Recenzja albumu „Poza sezonem” J. Cole'a

Spisu treści:

Anonim

Zapalony miłośnik muzyki z talentem do pisania. Główny fan hip-hopu, który lubi bum-bapy i takty.

Recenzja albumu „Poza sezonem”

The Off-Season, szósty studyjny album Jermaine'a Cole'a, to jeden z najprzyjemniejszych albumów, jakie wydał w ostatnich latach, moim zdaniem – prawdopodobnie dlatego, że nie podobało mi się jego wydanie z 2018 roku, KOD. Jest to prawdopodobnie spowodowane produkcją i jego nadmiernie introspekcyjną postacią na tym konkretnym albumie. Jednak na swoim ostatnim wydawnictwie Cole brzmi, jakby dobrze się bawił, ćwicząc i doskonaląc swoje rzemiosło, a dla słuchacza jest to fascynujące doświadczenie.

The Off-Season to jeden album, w którym Cole na nowo odkrywa głód i pęd, jaki miał we wcześniejszych projektach, i jest to niezwykłe. Wraz z wydaniem Lewis Street, dwupiosenki wydanej w 2020 roku, która miała służyć jako zapowiedź The Off-Season i niesamowitego freestyle'u „L.A Leakers”, który zrobił podczas promocji albumu, poczułem głód młodości powracający. Miałem nadzieję, że wykorzystał tę formę na swoim następnym albumie i nie zawiódł. Off-Season jest prawdopodobnie najbardziej niesamowitym technicznie albumem, jaki młoda legenda hip-hopu kiedykolwiek wydała, wypełnionym genialnymi puentami, podwójnymi entendrami i grą słów przez wiele dni. Pokazuje, jak zdobył szacunek swoich rówieśników, takich jak Eminem, który chwalił jego umiejętności liryczne, mówiąc, że większość raperów nie może lirycznie osiągnąć poziomu, na którym są Cole i Lil Wayne. Jest to dodatkowo wspierane przez jego umiejętności opowiadania historii, które wciąż są tak ostre, jak zawsze, jak imponująco wskazuje „Zamknij”.

J. Cole tym razem wybrał inną drogę w The Off-Season, zapraszając na swój album gościnnie artystów, czego nie robił od czasu wydania swojego drugiego albumu studyjnego Born Sinner w 2013 roku. na utworach, odpowiednio, „My Life” i „Pride Is the Devil”, i imponująco utrzymali swoją pozycję przeciwko Cole'owi. W projekcie pojawili się również inni artyści, tacy jak Bas, Morray, Lil Jon i 6lack, a funkcje wydawały się wydobywać z Cole'a to, co najlepsze. Obecność funkcji na albumie była orzeźwiająca, ponieważ oderwała się od ogromnie monotonnej trasy, jaką Cole przemierzał na swoich poprzednich albumach. Zaproszeni artyści wprowadzili inną atmosferę i orzeźwiające brzmienie do każdego z utworów, w których wystąpili, co wzbogaciło album.

Dostawa i wykonanie rapów J.Cole'a zawsze były imponujące, a w The Off-Season podnosi go o krok. Jego paski są dostarczane z pewnością rapera, który opanował swoje rzemiosło. Jego użycie różnych wzorców wokalnych w dostarczaniu swoich zwrotek na niektórych utworach, takich jak „95 South”, również sprawia, że ​​album jest przyjemniejszy. Z The Off-Season Cole daje wszystkim rapowej scenie wielkie oświadczenie, że jest głodniejszy niż kiedykolwiek, a jego umiejętności rymowania stają się coraz lepsze. Pewność siebie i chełpliwe nastawienie, jakie daje rapując na tym albumie, jest świadectwem jego ducha rywalizacji, o co chodzi w hip-hopie. Ośmielę się powiedzieć, że chce przywrócić konkurencyjny charakter sceny rapowej, która jest martwa prawdopodobnie od 2018 roku, chociaż nie zamierza tego robić, używając wersetu Kendricka Lamara „Control”.

Zespół produkcyjny składający się między innymi z samego Cole'a, Boi-1da, Timbalanda, Jake'a One i T-minus dokonał wielkiej zmiany na tym albumie. Większość utworów na albumie jest znakomicie wykonana i przykułaby uwagę słuchacza już przy pierwszym przesłuchaniu. Są jednak utwory, w których produkcja po prostu wykonuje swoją pracę i nie wnosi do projektu wyjątkowego charakteru, takie jak „100 mil”, podczas gdy niektóre style produkcji brzmią banalnie i przestarzały, jak ten z „Punchin' the Clock”. W tym sensie zespół produkcyjny mógł zrobić lepiej.

Oficjalny teledysk „Amari”

Od Spinditty

Podsumowując

W singlu „Interlude” Cole rapuje „To gówno*** może iść w jedną lub dwie strony / To gówno*** może iść w górę, to może spaść / Tak czy inaczej, czarnuchu, jestem przygotowany. ” Ten werset podsumowuje fakt, że ma pełną świadomość, że droga, którą podąża, to ogromny krok w jego rozwoju zarówno jako rapera, jak i jako artysty i jest w pełni przygotowany na to, co niesie. Wydanie Off-Season to ogromny krok w karierze Cole'a, w którym podąża on śladami swoich idoli, takich jak Nas, Biggie i Jay Z, gdy próbuje znaleźć równowagę między nową falą hip-hopu a liryczny blask epoki rapu, na której dorastał jako dziecko. Moim zdaniem, znalazł idealny sposób na zachowanie równowagi, wkraczając w swoje najlepsze lata jako raper.

Rozciągający się na mniej niż 40 minut, The Off-Season ukazuje stronę Jermaine'a Cole'a, której prawdopodobnie nigdy wcześniej nie widzieliśmy, przyjemniejszą wersję Cole'a doskonalącego swoje rzemiosło, bez próbowania nauczenia się słuchacza, jak próbował na poprzednich albumach. Off-Season brzmi odświeżająco i wyraziście, jest raczej powiewem świeżego powietrza w dyskografii J.Cole'a z ogromną ilością wartości powtórkowej. Mamy nadzieję, że jest to zwiastun kolejnych niesamowitych projektów.

Możesz kupić album z Amazon tutaj.

Niezbędne utwory: „Amari”, „95 na południe” i „Głód na zboczu wzgórza”.

Ocena albumu „poza sezonem”

Recenzja albumu „Poza sezonem” J. Cole'a