Metalowy kościół uwalnia skarby „ze skarbca”

Spisu treści:

Anonim

Jestem fanem i kolekcjonerem hard rocka i heavy metalu od wczesnych lat 80-tych. Jeśli ma dobry gitarowy riff i nastawienie, wchodzę w to.

Ze skarbca przez Metal Church

Kiedy marnotrawny główny wokalista Mike Howe (RIP) powrócił do zespołu Metal Church w 2015 roku, po prawie ćwierćwieczu z dala od branży muzycznej, Kościół szybko nadrobił stracony czas, wydając dwa doskonałe albumy studyjne (masywny XI z 2016 roku i z 2018 roku). w porządku Damned If You Do), jeden krążek na żywo (Classic Live z 2017 roku) i satysfakcjonująca kolekcja odds-and-ends, From The Vault, w 2020 roku.

Ta trafnie nazwana kolekcja oferuje kuszący wybór rzadkich i trudnych do znalezienia gadżetów dla MC, w tym cztery zupełnie nowe kawałki studyjne, partię stron B, garść coverów i kilka utworów na żywo, z których wszystkie z pewnością każdy dobry bywalca sięgający po ortezy szyi.

Niestety, reprezentuje również ostatnią nagraną pracę Mike'a Howe'a z Metal Church. Mike zmarł tragicznie w lipcu 2021 roku, czyniąc From The Vault słodko-gorzkim, ale satysfakcjonującym, słuchaniem przez długi czas fanów Kościoła.

Piosenki

From The Vault rozpoczyna się czterema znakomitymi nowymi utworami studyjnymi, zaczynając od oszałamiającego speed metalu „Dead On The Vine”, który może być najlepszą piosenką, jaką Church wyprodukował od czasu powrotu Howe'a. Gitarowy tandem Kurta Vanderhoofa i Ricka Van Zandta sprawia, że ​​riffy są gorące i ciężkie, a złowieszcze warczenie Howe'a pozostaje w doskonałej formie.

Headbanging „For No Reason” podtrzymuje ciosy, podczas gdy nowa wersja „Conductor” (pierwotnie pojawiła się na niesłusznie oczernianym albumie Hanging In The Balance z 1993 roku) i dudniące „Above the Madness” wprowadzają wysokiej jakości chaos. rozpoczęcie From The Vault na dobry początek.

Środkowa część albumu składa się z bonusowych utworów z różnych międzynarodowych i cyfrowych wydań świetnego albumu Damned If You Do z 2018 roku. „Mind Thief” i masywny „Tell Lie Vision” prowadzą do głośnego chrupania „False Flag”, który brzmi, jakby mógł pochodzić z klasycznego The Human Factor z 1991 roku.

Howe jak dotąd prowadził szarżę swoim charakterystycznym głosem, ale para dżemów sansowo-wokalnych – „Insta Mental” i gustowny, łagodny akustyczny kawałek „432hz” – dały mu szansę na złapanie oddechu i pozwoliły muzykom (Vanderhoof i Van Zandt, basista Steve Unger i perkusista Stet Howland) mieli mnóstwo okazji, by pochwalić się swoimi umiejętnościami instrumentalnymi.

Od Spinditty

Okładki piosenek

Trzy covery zamykają studyjną część From The Vault – staruszek z Nazareth „Please Don't Judas Me” to wolno palący, nastrojowy uczta, a bluesowa „Green Eyed Lady” (pierwotnie Sugarloaf, z którą jestem unfamiliar) ma skoczny, hipisowo-dippy hardrockowy klimat wczesnych lat 70. z odpowiednią ilością twardości. Mówiąc o rocku lat 70., zgrywanie coveru podstawowego radia FM Ram Jam „Black Betty” jest nie do odparcia i na pewno sprawi, że gitary wyjdą na zewnątrz i będą śpiewać do wtóru!

Utwory na żywo

From The Vault kończy się dwoma utworami na żywo nagranymi w Club Citta w Kawasaki w Japonii. Przypuszczalnie to pozostałość z zestawu Classic Live z 2017 roku? W każdym razie, koncertowe wersje dwóch ulubionych przez fanów, „Agent Green” (z The Human Factor) i epickiego „Anthem to the Estranged” (osobisty faworyt z klasycznego Blessing In Disguise z 1989 roku) pokazują, że Metal Church wciąż robi wrażenie. żywe kotlety.

Specjalna edycja komiksu

Dla obsesyjnych komplementariuszy, którzy muszą mieć wszystko, dostępna jest również specjalna „komiksowa” edycja From The Vault, która zawiera dwa dodatkowe utwory bonusowe – tak zwany „Wizard Mix” „Killing Your Time” oraz „Metal Mix” z „Needle & Suture”, oba pochodzące z XI. Przepychanie O.C.D. wszystkich kolekcjonerów jeszcze dalej w przesterowaniu, cyfrowa wersja albumu ma jeszcze dwa bonusy: dodatki z XI ery "The Enemy Mind" i "The Coward". Mam jednak tylko standardową, detaliczną wersję From The Vault na CD, więc nie mogę zaoferować wglądu w żadne z tych cięć.

Podsumowując

Zwykle kompilacje takie jak ta to szybkie łapanie gotówki, pełne materiału z listy C, mające na celu jedynie utrzymanie miejsca zespołu w cieple na półce z nowymi wydawnictwami, przy jednoczesnym zapewnieniu im dodatkowego czasu między kolejnymi albumami. Jednak sądząc po sile materiału oferowanego na From The Vault, chłopcy z Metal Church są na fali. Właściwie uważam, że ta kompilacja podoba mi się bardziej niż album Damned If You Do – z pewnością dostała ode mnie więcej luzu.

Krótko mówiąc, From The Vault to kolejna kolekcja asów jednego z najbardziej konsekwentnie kiepskich klasycznych zespołów metalowych, a wierna kongregacja Metal Church z pewnością ucieszy się z zawartych w niej hymnów do headbangingu. Tutaj kończy się dzisiejsze kazanie. Podnieś CD, idź w pokoju, chwal Metal, alleluja, Amen!

Uwagi

Keith Abt (autor) z The Garden State w dniu 20 lipca 2020 r.:

Hej Metalhead - Kurt Vanderhoof został niedawno zapytany, czy istnieje jakiś niewydany materiał z ery Davida Wayne'a. Powiedział, że jest, ale nadal jest własnością ich byłej wytwórni Elektra Records, więc zespół nie ma do niej dostępu. Myślę, że właśnie dlatego na tym komplecie nie ma żadnych utworów z czasów Davida Wayne'a.

Metalhead666 20 lipca 2020:

Skarbiec przemawia tylko do fanów Mike'a Howe'a. Mc musi mieć coś w skarbcu z czasów Wayne'a i Ronny'ego.

Metalowy kościół uwalnia skarby „ze skarbca”