Zapomniane albumy hardrockowe: Judas Priest

Spisu treści:

Anonim

Byłem fanem i kolekcjonerem hard rocka/heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Judas Priest, „Staran go”

(Rekordy Kolumbii, 1988)

10 utworów, czas trwania: 49:33

Ram It Down z 1988 roku zajmuje dziwne miejsce w panteonie Judas Priest. Chociaż w ocenie tego autora nie jest to zły album, wydaje się, że jest pomijany przez wszystkich, z wyjątkiem najbardziej zagorzałych fanów Priest, którzy muszą mieć wszystko.

Dzisiejszy brak rozgłosu Ram It Down może wynikać z terminu jego wydania. Rok 1988 był wielkim rokiem dla hard rocka i heavy metalu i chociaż Ram It Down grał w tamtym czasie na tyle szanowany, że zdobył dla Priest kolejną złotą płytę w USA, wkrótce został przyćmiony przez głośniejsze wydawnictwa z 1988 roku, takie jak Metallica… And Justice For All , Operacja Queensryche: Mindcrime i Slayer's South of Heaven .

Ram It Down pojawił się również między dwoma najbardziej znanymi albumami Priesta – zgrabnym, inspirowanym pop-metalem Turbo z 1986 roku (który, choć popularny w tamtym czasie, uważany jest za jeden z ich mniejszych dzieł) i szczupłym, średnim, szybkim albumem z lat 90. metalowy powrót Painkiller (ogólnie okrzyknięty jednym z najlepszych). Ram It Down stoi okrakiem między tymi dwoma stronami, zachowując gładki, zamerykanizowany, przyjazny dla radia styl Turbo, ale także przywracając elementy cięższego, paskudniejszego, klasycznego brzmienia Judas Priest.

"Staranować go"

Za kulisami

Chociaż Turbo było udanym eksperymentem dla Priest (zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie osiągnęło status platyny na ówczesnej fali pop-metalowej), jego wypolerowane, zsyntetyzowane wibracje zraziły większość fanów zespołu.

Wielu fanów nie wiedziało, że Turbo pierwotnie miał być podwójnym albumem, nazwanym Twin Turbos. Eksperymentalny, synth-metalowy materiał Turbo byłby pierwszą połową albumu, z zestawem tradycyjnych heavy metalowych piosenek w stylu Priest na drugiej. Kiedy wytwórnia Priesta odrzuciła pomysł na podwójny album, niektóre utwory przeznaczone na ten „drugi” krążek stały się podstawą Ram It Down.

Perkusista Dave Holland był nieobecny na większości sesji nagraniowych Ram It Down z powodu różnych problemów zdrowotnych i osobistych, więc większość bębnienia słyszanego na albumie to w rzeczywistości elektroniczna maszyna perkusyjna. (Trasa koncertowa Ram It Down byłaby również ostatnią trasą Hollanda z zespołem.)

Od Spinditty

„Johnny B. Goode”

Piosenki

Ram It Down rozpoczyna się szalonym utworem tytułowym, rozpoczynającym się epickim krzykiem Roba Halforda, który zlewa się w piskliwy, szybki pojedynek gitarowy pomiędzy K.K. Downinga i Glenna Tiptona. Speed-metalowe brzmienie piosenki natychmiast daje słuchaczom do zrozumienia, że ​​Priest ma szczuplejsze, bardziej złośliwe nastawienie. Solidny hymn „Heavy Metal” jest nieco zawiedziony przez niezdarne, zsyntetyzowane bębny w stylu Turbo, ale sytuacja szybko się odwraca wraz z chwytliwymi „Love Zone” i „Come And Get It”.

Wredny „Hard As Iron” zamyka pierwszą połowę albumu, a epicki „Blood Red Skies” nawiązuje do klasycznych utworów Priest, takich jak „The Sentinel” z postapokaliptycznymi motywami lirycznymi. „I'm A Rocker” to energiczna piosenka do wspólnego śpiewania, której tekst jest czystym cheddarem („Jestem rockmanem, ohhh, rób to, co czuję, jak mówię; Jestem rockerem, ohhhh i nikt nie może zabierz to!"), ale Kapłan daj mu wystarczającą klasę, aby zadziałało.

Największym błędem albumu była okładka „Johnny B. Goode” Chucka Berry'ego, która wystaje z porządku jak bolesny kciuk. W K.K. W książce Heavy Duty Downing wyjaśnił, że „Johnny” był próbą naprawienia ogromnego błędu, który Priest popełnił w 1986 roku. Producenci Top Gun złożyli Priestowi propozycję umieszczenia utworu Turbo „Reckless” na ścieżce dźwiękowej filmu. ale zespół odrzucił to, myśląc, że film się nie powiedzie. Nie trzeba dodawać, że była to bardzo kosztowna decyzja! Kiedy Hollywood zadzwoniło ponownie, oferując szansę nagrania coveru „Johnny B. Goode” do komedii z Anthonym Michaelem Hallem, wykorzystali tę szansę, ale film „Johnny Be Good” i towarzyszący mu album ze ścieżką dźwiękową zbombardowali.

Mimo to „Johnny B. Goode” otrzymał kolejną szansę jako główny singiel z Ram It Down, wraz z niezręcznym teledyskiem zespołu grającego na żywo przed publicznością pełną skaczących na scenie thrasherów. Wyglądało na to, że zbyt mocno starali się być „modni”. („Hej, dzieciaki, spójrzcie na nas! My też potrafimy grać szybko, tak jak wszystkie te nowomodne zespoły thrashowe, które lubisz!”)

Na szczęście Ram It Down odzyskuje siły na swoich dwóch ostatnich utworach, o tematyce perwersyjnej „Love You To Death” (mimo że efekty dźwiękowe bullwhip są trochę straszne) i nastrojowym epickim „Monsters of Rock”.

„Jestem Rockerem”

Podsumowując

Jestem właścicielem Ram It Down, odkąd było to nowe wydawnictwo w 1988 roku i pamiętam, że poczułem ulgę, kiedy pierwszy raz go usłyszałem, ponieważ sygnalizował powrót do formy po radykalnym odejściu Turbo.

Ram It Down może nigdy nie być uważany za album „go-to” Priest, ale nawet po tylu latach wciąż uważam go za bardzo przyjemny do słuchania i umieszczam go w środku katalogu Priest.

Uwagi

Ara Vahanian z LOS ANGELES w dniu 15 września 2020:

Dzięki za napisanie o tym albumie. Powiedziałbym, że Ram It Down reprezentuje mocne zakończenie dla Judas Priest na zakończenie dekady lat 80-tych. Ten album może być ostatnim z klasycznym brzmieniem Judas Priest, jeśli wiecie o co mi chodzi. Moją ulubioną piosenką na Ram It Down jest ta zatytułowana Monsters of Rock… klasyczna piosenka. Ram It Down to właściwie jeden z najmocniejszych albumów zespołu, a zwłaszcza „Stained Class” z 1978 roku. Chociaż albumy takie jak Painkiller mogły być cięższe, to nie jest prawdziwy Judas Priest, ale myślę, że chcieli zmienić swój styl i przyjąć coś jeszcze cięższego.

Zapomniane albumy hardrockowe: Judas Priest