Zapomniane albumy hardrockowe: Aerosmith

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Aerosmith – „Skała w trudnym miejscu”

Columbia Records, 1982

10 utworów, czas trwania: 40:16

Aerosmith ledwo przetrwał lata 70. – toksyczna kombinacja sławy, narkotyków i ego prawie zniszczyła ich od wewnątrz. Gitarzysta Joe Perry, zmęczony waleniem głów z oblanym kokainą wokalistą Stevenem Tylerem, rozstał się w połowie nagrania Night in the Ruts z 1979 roku, aby założyć własny zespół The Joe Perry Project. Aerosmith zatrudnił Jimmy'ego Crespo, aby zastąpił Perry'ego i dołączył, uzupełniając album Ruts o skórę ich wspólnych zębów.

Kiedy nadszedł czas na nagranie pierwszego albumu studyjnego Aerosmith nowej dekady, Rock in a Hard Place, gitarzysta rytmiczny Brad Whitford również zdecydował, że ma już dość i uciekł po nagraniu tylko jednej piosenki, ostatecznego singla „Lightning Strikes”. " Po raz kolejny Steven Tyler został zmuszony do przeciągnięcia albumu Aerosmith przez linię mety z niewiele więcej niż czystym uporem. Crespo wykonał większość pracy na gitarze podczas nagrywania, a dodatkowy sześciostrumieniowy Rick Dufay został sprowadzony, aby uzupełnić skład, gdy nadejdzie czas na trasę.

Rock in a Hard Place nigdy nie był najbardziej cenioną płytą Aerosmith, ale tak się składa, że ​​jest sentymentalnym ulubieńcem tego pisarza, ponieważ to właśnie ten album wciągnął mnie kiedyś w Bad Boys of Boston. Miałem zaledwie dwanaście lat, kiedy ukazało się Hard Place, więc kiedy po raz pierwszy usłyszałem „Lightning Strikes” w lokalnym teledysku, nie wiedziałem nic o zespole ani o jego zakulisowym zamieszaniu – po prostu wiedziałem, że piosenka była zajebista i chciałem usłyszeć więcej!

"Błyskawica uderza"

Piosenki

Rock in a Hard Place zaczyna się wystarczająco dobrze od szalonego „Jailbait” i uderza we wspomniany „Lightning Strikes”, chrupiącą, metaliczną opowieść o ulicznej wojnie gangów, która jest prawdopodobnie jedyną piosenką z tej płyty, która jest uważana za „klasyczną”. Dziś tor Aerosmith. (Legenda głosi, że nawet Joe Perry uwielbia „Lightning Strikes” i żałuje, że nie wziął udziału w jego tworzeniu.) Cienki, obskurny „Bitch's Brew” ma przyjemny bluesowy rytm, a śmiały, mosiężny „Bolivian Ragamuffin” utrzymuje wysoki poziom energii.

Od Spinditty

Uczuciowa ballada „Cry Me a River” to cover piosenki z 1953 roku napisanej przez Arthura Hamiltona i wykonywanej przez piosenkarkę pochodni Julie London. Nie znam oryginału, ale Tyler kompletnie się na nim załamuje, prezentując swój najlepszy wokal na albumie.

Druga strona zaczyna się dziwnie od krótkiego, tripowego kolażu dźwiękowego „Preludium to Joanie”, który służy jako wstęp do dźwięcznego, psychodelicznego, epickiego „Motyla Joanie”. „Rock in a Hard Place (Cheshire Cat)” to sprośna, podstawowa blues-rockowa gra stomper, a album kończy się mocnym, sleaze rockowym „Jig is Up” i średnim „Push Comes to Shove”, który daje Tyler ma szansę popisać się swoimi kotletami z harmonijki.

Podsumowując, Rock in a Hard Place to solidne wydawnictwo. Niestety, większość fanów Aerosmith ma tendencję do umieszczania go na samym dole katalogu zespołu ze względu na brak Perry'ego i Whitforda, ale imponujące, sześciostrunowe fajerwerki Jimmy'ego Crespo stanowią większość najważniejszych elementów albumu. Jimmy nigdy nie był należny od wiernych Aerosmith, a szkoda, ponieważ ten facet był bardziej niż zdolnym zastępcą potężnego Joe Perry'ego. Szalony szacunek, Jimmy!

Rock in a Hard Place może nie plasować się tak wysoko w katalogu Smitha jak klasyki, takie jak Toys in the Attic czy Rocks, ale jest to porządnie rockowa płyta sleaze sama w sobie, z której nazwa Aerosmith jest dumna, o ile ja jestem zainteresowany.

„Rock w twardym miejscu (Cheshire Cat)”

Dogrywka

Rock in a Hard Place na krótko zdrapał pierwszą czterdziestkę po wydaniu w 1982 roku, a kiedy Aerosmith wyruszył w drogę, aby go wesprzeć, z trudem przetrwali wycieczkę po małych teatrach i klubach – daleko od ogromnych kopuł, które oni d grała w poprzedniej dekadzie. Historie napiętego Tylera, który w tym okresie umknął na scenie w środku planu, stały się legendą rock'n'rolla.

W 1984 Joe Perry i Steven Tyler naprawili płoty, a kiedy Joe ogłosił, że wraca do zespołu, Brad Whitford wkrótce podążył za nim. Wszyscy członkowie zespołu przeszli następnie na odwyk, aby uporać się z różnymi problemami chemicznymi.

Na wpół upieczony album „reunion”, który nastąpił po nim, Done With Mirrors (1985), pokazał pewne ślady starego ognia Aerosmith, ale było oczywiste, że zespół nie wrócił jeszcze do pełnej mocy. Potrzeba byłaby nieoczekiwanie niesamowita, całkowicie nieudolna współpraca z Run-DMC, aby w końcu przywrócić Aerosmith z krawędzi.

„Boliwijski Ragamuffin” (na żywo 1982)

Zapomniane albumy hardrockowe: Aerosmith