Gorillaz: Recenzja „Teraz teraz”

Spisu treści:

Anonim

Jack Teters, współprowadzący podcast The Only Opinion That Matters, występował w kilku metalowych i hardcore'owych zespołach i jest aspirującym scenarzystą.

Mopey, ale pełen nadziei nastrój

Pomimo jego cichych wokali, w The Now Now pojawia się atmosfera optymizmu, której nie ma na wielu innych wydawnictwach Gorillaz. Poza „Humility”, piosenki takie jak „Kansas” i „Idaho” mogą nadal wędrować po terenach w dużej mierze ze swoimi tekstami („Wylądowałem na srebrnym jeziorze / Washed up and feeling blue”), ale utwory syntezatorowe i basowe są znacznie bardziej optymistycznie i zdają się komunikować, że tak, Damon Albarn może w rzeczywistości mieć nadzieję w pewnych sprawach.

Od Spinditty

Ponadto „Tranz”, „Sorcererz”, aw szczególności „Jezioro Zuryskie” w dużej mierze opierają się na syntezatorach, tworząc taneczne piosenki, które aż proszą się o granie w nocnych klubach w filmach science fiction.

Najlepsze utwory

Chociaż są zabawne, te piosenki i inne, takie jak „Fire Flies”, wydają się być o jeden solidny haczyk od bycia naprawdę świetnymi utworami i nigdy w pełni nie osiągają swojego potencjału. Poza pierwszymi trzema utworami i jasnym, elektro-popowym, wyróżniającym się „Magic City” nie ma zbyt wielu utworów, które naprawdę można by uznać za zapadające w pamięć lub nawet przyciągające uwagę. Po jednokrotnym przesłuchaniu albumu ciężko było mi znaleźć piosenkę poza singlami, którą można by polecić innym, co zwykle nie jest dobrym znakiem.

Prosty, czysty i towarzysz

Jest jednak wiele rzeczy do polubienia w The Now Now i nie sądzę, aby wydawanie prostego, prostego, alternatywnego dla popu albumu pomiędzy bardziej hałaśliwymi wydawnictwami było koniecznie złym posunięciem dla Gorillaz. Podobnie jak Arctic Monkeys' Tranquility Base Hotel & Casino, który nastąpił po agresywnie chwytliwym AM, The Now Now sprawdza się dobrze jako środek do oczyszczania podniebienia.

Gdyby to było ich pierwsze wydanie po siedmiu latach, a nie Humanz, być może oceniłbym to bardziej surowo. Ale jego względny dystans do tego wydania sprawia, że ​​wydaje się bardziej jak utwór towarzyszący - czysta, zunifikowana kolekcja utworów do słuchania na długich trasach lub relaksując się pod koniec dnia.

Gorillaz: Recenzja „Teraz teraz”