Zapomniane albumy hardrockowe: dyskografia Mesjasz Shotgun

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Trochę historii

Shotgun Messiah oryginalnie założony w Szwecji w 1985 roku jako „Kingpin” – skandalicznie przesadny zespół, którego neonowe kostiumy sceniczne (i niezamierzenie przezabawne zdjęcia zespołu) całkowicie przyćmiły muzykę na ich debiutanckim albumie, Welcome z 1988 roku do miasta Bop.

Album był w większości ignorowany w ich ojczyźnie, gdzie czyste, melodyjne zespoły rockowe rządziły w Europie… więc Kingpin postanowił udać się do Ameryki i spróbować swojego marnego szczęścia w Los Angeles, ówczesnej światowej stolicy glam metalu. Po locie transatlantyckim, zmianie nazwy (był już zespół o nazwie „Kingpin” w LA) i bardzo potrzebnej zmianie wizerunku – więcej czarnej skóry i dżinsu, o wiele mniej neonów – nowo ochrzczony Mesjasz Strzelby podpisał umowę z Relativity Records, dobrze znana wytwórnia indie znana głównie z wielu undergroundowych zespołów thrash i death metalowych (Megadeth, Exodus, Forbidden, Possessed, itp.) podpisała kontrakt z Combat Records. Welcome to Bop City został zremiksowany, przepakowany i ponownie wydany na całym świecie jako debiutancki album Shotgun Messiah w 1989 roku.

Shotgun Messiah nie był hitem w Stanach Zjednoczonych, ale spisał się z szacunkiem dzięki parze krzykliwych teledysków do „Don't Care 'Bout Nothin'” i „Shout It Out”, które zostały wyemitowane przez MTV „Headbanger's Ball”. ” i pomógł albumowi osiągnąć szczytową pozycję 99 na listach przebojów Billboard.

Zanim jednak mogli świętować swój nowy sukces, wokalista Zinny J. Zan nagle ogłosił, że odchodzi z zespołu i wraca do Szwecji. Nie tracąc rytmu, basista Tim Skold przejął stanowisko frontmana, a Shotgun Messiah powrócił z zemstą na drugim albumie, Second Coming z 1991 roku.

Bulwar Złamanego Serca!

Gdyby Rock Gods byli sprawiedliwi, Drugie Przyjście zyskałoby status multiplatyny. Trzynaście piosenek ma bardziej „metalową” nutę, która kompletnie zdmuchuje bezczelny pierwszy album. Tim Skold okazał się potężnym frontmanem, z bardziej chropowatym stylem wokalnym, który był twardszy i mniej skrzeczący/irytujący niż Zinny. Second Coming był skierowany do fanów ostrzejszych „hair metalowych” zespołów, takich jak Skid Row (którzy jechali wtedy wysoko ze swoim chrupiącym albumem Slave to the Grind).

Niezwykle chwytliwy „Heartbreak Boulevard” miał swój udział w grach MTV i stał się charakterystycznym utworem SM, a zespół nagrał także teledysk do pół-akustycznego „Living Without You”, gorzkiej, sarkastycznej „piosenki o rozstaniu”. w którym Skold zasadniczo mówi obiektowi swoich uczuć „jeśli nie chcesz być ze mną… w porządku, to spierdalaj”.

Na nieszczęście dla Shotgun Messiah czasy się zmieniały. Grunge rock stawał się gorącą nowością, a do czasu wydania Second Coming pod koniec 1991 roku, drzwi szybko się zamykały w erze Hair Metal. Pomimo entuzjastycznych recenzji Second Coming ledwo przebił listę Billboard 200 i sprzedał mniej kopii niż jego poprzednik. Perkusista Pekka „Stixx” Ollinen i basista Bobby Lycon wkrótce podzielili grupę Messiah.

Aby kupić Skolda i Cody'ego przez jakiś czas, gdy rozwiązali swoje ostatnie problemy w składzie, Relativity wydało I Want More - prowizoryczny EP odds n' sods, który zawierał alternatywne ujęcia niektórych kawałków Second Coming i bonusowe covery Ramones, Stooges i New York Dolls piosenki-in 1992. Kiedy Shotgun Messiah powrócił rok później, przekształcili się w zupełnie inne zwierzę.

„Jestem SPUSTEM! Nie ma sobie równych!”

Violent New Breed to wciąż najbardziej dyskutowany album w kanonie Shotgun Messiah. Niektórzy fani twierdzą, że to ich najlepsza praca, podczas gdy inni twierdzą, że to obrzydliwość, która nie powinna była zostać wydana pod rządami S.M. w ogóle pseudonim.

Zredukowany do duetu, Skold i Cody współpracowali przy V.N.B. album ze szwedzkim producentem Ulfem „Cybersank” Sandquist i wyprodukował płytę ciężkiego jak piekło wspomaganego maszynowo metalu, który ostatecznie spotkał się z okrzykami „wyprzedaży”. Wciąż imponujące gitarowe bohaterstwo Harry'ego Cody'ego utrzymało związek ze starym klimatem zespołu, ale zaprogramowana perkusja, mocno przetworzony wokal i bardziej gniewny/bardziej polityczny kierunek tekstów sprawił, że fani oskarżyli S.M. skakania na modnej wówczas industrialnej modie spopularyzowanej przez m.in. Ministry i White Zombie.

