Zapomniane albumy hardrockowe: Dokken

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Dokken, „życie cienia”

Międzynarodowe Rekordy CMC, 1997

Po ponad pięcioletniej przerwie, klasyczny skład Dokken (wokalista Don Dokken, gitarzysta George Lynch, perkusista „Wild” Mick Brown i basista Jeff Pilson) wydawał się być na skraju legalnego powrotu, gdy zjednoczyli się w 1994 roku. i wydał Dysfunctional w następnym roku. Ten album zachował charakterystyczne dla zespołu melodyjne, ale ciężkie brzmienie, z kilkoma ciemniejszymi podtekstami, które unowocześniły ich muzykę do szalonych grunge'owych lat 90-tych. Recenzje były pozytywne, a Dysfunctional sprzedał się podobno w ćwierć miliona egzemplarzy na całym świecie – zaskakująco dobry wynik jak na tak zwaną „opaskę do włosów”, ale nie na tyle, by zadowolić garnitury w Columbia Records, która je zrzuciła. Dokken został szybko przyłapany przez CMC International Records, wschodzącą wytwórnię indie, która zbudowała imponującą listę hard rockowych i metalowych aktów, wyrzuconych przez majorów, i poszli prosto do studia, aby pracować nad swoim następnym albumem, który będzie nosił tytuł Shadowlife.

Sesje nagraniowe dla Shadowlife miały miejsce w czasie wielkiego zamieszania nie tylko we własnym obozie Dokken, ale ogólnie na scenie hard rockowej. Wiele starych zespołów rockowo-metalowych z lat 80. walczyło o utrzymanie „aktualności” w latach 90., podkręcając swoje dźwięki, by płynąć na „alternatywnej” fali (patrz: albumy Warrant's Ultraphobic i Belly to Belly, lub Voyeurs , z chorego Roba Halforda nieszczęsny eksperyment „Dwa”).

Podczas gdy Dysfunctional miał w sobie nutę klimatu lat 90., zachował wystarczająco dużo „starego” stylu zespołu, by zadowolić swoich długoletnich fanów. Jednak na Shadowlife, Dokken zdecydowało się całkowicie wyrzucić swoje stare brzmienie przez okno i poddać się pełnej „alternatywnej” metamorfozie. Powstały album był krytyczną i sprzedażową katastrofą, która omal nie położyła zespołu na lodzie na dobre.

"Marionetka na sznurku"

Kłopoty w obozie Dokken

Samo spojrzenie na dziwaczną, artystyczną okładkę albumu Shadowlife powiedziało fanom, że to nie był stary Dokken. Piosenki były mroczne, stonowane i melancholijne, a poza charakterystycznymi harmoniami wokalnymi w niektórych utworach, prawie nie przypominały klasycznego brzmienia Dokken.

Od Spinditty

Nie trzeba dodawać, że reakcja była niemal uniwersalnym „Co do cholery?”

Wywiady z zespołem z tamtego okresu ujawniły, że prawdopodobnie w ogóle nie powinni byli robić nowej płyty. To był album „Dokken” tylko z nazwy. Don był nieobecny przez większość procesu pisania piosenek, cierpiąc z powodu blokady pisarskiej i radząc sobie z nieustannymi zmaganiami z alkoholem. Większość muzyki do Shadowlife została napisana przez Lyncha i Pilsona, a następnie wysłana do Dona w celu dodania tekstów. Lynch i Pilson przyznali później, że większość materiału została napisana z myślą o pobocznym projekcie innym niż Dokken. (Być może możemy uznać Shadowlife za wstępny szkic albumu Lynch/Pilson's Wicked Underground, który został wydany kilka lat później?) Kiedy Don otrzymał muzykę, miał trudności z napisaniem pasujących tekstów, mówiąc: „Musiałem pisać dark i to jest nie moja podróż." Zespół zmagał się również z wyborem producenta albumu przez CMC. Kelly Gray pochodził z Seattle, wcześniej pracował z nijakimi, nowoczesnymi zespołami rockowymi, takimi jak Candlebox i Brother Cane (później dołączył do Queensryche jako gitarzysta, pomagając im w dalszym ześlizgiwaniu się w przeciętność) i najwyraźniej nie był fanem wcześniejszego Dokkena. Pracuje. Don powiedział magazynowi Metal Edge, że Grey im kazał: „Odwal to gówno harmonii. Moim zadaniem jest wyciągnięcie cię z tej rzeczy z lat 80-tych”. Zespół często przerabiał i nagrywał fragmenty po starciu głów z Grayem w studio. toksyczna kombinacja. Kiedy Shadowlife pojawiło się w sklepach z płytami w kwietniu 1997 roku, przedpremierowe informacje o nim były tak złe, że album był prawie martwy w dniu premiery.

"Czuję"

Piosenki

Zła prasa, którą Shadowlife otrzymał po wydaniu, wystarczyła, by przekonać mnie, by unikać albumu jak urządzenia wybuchowego. Jedyną pozytywną recenzją, jaką przeczytałem o albumie, była Gerri Miller z magazynu Metal Edge, co było dość poważną czerwoną flagą, ponieważ była dobrze znaną marionetką z wytwórni płytowej.

Dziura w mojej skądinąd kompletnej kolekcji Dokkena zaczęła mnie jednak męczyć po pewnym czasie, więc kiedy rok później Shadowlife pojawiło się w dziale „zniżek” katalogu Columbia House Record Club, pomyślałem „ehhhh, co do piekło” i zamówił to.

Może to dlatego, że moje oczekiwania były bardzo niskie, ale kiedy w końcu usłyszałem Shadowlife, nie było tak źle, jak się spodziewałem. Nie podobał mi się ten album, ale lubię kilka piosenek, w szczególności otwierający utwór „Puppet On A String”, uduchowione „Here I Stand” (debiutowe nagranie wokalne Jeffa Pilsona), nastrojowe „Cracks in the Ground”. i dziwnie optymistyczny (przynajmniej w porównaniu z resztą płyty) „Sweet Life”. W tych piosenkach jest dużo wpływów King's X i Soundgarden. Jako album Dokkena może i była to żałosna porażka, ale jako album „rockowy z lat 90.” z pewnością słyszałem dużo gorsze. Właściwie myślę, że z wiekiem jest coraz lepiej!

"Słodkie życie"

Dogrywka

Dramat trwał dalej po wydaniu albumu, gdy w prasie zaczęła pojawiać się wrogość Lyncha i Dokkena do siebie. Don obwiniał Lyncha za zmianę kierunku Shadowlife, podczas gdy Lynch obwiniał Dona za to, że nie zrobił swojej części podczas procesu pisania piosenek. Lynch w końcu przyznał, że nawet ON nie lubił tego albumu, „zrobił to tylko dla pieniędzy”, a ponadto odmówił wyjazdu w trasę, aby go wspierać. To była ostatnia kropla dla zespołu, który zwolnił Lyncha z kontraktu i kontynuował działalność bez niego. Z byłym gitarzystą Winger, Rebem Beachem, który zajął miejsce Lyncha, Dokken wydał w 1999 roku powracający do formy album Erase the Slate. Ponad 20 lat po jego wydaniu, Shadowlife nadal uważany jest za najgorszy album Dokkena. Uważam, że jest to interesujący eksperyment, ale nie jest to istotny element dyskografii Dokken, chyba że jesteś zagorzałym fanem i musisz mieć wszystko, tak jak ja..

Zapomniane albumy hardrockowe: Dokken