trwa, zanim melodia ponownie rozpada się na kawałki, przecinając ciężar pod nią.

„Nieświęta świątynia”

Jednostajne pulsowanie rytmu i bardziej zakrzepły, zacieniony bas jest przeszyty dźwiękiem klawesynu grającym zmieniające się, arpeggiujące wzory migotliwych dźwięków, by stworzyć „Unholy Temple”. Średnio-wysoki, pełny syntezator niesie zaskakująco podnoszącą na duchu melodię, aczkolwiek z odrobiną ciemności. Melodia dryfuje i unosi się z jakością śpiewu nad siłą i ciężarem głęboko pod nią.

Utwór zwalnia, a klawesyn wciąż łaskocze, zanim perkusja znów przyspieszy. Gitara wykrzykuje wznoszącą się melodię, która jest zacieniona, ale wciąż przesiąknięta uczuciem ruchu do przodu przez cały gęsty pomruk pod nią. Lubię sposób, w jaki nuty są wyciągane na końcu każdej linii melodii.

"Kontrola"

„Control” ożywa dzięki postrzępionemu basowi i wirowi luminescencyjnych syntezatorów o melancholijnym charakterze. Wszystkie elementy dźwiękowe tworzą przeplataną ścianę dźwięku, gdy powolne arpeggio krążą i błyszczą ponad pulsującą perkusją. Ząbkowana ciemność basu wspiera średnio-wysokie syntezatory, które skręcają się i obracają razem w celowym ruchu.

Jestem fanem kontrastu między smutnymi, lśniącymi syntezatorami poruszającymi się nad przesuwającym się, ponurym pejzażem dźwiękowym pod nimi. Bębny i bas zatrzymują się na chwilę, gdy cień i światło zawirują razem. Rytm ponownie nabiera tempa wraz z warczeniem piłokształtnego basu i jazdą perkusji, gdy arpeggiująca linia bardziej lśniącego syntezatora wciąż tańczy. Lubię też syntezatorowe solo z okrągłym dźwiękiem, który wiruje i przeskakuje nad ładującym rytmem.

"Panika"

Wędrująca linia średnio-wysokich, molowych syntezatorów łączy się z energią bitu i charakterystycznym dźwiękiem basu Occama Lasera, gdy zaczyna się „Panic”. Segment melodyczny ma luz, który uważam za atrakcyjny. Rytm trzepocze, a melodia wzbiera z uczuciem pędzącej energii, gdy gęsty, średnio-wysoki syntezator tańczy.

Wchodzi drugorzędna, kręcąca się i skręcająca linia syntezatora, przeszyta poczuciem nadziei pomimo szaleńczego przypływu dźwięków wokół niego. Nad muzyką nadal wiszą znaczne cienie. Solówka z syntezatora w tonacji molowej przepływa kaskadą przez utwór, po czym powraca do głównej linii melodycznej. Ten utwór jest dość dynamiczny i ma w sobie coś z energetycznego ruchu.

"Lament"

„Lament” ożywa z postrzępionym basem pulsującym pod nieco szorstkimi, migotliwymi syntezatorami, które podtrzymują dłuższe nuty ponad ziarnisty puls. Gładki beat i wyższe, łagodniejsze arpeggio wirują w rytmie perkusji, a bas narasta wraz z rytmem.

Druga linia syntezatora średnio-niskiego porusza się z aktywnym wzorem nut pod wznoszącymi się chmurami syntezatora nad nią. Podoba mi się poczucie determinacji w tej średnio-niskiej linii syntezatora, gdy gra perkusja.

"Machinacja"

Stabilne bębny poruszają się pod syntezatorem, który wspina się w górę, dudniąc z napięciem, nad ruchomą linią basu, która nabrzmiewa i zanika, gdy podwyższone, przypominające piszczałki syntezatory w „Machination” grają melancholijny, melodyjny wzór. Delikatnie porusza się w rytmie serca bębnów i krajobraz syntezatorów poruszających się dookoła.

Cieplejsze oddechy dźwięku wznoszą się w muzyce z nabożną czcią. Wciąż jest coś w rodzaju czającego się niebezpieczeństwa, a teraz tempo rytmu rośnie, gdy syntezatory wznoszą się w górę, poruszając się w gobelinie dźwięków, gdy delikatna linia melodyczna z wyczuciem cienia porusza się i zanika.

Wniosek

Odyssey of Noise Volume II nie jest stereotypowym albumem darksynthowym. Jest o wiele bardziej zniuansowany niż dzieło o niższej jakości, z mnóstwem różnych barw, tonów i wariacji, które razem tworzą studium muzycznych kontrastów i ekspresji. Occams Laser angażował mnie w swoją muzykę na tym albumie.

Recenzja albumu Darksynth: „Odyssey of Noise Vol. II” autorstwa Occams Laser