Recenzja albumu „Szczęśliwa niż kiedykolwiek”: najlepszy dotychczas album Billie Eilish?

Spisu treści:

Anonim

Młody i początkujący entuzjastyczny pisarz i miłośnik muzyki z dbałością o szczegóły

Recenzja albumu

Od czasu jej debiutanckiego albumu When We All Fall Asleep, Where Do We Go? uderzył w fale radiowe, świat Billie Eilish zmienił się drastycznie. Chociaż wielu może twierdzić, że zmieniło się to na lepsze, w wieku 18 lat jest to dość trudne zadanie związane ze wszystkim, co wiąże się ze sławą i sławą. Te doświadczenia są tym, co Billie dzieli się ze swoimi fanami na całym świecie na swoim drugim albumie, „Happier Than”. Kiedykolwiek . Rozmyśla o tym w utworze „Getting Older”, gdy cicho nuci „Miałam traumę, robiłam rzeczy, których nie chciałam, bałam się ci powiedzieć, ale teraz myślę, że nadszedł czas”.

Wychodząc z jednego z najbardziej udanych albumów dekady, który zebrał miliardy strumieni w serwisach streamingowych muzyki i liczne nagrody Grammy, zawsze zastanawiałem się, jaka była presja na Billie, aby odtworzyć taką ilość sukcesu na jej Happier Than Ever. Jednak w wywiadzie mówi Apple Music, że „nie było pod presją, nie było przerażające. To było miłe” – i na pewno czuło się, jakby było miło, ponieważ wydawało się, że dobrze się bawiła przez całe pięćdziesiąt sześć minut, które obejmował album. Odchodząc od złowrogiego tematu, który towarzyszył jej debiutanckiemu albumowi, Billie odkrywa, że ​​na tym albumie eksploruje pop i jazz z połowy lat 60., i bez wysiłku go zabija.

Jedną z rzeczy, która odróżnia Happier than Ever od swojego poprzednika, jest jego dojrzałość i spójność. Jest z pewnością lepiej skonstruowany niż jej poprzedni projekt, co świadczy o jej rozwoju jako artystki. Album brzmi bardziej dojrzale, co prawdopodobnie wynika z tego, że jest to płyta osobista. Jej śpiew jest wspaniały przez cały czas, a dla mnie najważniejszym punktem jest druga połowa utworu tytułowego, w którym Billie otwiera bardziej śmiały zakres wokalny – taki, którego każdy fan spodziewałby się więcej w jej kolejnych projektach. Koncepcja albumu była dobrze przemyślana i żaden utwór nie wydaje się niedowierzająco nie na miejscu.

Oficjalny teledysk „Szczęśliwy niż kiedykolwiek”

Jedną z głównych atrakcji albumu jest nieskazitelne pisanie piosenek, które przenika ten projekt. Billie i jej brat Finneas, którzy byli zaangażowani w pisanie i produkcję, stworzyli coś spektakularnego dzięki pisaniu piosenek do każdego utworu. Autorefleksja, którą Billie zamierza osiągnąć na albumie, jest przekazywana słuchaczowi za pomocą przejmujących, mocnych, jasnych i prowokujących do myślenia tekstów. Do diabła, na albumie pełno jest podwójnych entuzjastów, a ze względu na jego charakter wiele osób, takich jak ja, odnosi się do jej tekstów. „Not My Responsibility” to jeden utwór, który świetnie ilustruje genialne pisanie – lament, który zwięźle wyraża stanowisko Billie na temat komentarzy ludzi na temat jej ciała i stylu ubierania się.

Produkcja, dostosowana do spokojnego i kojącego głosu Billie, jest po prostu niesamowita. Była wyjątkowa i wyróżniająca się na swój sposób, co odróżnia Billie od jej rówieśników. Produkcja emanuje również kreatywnością, czego przykładem jest użycie psiego warczenia na początku „I Didn’t Change My Number”, czego można się spodziewać tylko po płycie Billie Eilish. Finneasowi należy się uznanie za jego wyjątkową pracę w miksowaniu albumu do użytku przez słuchawki, ponieważ nadaje to dźwiękowi więcej życia i przejrzystości. Wybory produkcyjne są doskonałe przez cały czas, chociaż w niektórych utworach można by zrobić z bardziej optymistycznym tempem.

Od Spinditty

Happier Than Ever ma to osobiste odczucie, z którego fani Billie byliby dumni, ponieważ pozwala im to wciągnąć ich w jej proces myślowy i opinie na temat pewnych kwestii. Pod względem tematycznym album jest wszechstronny, ponieważ zawiera różne tematy, takie jak miłość, toksyczne związki, nadużycie władzy, zawstydzenie ciała, śmierć itp. „Halley's Comet” może być najbardziej intymną piosenką miłosną, jaką Billie kiedykolwiek stworzyła, ponieważ jest fabuła jest fascynująca i znakomicie napisana. „Everyone Dies” spokojnie powtarza jej myśli o nieuchronności śmierci i uspokaja słuchacza przerażonego ideą, że „można płakać”, bo nie tylko oni mają takie odczucia. „Overheated” to utwór, który opowiada się za miłością do samego siebie i jest jednym z moich ulubionych z albumu, a słowa „nie można pokonać / nie można usunąć / nie można powtórzyć” zawsze mocno mnie uderzają.

Happier Than Ever spełnia wszystkie kryteria świetnego albumu, a dla mnie jest to jej najlepszy projekt. Jej rozwój jako osoby i jako artystki jest rażący, a ten album wskazuje również, że może wejść w inne gatunki. Składający się z szesnastu piosenek jest piekielnym emocjonalnym rollercoasterem, którego nie mogę się nacieszyć.

Niezbędne utwory: „Szczęśliwy niż kiedykolwiek”, „Starzeje się” i „Przegrana sprawa”.

Album można kupić na Amazon, klikając tutaj – Happy Than Ever.

Ocena

Recenzja albumu „Szczęśliwa niż kiedykolwiek”: najlepszy dotychczas album Billie Eilish?