Foxing bałagan z ich ugruntowaną formułą na "Nearer My God" (recenzja albumu)

Spisu treści:

Anonim

Jack Teters, współprowadzący podcast The Only Opinion That Matters, występował w kilku metalowych i hardcore'owych zespołach i jest aspirującym scenarzystą.

Wykorzystanie kreatywnych przeróbek, elementów produkcyjnych i różnych stylów muzycznych jest naprawdę tym, co sprawia, że ​​album jest ekscytujący. „Slapstick” wykorzystuje własny wokal Murphy'ego z przesuniętą tonacją, aby stworzyć backbeat, który następuje przez całą piosenkę. „Heartbeats” jest niemalże taneczną piosenką z szybkim rytmem automatu perkusyjnego i może być naprawdę zabawna, jeśli refren nie powtarza „nie jesteś zakochany”. "Bastardizer" używa pieprzonych dud jako bogów. Powiedzieć, że Murphy i ekipa rzucili wszystko pod ścianę, to mało powiedziane. Niewiele albumów może zawierać utwory takie jak „Gameshark”, alternatywny dla popu utwór, który można by zgrać z albumu Portugal the Man, do hymnów emo, takich jak tęskny, desperacki tytułowy utwór „Nearer My God” bez utraty rytmu. Kiedy myślisz, że album zaczyna się uspokajać, Foxing wyrzuca piosenkę taką jak „Crown Candy”, która łączy akustyczny riff i wzór wokalny w stylu Pixies z nawiedzonym wokalem gangów. Różnorodność stylów muzycznych na albumie sprawia, że ​​jest przez cały czas interesujący.

Na szczęście dla Foxing, zachowali na tyle swój stary styl, że (miejmy nadzieję) nie zrazili zbyt wielu fanów. Teksty wciąż są przygnębiające i przygnębiające ("Chcę prowadzić samochód z zamkniętymi oczami" lub "Czy ktoś mnie w ogóle chce" to dobre przykłady). Głos Murphy'ego wciąż jest pełen samotności i tęsknoty, choć tym razem udaje mu się osiągnąć bardziej imponujący zakres, od wysokich wrzasków po niskie nucenie. Największe miejsce, w którym Nearer My God naprawdę się załamuje, znajduje się pośrodku, gdzie prawie zatrzymuje się przy „Five Cups”. Zwłaszcza po niesamowitej początkowej pięcioutworowej salwie, powolna piosenka, która nie ma żadnego interesu, ponieważ ma dziewięć minut, nie jest dobrym sposobem na rozbicie albumu. Mimo to pierwsze pięć minut „Five Cups” to chwytliwa, choć emocjonalnie wyczerpująca przejażdżka, zanim rozpocznie się w czterech kolejnych minutach dogadzania sobie z przestrzennymi instrumentalnymi utworami i rzadkimi wokalami.

Nearer My God był triumfem Foxingu, pozwalając na eksperymentowanie na czele bez porzucania tego, co sprawiło, że na początku Foxing. Aż do tego albumu trudno było mi wrócić do poprzednich nagrań Foxinga w całości z powodu tego, jak nieszczęśliwe i powolne potrafiły być. Byłem znacznie większym fanem pobocznego projektu Conora Murphy'ego Smidley. Ale Nearer My God to zmienił i jest silnym pretendentem do jednego z najbardziej kreatywnych albumów 2018 roku.

Od Spinditty

Foxing bałagan z ich ugruntowaną formułą na "Nearer My God" (recenzja albumu)