Ostatecznie Violent New Breed był zbyt dziwny i radykalny dla starych fanów S.M., ale publiczność Wax Trax, o którą otwarcie zabiegali, również nie dawała mu odpowiedniej pory dnia, ze względu na „hair metalową” przeszłość zespołu. Dlatego Violent New Breed zatonął bez śladu, a szkoda, ponieważ jest to naprawdę cholernie dobry przykład aggro-rocka z wczesnych lat 90-tych. Album prawdopodobnie i tak byłby skazany na zagładę, ponieważ Relativity Records pracowicie usuwało w tym czasie wszystkich artystów hard rocka/heavy metalu z ich listy i przenosiło nacisk wytwórni na hip-hop. Po zebraniu kilku wynajętych graczy zastępujących strzelbę na krótką trasę koncertową wspierającą płytę, Shotgun Messiah po cichu się rozwiązał.

Od Spinditty

Gdzie oni są teraz?

Tim Skold jest najbardziej widocznym i płodnym członkiem Shotgun Messiah od czasu ich rozstania. Swój pierwszy solowy album Skold wydał w 1996 roku, industrialno-rockowy trening, który rozpoczął się od przerwania Violent New Breed. Od tego czasu brał udział w wielu projektach jako wykonawca i producent, w tym współpracował z niemieckimi przemysłowcami KMFDM (a także ich odgałęzieniem MDFMK) oraz przez siedem lat jako basista Marilyn Manson.

Gitarzysta Harry Cody był ostatnio widziany podczas współpracy z amerykańskim awangardowym rockmanem Tomem Waitsem i pojawił się na jego albumie z 2006 roku Orphans: Brawlers, Bawlers and Bastards.

Były S.M. wokalista Zinny Zan wydał kilka glam/sleaze metalowych albumów jako artysta solowy oraz z zespołem Zan Clan. W 2012 ponownie związał się z byłym S.M. perkusista Stixx i kilku zastępczych muzyków, którzy pod nazwą "Shotgun" zagrają na kilku europejskich festiwalach, z okazji 25. rocznicy wydania Welcome to Bop City.

Uwagi

Niebezpieczny Dan 5 grudnia 2017 r.:

W tamtych czasach bardzo nietypowym było znalezienie szwedzkiego zespołu grającego tego typu muzykę. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że ten styl muzyki przetrwa, rozkwita i jest bardzo żywy w Skandynawii, a zwłaszcza w Szwecji.

Wpływ tego zespołu i jego finlandzkiego poprzednika, Hanoi Rocks, wciąż rezonuje. Tylko nie tutaj w Ameryce. Kto by pomyślał?

JN 23 listopada 2017:

Stary, kochałem ten pierwszy album. Musiałem zużyć kiedyś 3 kopie kasety.

JW 14 grudnia 2015 r.:

Byli niesamowici na żywo! To jest jeden zespół, z którym chciałbym zobaczyć Frontiers Records lub inną wytwórnię pracującą nad wydaniem kolejnego albumu. Kołysali się. Harry Cody był niesamowity… Skold był bardzo wyjątkowy pod względem wokalnym. Pierwszy album był bardzo dobry… Second Coming był niesamowity. Nie interesuje mnie zamieszanie i hałas industrialu, więc dla mnie Violent New Breed był wielkim rozczarowaniem. To było dobre dla muzyki industrialnej… ale było zbyt daleko od wielkości poprzednich albumów i ucierpiało w porównaniu, imo. Harry K. Cody był zbyt świetnym gitarzystą, by zakopywać swoją pracę w hałasie.

Eturnl z Kolorado w dniu 01.11.2015:

Uwielbiam ten zespół, mogłem zobaczyć ich na żywo podczas drugiej nadchodzącej trasy, na żywo byli jeszcze lepsi! Słyszałem też, że Tim gra teraz na basie dla Marliyn Manson.

Keith Abt (autor) z The Garden State w dniu 08.06.2015 r.:

Cześć Wydajny Administrator - S.M. nigdy nie było jednym z wielkich nazwisk, ale byli wystarczająco przyzwoitą opaską do włosów „drugiego rzędu". Przeoczyłem ich za pierwszym razem, zanim ich „odkryłem" i zacząłem polować na ich płyty, oni już już od kilku lat rozbita.

Michelle Dee z Charlotte, NC w dniu 2 czerwca 2015 r.:

Spójrz na te wszystkie duże włosy!! Czasami zastanawiam się, czy wtedy nosili peruki. Bardzo szczegółowe i pouczające centrum o SM. Pamiętam ich trochę z lat 80., ale nie byłem ich fanem – byłem zbyt zajęty oglądaniem Stephena Pearcy'ego i Vince'a Neila.

Zapomniane albumy hardrockowe: dyskografia Mesjasz Shotgun